"Banaś nie przedstawił dowodów". Blamaż prezesa NIK ws. ataków Pegasusem

Mateusz Przyborowski
16 maja 2022, 11:44 • 1 minuta czytania
Marian Banaś nie przedstawił dowodów na to, by był inwigilowany Pegasusem – ustaliła nieoficjalnie "Rzeczpospolita". Jak twierdzi gazeta, właśnie dlatego prezes NIK, choć to zapowiadał, mimo upływu trzech miesięcy wciąż nie podał do publicznej wiadomości ustaleń kanadyjskiej firmy Citizen Lab, która zajmowała się sprawą.
Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli Fot. ANDRZEJ IWANCZUK / REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


"RZ": Nie ma dowodów, że Marian Banaś był inwigilowany

"Citizen Lab nie potwierdził ataku na urządzenia prezesa NIK Mariana Banasia i jego syna Jakuba, będącego społecznym doradcą" – ustaliła nieoficjalnie "Rzeczpospolita". Dodano, że "rzekome tysiące ataków hakerskich było efektem błędów w analizie".

Zdaniem gazety to dlatego w tej sprawie zapanowała cisza, a prezes NIK, choć to zapowiadał, do dziś nie podał publicznie wyników ustaleń kanadyjskiej firmy.

Czytaj także: Czarne chmury nad PiS. Raport NIK to dopiero początek kłopotów partii Kaczyńskiego

Przypomnijmy, 7 lutego na konferencji w Najwyższej Izbie Kontroli ujawniono, że od marca 2020 do stycznia 2022 roku doszło do 6 tysięcy ataków hakerskich, a zainfekowanych miało zostać ponad 500 urządzeń używanych w NIK.

Jak informowało w lutym RMF FM, ataki miały się pojawić po zapowiedzi zweryfikowania wyborów kopertowych oraz w trakcie prac nad raportem pokontrolnym w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że to właśnie z tego Funduszu rząd miał opłacić zakup oprogramowania szpiegowskiego Pegasus.

"Na konferencji powtórzono nieprawdziwe tezy"

Wcześniej Marian Banaś przekonywał, że on sam również mógł paść ofiarą inwigilacji. Składając zeznania przed senacką komisją, powiedział o tajemniczych kablach, które odkrył we własnym mieszkaniu.

– Służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły tam kable, które mogły służyć do podsłuchiwania mojego mieszkania. W 2018 roku podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu – mówił.

Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych Stanisław Żaryn stanowczo zdementował te doniesienia. I oskarżył prezesa NIK o "próbę rozpętania politycznej histerii".

Czytaj także: Banaś wysłał kontrolę do KPRM, ale to nie koniec. NIK wejdzie do biur służb specjalnych

Na lutowej konferencji w NIK padła jednak zapowiedź, że trzy urządzenia osób z najbliższego otoczenia prezesa Banasia, w tym jego syna, zostaną oddane do zbadania Citizen Lab, które dysponuje oprogramowaniem wykrywającym Pegasusa. Dodajmy, że ta firma odkryła też ślady systemu w telefonie m.in. senatora KO Krzysztofa Brejzy i prokurator Ewy Wrzosek.

Jak twierdzi "Rzeczpospolita", już wtedy Banaś miał świadomość, że Citizen Lab nie znalazł śladów szpiegowania telefonów jego i jego syna Pegasusem. "Mimo to konferencja się odbyła i powtórzono na niej nieprawdziwe tezy" – podkreśla dziennik.

I dodaje, że organizacja konferencji na temat masowej inwigilacji NIK miała zablokować głosowanie w Sejmie wniosku o uchylenie Marianowi Banasiowi immunitetu. Gazeta zauważa ponadto, że Banaś nie zgłosił rzekomego ataku do zespołu CSiRT GOV, choć miał taki obowiązek.

Czytaj także: https://natemat.pl/398505,dalsze-problemy-mariana-banasia-w-zwiazku-ze-sledztwem-cba