Niemiecka policja w szoku. Polak pod wpływem narkotyków gnał 250 km/h, miał wypadek i... przeżył
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Polak, który gnał autostradą 250 km/h, uciekał przed celnikami z Dolnej Saksonii do Turyngii
- Ścigany przez helikoptery i kilka radiowozów patrolowych, zdołał ujechać 50 km, zanim jego samochód z impetem wjechał w barierkę ochronną i się rozbił
Zaczęło się spokojnie, celnicy z niemieckiego landu Dolnej Saksonii chcieli zatrzymać czarne BMW na drodze A38. Kierowca z Polski zdecydował, że postąpi inaczej i dodał gazu. Pędził przez granicę z Turyngią z prędkością 250 km/h. "Celnicy jadący swoim pojazdem nie byli w stanie nadążyć za BMW" - powiedział rzecznik policji z Turyngii.
Funkcjonariusze turyngscy podjęli więc pościg z użyciem helikoptera. Ponadto, Polaka usiłowało złapać kilka radiowozów patrolowych. Amatorskiemu kierowcy rajdowemu udało się ujechać prawie 50 km. Przy zjeździe do miejscowości Bleicherode stracił panowanie nad pojazdem i wjechał z impetem w metalową barierkę ochronną. W konsekwencji auto rozbiło się.
Był pod wpływem narkotyków, nie wiadomo czemu uciekał
Przód samochodu został całkowicie zniszczony. Celnicy którzy przybyli na miejsce wypadku zatrzymali tymczasowo kierowcę, który odniósł lekkie rany, następnie przekazali go funkcjonariuszom policji z Turyngii.
W samochodzie Polaka znaleziono gaz pieprzowy i niewielką ilość narkotyków. Mężczyzna został poddany szybkiemu testowi na obecność narkotyków w organizmie, otrzymał wynik pozytywny. Nie jest jeszcze jasne, co sprawiło, że rzucił się do tak brawurowej ucieczki.
"Nie przypuszczałem, że aż tak dużo wypiłem"
To nie pierwszy raz, kiedy Polacy pod wpływem substancji odurzających wywołali wypadek za zagranicą. Ostatnio donosiliśmy o incydencie w Austrii, w którym w marcu brał udział były rzecznik MON, jeden z głównych doradców i współpracowników Antoniego Macierewicza, Bartłomiej Misiewicz.
Były pracownik resortu obrony prowadził Volkswagena Passata pod wpływem alkoholu. Przejechał samochodem po linii ciągłej, co zwróciło uwagę wiedeńskich funkcjonariuszy. Po zatrzymaniu okazało się, że Misiewicz miał 1,5 promila alkoholu w organizmie.
W dokumentach funkcjonariusze odnotowali m.in. "bełkotliwą mowę" Bartłomieja Misiewicza oraz "zaczerwienione i podkrążone oczy".
"Tak, wiem, że dzisiaj trochę za dużo wypiłem. Ale nie przypuszczałem, że tyle za dużo. To nie jest mój dzień" - tłumaczył się policji Misiewicz. Jak podawał TVN24, były rzecznik MON wyliczył także z pamięci, co wypił: trzy razy wódka z colą, cztery duże piwa i jeszcze kilka kieliszków wina.