Schumacher znów miał koszmarny wypadek, jego samochód po prostu rozpadł się na kawałki
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Rywalizacja w Grand Prix Monako Formuły 1 miała się toczyć pod dyktando Charlesa Leclerca, który na swoim domowym torze imponował podczas treningów, a w sobotę pewnie wygrał kwalifikacje. Monakijczyk miał za sobą Carlosa Sainza i dwóch rywali z Red Bulla, wydawało się, że nic nie może go pozbawić miejsca na podium. A ścigał przecież Maksa Verstappena, lidera mistrzostw i najlepszego kierowcę zeszłego sezonu.
Wyścig miał ruszyć o godzinie 15:00, ale nad torem zachmurzyło się, lunęło i start został przesunięty. Bolidy były już na okrążeniu formującym, miały ruszać za "safety carem", ale ulewa wszystko storpedowała. Wreszcie udało się rozpocząć rywalizację, na trzecim okrążeniu rozpoczęło się ściganie i emocje rosły z minuty na minutę. Charles Leclerc uciekał Carlosowi Sainzowi, miał już ponad pięć sekund zapasu nad kolegą z zespołu, a kierowcy Red Bulla oglądali plecy dwóch asów Ferrari.
Tor zaczął przesychać, pogoda się poprawiła i szybko stało się jasne, że kluczowe dla losów wyścigu będzie odpowiednie rozgrywanie zmian opon. Na 19. okrążeniu zjechał po nowy komplet na suchą nawierzchnię Max Verstappen, zaraz za nim ruszył do "pit lane" Charles Leclerc i wtedy właśnie zaczął się dramat lidera wyścigu. Kompletnie pogubili się inżynierowie i mechanicy włoskiej stajni, Monakijczyk stracił prowadzenie po wizycie w garażu, a szybko okazało się, że... musi zjechać raz jeszcze.
W garażu Ferrari doszło do potwornego zamieszania, za które zapłacił lider rywalizacji. Liderem został Sergio Perez z Red Bulla, bo opon nie zmieniał. Za nim pędził Carlos Sainz, a potem Max Verstappen. Charles Leclerc spadł na miejsce czwarte, płacąc za chaos i złe decyzje swojej ekipy. Był wściekły i bluzgał przez radio, bo jeszcze kilka minut wcześniej pewnie prowadził w wyścigu. A teraz musiał ścigać podium i mistrza świata, nad którym miał przewagę.
Wszystko przerwał wypadek Micka Schumachera na 27. okrążeniu. Niemiecki kierowca po raz kolejny w tym sezonie rozstrzaskał bolid i przyznał, że nie wie, co się stało z jego bolidem. Po prostu stracił panowanie nad samochodem, który uderzył z impetem w bandy i po prostu rozpadł się na pół. Na szczęście niemiecki kierowca Haasa od razu przekazał, że wszystko jest w porządku i że nie ucierpiał. Wszyscy odetchnęli z ulgą, przecież nie tak dawno Niemiec roztrzaskał samochód w Arabii Saudyjskiej, a wszystko wyglądało bardzo groźnie.
Rywalizację znów przerwano, bo służby techniczne musiały posprzątać tor. Kierowcy zjechali do padoku i czekali na restart rywalizacji, grzejąc opony i zerkając z niepokojem w niebo. Znów zbliżały się chmury, zapowiadano deszcz i szykował się kolejny przewrót w rywalizacji na torze w Monte Carlo. Na 33. okrążeniu wznowiono rywalizację, a liderujący Sergio Perez niemal od razu miał problemy, bo zablokowało mu się jedno z kół. Jechał jednak na czele, ścigany przez Carlosa Sainza.
Walka nie była zbyt ciekawa, na torze w Monako wyprzedzać zbyt często się nie da i jeden bolid za drugim pędziły do mety, a opóźnienia sprawiły, że wyścig został skrócony. Na czele bez zmian jechali kierowcy Red Bulla i Ferrari, a w środku stawki bardzo ciekawa była walka p siódme miejsce dwóch weteranów: Fernando Alonso (Alpine) oraz Lewisa Hamiltona (Mercedes). Brytyjczyk znów przegrywał z Gerorgem Russellem rywalizację w ekipie, chciał chociaż poprawić swoje miejsce na koniec wyścigu.
Do końca zawodów nic się już nie zmieniło. Wygrał po raz trzeci w karierze Sergio Perez, a Max Verstappen zajął miejsce drugie i powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej mistrzostw nad czwartym w niedzielę Charlesie Leclercu. Drugie miejsce dla Carlosa Sainza, ale z pewnością Ferrari nie będzie cieszyć się po wyścigu w Monte Carlo. George Russell (Mercedes) piąty, a jego partner Lewis Hamilton tylko ósmy. Siódmy finiszował Fernando Alonso (Alpine), tuż przed nim znalazł się Lando Norris (McLaren). Punkty wywalczyli również Valtteri Bottas (Alfa Romeo Racing Orlen) oraz Sebastian Vettel (Aston Martin Aramco Cognizant).