Mamy przełom w walce o mistrzostwo Polski. Kontrowersje w Gdańsku, był gol, czy go nie było?
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Wielkim zamieszaniem skończył się mecz w Gdańsku, gdzie Lechia podejmowała Stal Mielec, a hat-trickiem popisał się Łukasz Zwoliński. Snajper biało-zielonych trafiał w 11. oraz 31. minucie gry i miejscowi gładko prowadzili do przerwy z rywalami z Podkarpacia. Mogło być nawet 3:0, ale bramki Flavio Paixao nie uznali sędziowie, bo analiza VAR wykazała, że została zdobyta z pozycji spalonej. Nic nie zwiastowało horroru, który rozegrał się po zmianie stron.
Goście nie mieli już nic do stracenia, więc zaatakowali i kompletnie zaskoczyli gospodarzy. W 49. minucie kontakt Stali dała bramka Mateusza Żyry, a dziesięć minut przed końcem do remisu doprowadził Oskar Zawada. Kibice byli skonsternowani, ale ich pupile raz jeszcze poderwali się do walki. I w doliczonym czasie gry hat-tricka skompletował Łukasz Zwoliński. I wtedy się zaczęło...
Sędzia Paweł Malec zrazu nie anulował bramki, czekał na sygnał z VAR, a piłkarze Lechii mogli fetować zwycięstwo. Sęk w tym, że arbiter nie miał sygnalizacji od liniowego, że jest spalony. Do akcji wszedł VAR, przez dwie minuty sprawdzano, czy Krystian Getinger był bliżej swojej bramki niż strzelec gola. Arbiter ruszył w stronę pola karnego, anulował trafienie, a gdy goście mieli wznowić grę... sędzia znów zmienił decyzję i wskazał na środek boiska.
Lechia Gdańsk wygrała po wielkim zamieszaniu i jest coraz bliżej czwartej lokaty w lidze na koniec sezonu. Stal Mielec tymczasem przegrała czwarty z pięciu ostatnich meczów, ale jest już raczej pewna zachowania miejsca w PKO Ekstraklasie.
Lechia Gdańsk - Stal Mielec 3:2 (2:0)
Bramki: Łukasz Zwoliński (11, 31, 90) - Mateusz Żyro (49), Oskar Zawada (80)
W rywalizacji o mistrzostwo Polski jako pierwsi na murawę wybiegli w niedzielę piłkarze Rakowa Częstochowa, którzy pod Jasną Górą gościli Cracovię. Pasy nie zamierzały ułatwiać zadania liderom, choćby dlatego, że ich kibice żyją w przyjaźni z fanami Lecha Poznań, a trener Jacek Zieliński przed laty prowadził z sukcesami Kolejorza.
Raków bardzo szybko zabrał się do roboty i już w 38. minucie wyszedł na prowadzenie, bo w polu karnym krakowian najwięcej sprytu zachował Valdislavs Gutkovskis, który głową wpakował piłkę do siatki Cracovii. Liderujący w PKO Ekstraklasie piłkarze Marka Papszuna nie potrafili jednak udokumentować przewagi drugim golem, za to po przerwie trafiły Pasy.
W 62. minucie rezerwowy Otar Kakabadze świetnie wycofał piłkę do rezerwowego Sergiu Hanki, a ten płaskim strzałem pokonał Vladana Kovacevicia i gospodarze znaleźli się w trudnej sytuacji. Mieli pół godziny, by sięgnąć po wygraną, ale tym razem ta sztuka im się nie udała i być może właśnie stracili szansę na tytuł mistrzów Polski. Cracovia pozostała na ósmej pozycji w lidze, częstochowianie na pozycji lidera, o którą musieli mocno drżeć.
Raków Częstochowa - Cracovia Kraków 1:1 (1:0)
Bramki: Valdislavs Gutkovskis (38) - Sergiu Hanca (62)
Piłkarze Kolejorza w Gliwicach wychodzili na murawę podwójnie naładowani energią, bo wygrana z Piastem dawała im samodzielne prowadzenie w tabeli i autostradę do mistrzostwa Polski. Ale ograć zespół Waldemara Fornalika na jego terenie nigdy nie jest łatwo, co potwierdza seria trzech kolejnych wygranych Piastunek w lidze na swoich śmieciach.
Kolejorz miał jednak w składzie zawodników, którzy zrobili różnicę. Prowadzenie dał Lechowi w 16. minucie meczu Jakub Kamiński, który świetną główką przelobował Frantiska Placha. Ale po zmianie stron zaskoczyli miejscowi, a Damian Kądzior doprowadził do wyrównania. W Częstochowie wszyscy mogli fetować gola kadrowicza, ale Piastunki nie dotrwały do końca meczu i oddały poznaniakom pełną pulę.
W 88. minucie Mikael Ishak wykorzystał zmieszanie po rzucie rożnym i wpakował piłkę do bramki miejscowych, dając Kolejorzowi triumf, trzy punkty, pozycję lidera PKO Ekstraklasy, a może i mistrzostwo Polski. Lech ma dwa "oczka" więcej od Rakowa, przed sobą mecze z Wartą Poznań i Zagłębiem Lubin i w planach fetę mistrzowską. Piast jest piąty i chyba stracił ostatecznie szansę na występ w pucharach.
Piast Gliwice - Lech Poznań 1:2 (0:1)
Bramki: Damian Kądzior (46) - Jakub Kamiński (16), Mikael Ishak (88)
Czytaj także: https://natemat.pl/411160,antoni-piechniczek-o-lesnym-dziadku-i-transferze-lewandowskiego