Chcesz mieć szóstkę na świadectwie? Idź na konkurs. Szkoły stawiają warunki - niezgodnie z prawem

Dorota Kuźnik
09 czerwca 2022, 06:19 • 1 minuta czytania
Zakończenie roku szkolnego za pasem, a w parze z nim wystawianie ocen. Na ostatniej prostej często toczy się prawdziwa walka o czerwony pasek. Tymczasem, jak udowadnia Stowarzyszenie Umarłych Statutów, wielu uczniów ma zaniżane oceny.
Zdjęcie ilustracyjne KASIA ZAREMBA/AGENCJA SE/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Szóstka tylko za olimpiadę

Choć etap edukacji w szkole średniej skończyłam lata temu, nawet na religii obowiązywała zasada, że szóstkę można dostać za reprezentowanie szkoły na konkursach lub olimpiadach przedmiotowych. Nawet pamiętam wuefistkę, która w gimnazjum wysyłała wszystkich chętnych na zawody lekkoatletyczne, w których nie było limitów, żeby dać szansę na szóstkę. W przeciwnym razie piątka była maksimum, jakie można było wyciągnąć na koniec roku. I choć od tego czasu zmieniło się wiele, system oceniania najlepszych uczniów w wielu szkołach pozostał bez zmian. Ciągle zdarzają się placówki, w których na szóstkę mają szansę jedynie osoby reprezentujące szkoły w konkursach. To sytuacja niezgodna z prawem, co udowadnia Stowarzyszenie Umarłych Statutów. Organizacja prowadzi ogólnopolską akcję sprawdzania statutów szkolnych pod kątem praworządności w oświacie. Chodzi przede wszystkim o to, żeby przepisy były jasne i jednolite. Tymczasem, jak mówi Damian Zdancewicz ze stowarzyszenia, wielu uczniów cierpi przez błędy w interpretacji, de facto, jasnego prawa.


- Prawo mówi wprost, że oceniać ucznia można jedynie za realizację podstawy programowej. Jeżeli uczeń doskonale opanował materiał „z podręcznika”, powinien mieć szanse dostać za to ocenę celującą. Nie powinno się warunkować tego koniecznością reprezentowania szkoły na jakiejś większej arenie, a to stała praktyka – tłumaczy Damian Zdancewicz.

Jak podkreśla, nieuczciwość polega także na ignorowaniu nierówności, które powstają przy ocenianiu uczniów. Średnia ocen i czerwony pasek na świadectwie to chociażby dodatkowe punkty przy rekrutacji do szkoły średniej. A zakładając, że są szkoły, które nie wymagają uczestnictwa w konkursach na ocenę celującą, to takim uczniom łatwiej dostać się do wybranego liceum czy innej wymarzonej szkoły.

Nierówność tych przepisów jest o tyle krzywdząca, że dotyczy uczniów, którzy najciężej pracują. Bo w przypadku osób z wynikami na poziomie bardzo dobrym i celującym, stawianie dodatkowych, wyśrubowanych reguł może działać na nich demotywująco, przekonują inicjatorzy akcji.

Jedną z tych osób jest Aleksandra Kuśmierz. Konkurs lub olimpiada miały być warunkiem postawienia jej szóstki z WOS-u . Jak tłumaczy, był to moment newralgiczny, bo kończący gimnazjum. Choć średnia ocen wynosiła u niej 5,61, nauczyciel odmówił szóstki, bo nie startowała w konkursie. - Nie miałam na to ochoty, bo WOS nie był przedmiotem, który mnie interesował. Zapytałam, czy postawi mi ocenę celującą, jeśli dostanę 100% na egzaminie końcowym. Łaskawie się zgodził, choć i tak czułam, że jest to ocena wyproszona i to w dniu zebrania rady pedagogicznej - dodaje. Dziś Aleksandra Kuśmierz walczy w stowarzyszeniu o zmiany w statuach.

Nie każdy chce rywalizować

- Nie o to przecież chodzi, żeby kogokolwiek zniechęcać do przykładania się do nauki, czy zmuszać do rywalizacji. Nie może być tak, że uczeń, który doskonale się uczy, ale źle czuje się, stając w szranki w konkursach, będzie ponosił tego konsekwencje – tłumaczy Damian Zdancewicz.

W takiej sytuacji był uczeń drugiej klasy jednego z krakowskich liceów – Mateusz. Jak mówi, z ocen cząstkowych z podstaw przedsiębiorczości wychodziła mu ocena celująca, ale na wystawienie jej nie chciała się zgodzić nauczycielka, która prowadziła przedmiot.

- Usłyszałem, że "ona takich ocen nie wystawia”. Żeby mogła to zrobić, powinienem wziąć udział w konkursie, albo zrobić projekt, który bardzo wykraczałby ponad podstawę programową. Po tygodniu ciszy wróciłem do tematu tłumacząc, że nie ma prawa nie wystawić mi oceny celującej. Zrobiła to z wielką niechęcią i choć ostatecznie na świadectwie będę miał szóstkę, niesmak pozostał – tłumaczy uczeń.

Z identyczną sytuacją w Liceum Ogólnokształcące nr 1 im. Bolesława Krzywoustego w Głogowie zetknął się w czasie swojej edukacji Jan Pieniążek. Jak mówi, wymuszanie brania udziału w konkursach przedmiotowych, żeby dostać na koniec szóstkę, było standardem. Skutek? - Najlepszym uczniom odechciewało się uczyć - dodaje absolwent.

Żeby do takich sytuacji nie dochodziło i dodatkowo, żeby sytuacje te nie były normowane prawnie na poziomie każdej z placówek, stowarzyszenie sprawdza statuty szkół, po kolei. To praca trudna i czasochłonna, ale zdaniem inicjatorów akcji - warta zachodu.

Na razie statuty zostały poprawione w ponad 50 placówkach, w tym również w prestiżowym wrocławskim liceum nr 14. Statut poprawiono także w Zespole Szkół w Jedwabnie. Jak tłumaczy dyrektor - Mariusz Dobrzyński, statut był sformułowany w sposób niejasny, bo mógł faktycznie wprowadzać w błąd. Co prawda w szkole ocenę celującą mogli osiągnąć nie tylko reprezentujący na olimpiadach przedmiotowych uczniowie, ale dobrze, że zapisy zostały doprecyzowane.

Kuratoria popierają zarzuty

Zmiana statutu dzieje się po interwencji kuratorium. - To organ, do którego najpierw wnioskujemy, a później kurator albo samodzielnie unieważnia niezgodny z prawem punkt statutu, albo wydaje dyrekcji zalecenie, żeby wadliwy statut zmieniła - tłumaczy Zdancewicz.

Na forach nauczycielskich pojawiają się głosy, że przepisy są skonstruowane źle. Nie brakuje też pytań, za co w takim razie należy się ocena bardzo dobra i komu przysługuje celująca.

Co ważne, jak podkreśla stowarzyszenie, uczniowie, którzy biorą w konkursach i olimpiadach przedmiotowych również powinni być nagradzani oceną celującą na koniec roku, natomiast nie może być to jedyny warunek, który zadecyduje o tym, czy szóstkę uczniowi dać, czy też nie.