Polska nie dostanie czołgów od Niemców? Rząd PiS miał zgłosić nierealne oczekiwania
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Polska na razie nie ma szans na otrzymanie niemieckich czołgów w miejsce tych, które wysłano do Ukrainy
- Władze w Berlinie chciały pomóc Wojsku Polskiemu na warunkach podobnych do tych, z jakich skorzystali już Czesi
- Rząd Mateusza Morawieckiego miał jednak oczekiwać przekazania najnowocześniejszych maszyn, których niewiele ma sama Bundeswehra
Morawiecki poprosił Scholza o czołgi
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, pod koniec kwietnia premier Mateusz Morawiecki udał się z wizytą do Berlina, a po rozmowie z kanclerzem Olafem Scholzem ujawnił, że przyjechał poprosić m. in. o czołgi. W zasobach Wojska Polskiego ma ich brakować po tym, gdy rząd Prawa i Sprawiedliwości znaczną liczbę maszyn wysłał do Ukrainy.
"Spiegel" donosi teraz, że z Polski miały zniknąć prawie wszystkie z 240 maszyn radzieckiej produkcji, które nadawały się do użytku na wojnie w Ukrainie. A premier Morawiecki miał liczyć na to, iż braki w jednostkach uda się wypełnić dzięki współpracy z Niemcami w ramach tzw. wymiany pierścieniowej.
RFN niechętnie angażuje się w trwające konflikty zbrojne, dlatego tak wiele jest kontrowersji w sprawie wysyłki do Ukrainy niemieckiej broni ciężkiej. Większych oporów po zachodniej stronie Odry nie ma natomiast wówczas, gdy chodzi o uzupełnianie braków w wyposażeniu NATO-wskich sojuszników, którzy sami oddali Ukraińcom sprzęt pamiętający czasy Układu Warszawskiego.
Z takiej opcji z sukcesem skorzystali już Czesi. Ekipa Petra Fiali hojnie wsparła Siły Zbrojne Ukrainy w zamian zawierając z rządem Olafa Scholza umowę na darmową dostawę odpowiedniej liczby wciąż nowoczesnych, ale i wielokrotnie sprawdzonych w akcji czołgów Leopard. W przypadku czeskim mowa jednak o maszynach poprzednich generacji.
Zupełnie inne oczekiwania mieli zgłosić rządzący w Warszawie, przez co negocjacje "utknęły w martwym punkcie". "Spiegel" ujawnia, że na spotkaniu z przedstawicielami niemieckiej koalicji rządzącej sama minister obrony Christine Lambrecht miała potwierdzić niewielkie szanse na porozumienie się z PiS.
Oczekiwania rządu PiS ws. Leopardów "nie do zaakceptowania"
Redakcja z Hamburga zauważa, że w Niemcy mają świadomość, iż "Polska, bezpośrednio dotknięta kryzysem jako sąsiad Ukrainy, zachowywała się wzorowo". Jednak w sprawie udziału w wymianie pierścieniowej uznano, iż polskie władze mają zbyt wygórowane oczekiwania.
W przeciwieństwie do Czech, Polska nie chce zadowalać się starszymi czołgami (...). W rozmowach z Niemcami domagano się, aby polskie zapasy czołgów - opróżnione w wyniku dostaw do Ukrainy - zostały zastąpione najnowszym typem niemieckich czołgów Leopard...
Dla sojuszników z Berlina umowa na takich warunkach ma być "nie do zaakceptowania", gdyż... nawet Bundeswehra nie ma jeszcze zbyt wielu czołgów Leopard 2 A7V, czyli w tej wersji, której ma oczekiwać rząd Morawieckiego. "W rezultacie właściwy sekretarz stanu resortu obrony nie mógł składać żadnych obietnic podczas rozmów z Polską i musiał zakończyć negocjacje bez powodzenia" – czytamy.
W pewnym momencie rządowi PiS miała zostać przedstawiona propozycja kompromisowa. Niemcy podobno zaproponowali, że najpierw Wojsko Polskie otrzyma starsze modele Leopardów, by szybko odtworzyć swoje zdolności, a następnie przeprowadzona zostanie kilkuletnia procedura modernizacyjna. Warszawa jednak na to nie przystała.
A teraz sprawa staje się nowym punktem zapalnym w relacjach polsko-niemieckich. "Spiegel" cytuje wiceministra spraw zagranicznych Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który otwarcie oskarżył sąsiadów z zachodu o rzekome niedotrzymanie słowa. – Obiecali uzupełnić nasze zapasy, ale nic nie zrobili – żalił się niemieckim dziennikarzom.
Czytaj także: https://natemat.pl/414457,byly-szef-nato-apeluje-do-scholza-potrzebujemy-niemieckiego-przywodztwa