"Pieniądze za praworządność". PE przyjął rezolucję ws. Polski i Węgier
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W czwartek Parlament Europejski wezwał Radę i Komisję do podjęcia dalszych działań w związku z pogorszeniem się stanu wartości UE na Węgrzech i w Polsce
- Od 2017 roku eurodeputowani debatują nad sprawą praworządności w obu krajach
- Komisja Europejska uruchomiła artykuł 7. W przypadku Polski chodziło m.in. o zastrzeżenia względem reformy sądownictwa
Przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja wzywa m.in. do regularnych wysłuchań obu krajów w Radzie Unii i wstrzymania się z akceptacją Krajowych Planów Odbudowy, dopóki nie zostaną spełnione wszystkie zalecenia w kwestii praworządności.
Parlament Europejski przyjął rezolucję ws. Polski i Węgier
Dokument wzywa także do uruchomienia wobec Polski mechanizmu warunkowości, który umożliwia odbieranie funduszy w związku z łamaniem zasad państwa prawa. Na razie Komisja Europejska uruchomiła ten mechanizm jedynie wobec Węgier.
Już na wstępie europosłowie zaznaczyli w rezolucji, że sytuacja praworządności w obu krajach "stale się pogarsza". Najmocniejszy punkt dotyczy jednak Polski. To artykuł 14. Europarlament "zauważa z zaniepokojeniem, że Komisja nie wszczęła" wobec Polski mechanizmu warunkowości.
Czytaj także: Szydło skrytykowała UE za debatę na temat Polski. Szybko sprowadzono ją na ziemię
W przyjętym dokumencie eurodeputowani podkreślają, że "niewdrożenie przez Węgry i Polskę licznych wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jest niedopuszczalne". Zauważają, że wszystkie państwa członkowskie muszą przestrzegać prawa UE.
Tyle kosztuje nas "praworządność" według PiS
Jeszcze przed głosowaniem ws. rezolucji do sprawy odniosła Beata Mazurek. "Wkrótce kolejna kłamliwa rezolucja PE, w kwestii tzw. praworządności. Skandaliczne działania polskiej opozycji wszyscy znają, ale czy wobec tego można nazywać ją jeszcze Polską?" – napisała europosłanka PiS.
I użyła przysłowia: "Tyle zdrady i kłamstw, a przecież muszą znać przysłowie: "zły to ptak, co własne gniazdo kala". Wcześniej działania PE skrytykowała też Beata Szydło. Byłej premier nie spodobało się, że debata ws. Polski odbyła się 3 maja, czyli w święto narodowe w naszym kraju.
Jak już informowaliśmy w naTemat, w trakcie wtorkowej debaty ws. Polski i Węgier unijny komisarz ds. sprawiedliwości i konsumentów Didier Reynders przekazał, że kary dla naszego kraju w sporach dotyczących tej kwestii wynoszą obecnie ponad 160 milionów euro. Reynders wyraził również żal, że "nie może przedstawić pozytywnych zmian w zakresie praworządności" w obu krajach.
Przypomnijmy, że Komisja Europejska w związku z łamaniem praworządności przez rząd PiS w grudniu 2017 r. uruchomiła artykuł 7. wobec Polski. Artykuł siódmy traktatu o Wspólnocie jest uruchamiany, gdy zachodzi podejrzenie naruszenia przez kraj członkowski wartości UE, na przykład praworządności. To pierwszy krok w kierunku wdrożenia sankcji i ograniczenia prawa kraju jako członka Wspólnoty.