Koszmar Wisły Kraków trwa w najlepsze. Tylko cud uratuje Białą Gwiazdę przed spadkiem
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Warta Poznań mogła w sobotę potwierdzić swoją przynależność do elity i zapewnić sobie utrzymanie w PKO Ekstraklasie i tak właśnie się stało, a Zieloni efektownie ograli na wyjeździe Wisłę Płock. W pierwszej połowie wynik otworzył Miłosz Szczepański, a po zmianie stron znakomicie grająca w kontrach ekipa z Wielkopolski zadała dwa kolejne ciosy i wzięła pełną pulę. Na 2:0 podwyższył Mateusz Kupczak, a trzeci cios zadał cztery minuty później Frank Castaneda.
Kolumbijczyk zabrał rywalom piłkę w środkowej strefie boiska, pognał na bramkę i pokonał z zimną krwią Damiana Węglarza. Warta dzięki wygranej jest 11. i ma osiem punktów zapasu nad strefą spadkową, co oznacza, że jest już pewna utrzymania w PKO Ekstraklasie. A Wisła Płock jest szósta, przegrała drugi z rzędu mecz w rozgrywkach, ale nie grozi jej ani spadek, ani walka o czołowe lokaty w lidze.
Wisła Płock - Warta Poznań 0:3 (0:1)
Bramki: Miłosz Szczepański (37), Mateusz Kupczak (83), Frank Castaneda (87)
Piłkarze Portowców zaprzepaścili najpewniej szansę na tytuł, a wszystko przez remis we Wrocławiu. A mogło być jeszcze gorzej, bo od 28. minuty przegrywali po bramce Erika Exposito. Hiszpan wykorzystał świetną centrę Dino Stigleca i otworzył w swoim stylu wynik. Wygrana byłaby dla Wojskowych niezwykle cenna, bo wciąż walczą o uniknięcie spadku i do przerwy komplet punktów był na ich koncie.
Pogoń Szczecin chce jednak walczyć o tytuł, więc atakowała huraganowo po zmianie stron, żądna pełnej puli. Zdobyła tylko punkt, w 51. minucie wyrównał Maciej Żurawski, ale wygrać się ekipie Kosty Runjaicia nie udało. Portowcy odrobili punkt do liderów rozgrywek, tracą obecnie dwa, ale Raków Częstochowa i Lech Poznań dopiero zagrają swoje mecze 32. kolejki. Śląsk tymczasem jest tuż nad strefą spadkową, ma na koncie 34 punkty i do końca czeka go dramatyczna walka o ligowy byt.
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:1 (1:0)
Bramki: Erik Exposito (28) - Maciej Żurawski (51)
Pod Wawelem trwa równie zażarta walka o pozostanie w elicie, ale Wisła Kraków gra po prostu przeciętnie, albo źle. Przegrała arcyważny mecz z imienniczką z Płocka (3:4), nie dała rady Cracovii w derbach (0:0), a w sobotę męczyła się okrutnie z Jagiellonią Białystok. Z każdą kolejną minutą gry atakowali coraz odważniej piłkarze gospodarzy, ale Jaga broniła się szczęśliwie i skutecznie. A swoje robił Zlatan Alomerović, który pewnie bronił uderzenie za uderzeniem.
Nie potrafili go pokonać Joseph Colley, Zdenek Ondrasek, Michal Kliment, Matej Hanousek czy Michal Frydrych, a byli z każdą kolejną akcją bliżej i bliżej. Biała Gwiazda zamknęła rywali na ich połowie, nacierała bez pamięci, a w defensywie rywali dwoił się i troił Michał Pazdan, nowohucianin z krwi i kości. Zespół Piotra Nowaka chciał przetrwać, piłkarze Jerzego Brzęczka atakowali i szukali bezcennego w ich sytuacji zwycięstwa.
Wreszcie w samej końcówce po wygraną mogła sięgnąć Jaga, fatalnie rozegrali piłkę miejscowi, a Marc Gual przejął ją i winien zdobyć gola. Posłał jednak piłkę obok bramki, Wisła skontrowała, ale znów nieudanie. Remis oznacza, że traci do bezpiecznego miejsca już trzy punkty, a jeszcze może stracić 16. miejsce, jeżeli w poniedziałek wygrają swój mecz Słoniki z Niecieczy.
Chyba już tylko cud może uratować krakowian przed spadkiem, przed nimi jeszcze starcia z Radomiakiem Radom i Wartą Poznań, a jeszcze muszą liczyć na wpadki rywali gracze Jerzego Brzęczka. Jeżeli uda im się utrzymać w elicie, to będzie prawdziwa sensacja. Jagiellonia Białystok punktem zdobytym w Krakowie uciekła spod topora, jest na 95 procent pewna pozostania w elicie.
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 0:0
Czytaj także: https://natemat.pl/411526,kto-zdobedzie-mistrzostwo-polski-lech-kontra-rakow