Netflix pokazał zwiastun filmu "365 dni: Ten dzień". W Polsce szału nie ma, ale za granicą już tak
- Netflix podzielił się z widzami zwiastunem do filmu "365 dni: Ten dzień", czyli kontynuacji powieści erotycznej Blanki Lipińskiej
- Laura i Massimo będą uprawiać jeszcze więcej seksu, ale ich związkowi może zagrozić inny mężczyzna
- W rolach głównych znów zobaczymy Annę-Marię Sieklucką oraz Michele Morrone
"365 dni: Ten dzień" [ZWIASTUN]
Laura jednak żyje i bierze ślub z Massimo. Tak wynika ze zwiastuna drugiej części serii autorstwa Blanki Lipińskiej zatytułowanej "365 dni: Ten dzień”. W trailerze, który w czwartek 7 kwietnia opublikował Netflix, widzimy, że kontrolę w łóżku tym razem przejmie główna bohaterka. Na ekranie znów zobaczymy gorące sceny seksu. W zapowiedzi pokuszono się nawet o pokazanie sceny, w której kobieta masturbuje się na oczach włoskiego mafiosa.
"Laura i Massimo znów są razem, gorętsi niż kiedykolwiek. Niestety, sprawy komplikują rodzinne więzi Massimo i tajemniczy mężczyzna, który pojawia się w życiu Laury, pragnąc zdobyć jej serce i zaufanie… za wszelką cenę" – czytamy w opisie nadchodzącego filmu.
Do wiodących ról powrócą Anna-Maria Sieklucka oraz Michele Morrone. Na ekranie nie zabraknie również doskonałej Magdaleny Lamparskiej, Nataszy Urbańskiej, Simona Sussiny i Otara Saralidze. Za kamerą powtórnie stanęła Barbara Białowąs w duecie z Tomaszem Mandesem. "365 dni: Ten dzień" pojawi się na platformie Netflix jeszcze w tym miesiącu, bo 27 kwietnia.
W komentarzach tuż pod zwiastunem na Youtube możemy dowiedzieć się, że zagraniczni fani wprost nie mogą doczekać się powrotu Laury i Massimo. "Bądźmy szczerze, wszyscy będziemy to oglądać tylko z jednego powodu"; "Czekałam na to 2 lata i w końcu się doczekałam”; OMG moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, gdy zobaczyłam ten zwiastun"; "Mam gęsią skórkę"; "Myślałam, że Laura umarła. Jak dobrze, że żyje" – widzimy pod trailerem zapowiadającym nową produkcję Netfliksa.
Kontrowersje wokół "365 dni"
Przypomnijmy, że "365 dni" z Anną-Marią Sieklucką i Michelem Morrone na podstawie powieści Blanki Lipińskiej miał szansę na sześć Złotych Malin. Był nominowany w kategoriach: najgorszy film, najgorszy aktor, najgorsza aktorka, najgorsza reżyseria (Barbara Białowąs i Tomasz Mandes), najgorszy scenariusz i najgorszy remake/kopia ("365 dni" uznano bowiem za inspirację "50 twarzami Greya").
Polska produkcja, która można na całym świecie oglądać na Netflixie, otrzymała w rezultacie jedną Złotą Malinę – za najgorszy scenariusz dla Tomasza Klimali. To pierwsza taka nagroda dla Polski.
Wokół polskiego erotyka powstało wiele kontrowersji. Film nie umknął uwadze organizacji Pro Empower. Ta w petycji do Netflixa napisała o tym, jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą produkcja – "romantyzuje porwanie" i stawia w pozytywnym świetle toksyczną męskość, szantaż oraz napaść seksualną.
W poście na Twitterze mogliśmy przeczytać, że "365 dni" ma "wzmacniać kulturę gwałtu" i jeśli serwis nie zdecyduje się na usunięcie produkcji, to apelują, by chociaż opatrzył ją stosownym ostrzeżeniem.