Koniec milczenia w Wiśle Kraków. Błaszczykowski wziął odpowiedzialność za całą sytuację

Maciej Piasecki
13 czerwca 2022, 19:36 • 1 minuta czytania
Trzy tygodnie po zakończeniu sezonu PKO Ekstraklasy specjalną konferencję prasową zorganizował spadkowicz z krajowej elity - Wisła Kraków. Na spotkaniu z dziennikarzami pojawili się najważniejsi ludzie klubu, z zarządem na czele, a wśród nich m.in. współwłaściciel Jakub Błaszczykowski.
Jakub Błaszczykowski był jednym z tych, którzy stanęli twarzą w twarz z dziennikarzami podczas konferencji Wisły Kraków. Fot. Wojciech Matusik/Polska Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Wisła Kraków to jeden z najbardziej rozpoznawalnych klubów piłkarskich w Polsce. Krakowianie mają na swoim koncie trzynaście tytułów mistrzów Polski, a na początku XXI wieku dominacja Białej Gwiazdy była niepodważalna. Dość powiedzieć, że w okresie - nawet od 1999 - do 2011 roku, Wisła wygrywała tytuł najlepszej drużyny w kraju aż osiem razy.


Realia zmieniły się jednak diametralnie w ostatnich latach, kiedy klub popadł w poważne tarapaty, zarówno pod względem organizacyjnym, ale także sportowym i - przede wszystkim - finansowym. Próbę ratowania Wisły podjął w 2019 roku Jakub Błaszczykowski. Były reprezentant Polski, m.in. kapitan drużyny podczas Euro 2012, powrócił do Krakowa, żeby wspomóc Białą Gwiazdę zarówno od strony sportowej - jako piłkarz - ale też jako zarządzający.

Sytuację rzeczywiście udało się opanować, ale na krótko, bo po trzech latach odkąd nastało nowe rozdanie w krakowskiej legendzie, Wisła spadła z PKO Ekstraklasy. Coś, co wydawało się niewyobrażalne, stało się faktem. Całość niepowodzenia swoimi nazwiskami firmowali m.in. wspomniany Błaszczykowski, ale także były selekcjoner reprezentacji Polski, Jerzy Brzęczek.

Zobacz również: Błaszczykowski przemówił po degradacji Wisły Kraków i przeprosił kibiców. "Zaj***m"

Kuba bierze winę na siebie

Podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami nie padło zbyt wiele konkretów. Już na samym początku prezes Wisły Dawid Błaszczykowski (brat Kuby) przyznał, że zarząd podał się do dymisji po degradacji drużyny.

Ostatecznie jednak dymisja nie została przyjęta, przynajmniej na najbliższe kilka tygodni.

Po ponad pół godzinie trwania spotkania (całość trwała prawie dwie godziny) odezwał się "Kuba", jak nazywany był w czasach występów w Borussi Dortmund. Odpowiedział na pytanie dotyczące łączenia przez niego funkcji zarządczych z piłkarskimi.

- Nigdy nie miałem z tym problemu. W 2019 wszyscy cieszyli się, że jestem. Mamy 2022, zupełnie inną sytuację, ale moje podejście się nie zmienia. Wspominałem również w swoich pierwszych wywiadach po powrocie do Wisły, że ja nie jestem tu przyklejony, nie jestem na zawsze. I pewnie zawsze tutaj nie będę. Jestem tutaj z jednym zamiarem - żeby ten klub przetrwał. Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy teraz ligę niżej, ale biorę odpowiedzialność za to wszystko i zostaję, żeby Wisła wróciła na odpowiednie miejsce - przyznał Błaszczykowski.

Brzęczek zostaje w nowej roli

Wyjaśniła się również przyszłość trenera Brzęczka. Były selekcjoner pozostanie w klubie, ale będzie pracował za 1/4 swojego obecnego wynagrodzenia. Jaką będzie spełniał funkcję? Brzęczek nie będzie trenerem. Jego funkcja będzie menadżerska, będzie prowadzić rozmowy z zawodnikami oraz włączony w proces negocjacji. Można zatem porównać zakres jego działań do roli dyrektora sportowego.

Niewykluczone też, że Błaszczykowski wróci na boisko.

- Ciężko powiedzieć, kiedy wrócę, podać jakąś dokładną datę. Problem polega na tym, że to jest ta kontuzja, którą już miałem w Dortmundzie. Już wtedy trzeba było mocno zaingerować, wyciągnąć mechanizmy i włożyć nowe. Ale na dzisiaj jestem trzy miesiące po rehabilitacji i wygląda to dobrze - przyznał współwłaściciel Wisły.

- Moje podejście od momentu pojawienia się w klubie trzy lata temu do dzisiaj nie uległo zmianie. Jeżeli z mojej strony będzie jakość sportowa i będę mógł pomóc drużynie, to chcę to robić, pomóc równie w szatni. Uważam, że ta szatnia nie zafunkcjonowała tak, jak powinna. I to pomimo faktu, że mieliśmy kilku dobrych i doświadczonych zawodników - powiedział były reprezentant Polski

Kibice śmiali się w twarz

Podczas meczów pierwszoligowych niektóre trybuny stadionu Wisły mogą zostać wyłączone z użytkowania. Zainteresowanie pojedynkami krakowian będzie bowiem zapewne mniejsze, aniżeli miało to miejsce w przypadku występów na ekstraklasowym poziomie.

Nie poinformowano jednoznacznie, co dalej ze współpracą z PKN Orlen - co do sponsorowania krakowskiego klubu. Ze słów prezesa Wisły można było jednak wywnioskować, że klub liczy na przedłużenie wspólnych działań po degradacji, ale decyzja ze strony szefów spółki Skarbu Państwa nie zapadła.

- To co my dzisiaj tu mówimy jest z pewnością ważne, ale najważniejsze będzie to, co zaprezentujemy na boisku. Przechodziłem różne rzeczy w moim życiu. Wiem na pewno, że wszyscy pracownicy klubu są z Wisłą związani sercem, to widać. Pokazują to na co dzień, kosztem rodziny, często kosztem swoich marzeń - są z tym klubem - będąc w stanie ją niezmiennie wspierać. Wiem jak im jest ciężko, zresztą mnie osobiście ten okres który za plecami, jest dość trudny... Nikt nie będzie blokował, łącznie ze mną, żeby Wisła Kraków mogła się dalej rozwijać. To jest moja jasna deklaracja. Bo najważniejsza jest Wisła Kraków - powiedział na koniec "Kuba".

Błaszczykowski zdradził także, że spotkał się z szyderczym śmiechem ze strony niektórych kibiców. Nie zamierza się jednak poddawać w dążeniu do powrotu Wisły na właściwą drogę.

- Nigdy bym się nie spodziewał, że będę słyszał śmiech kibiców na stadionie w moją stronę, ale niestety tak jest. Wiem o tym, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Życie moje pokazało, że nigdy się nie poddałem i teraz też nie mam takiego zamiaru.

Najbliższe miesiące zapewne wyjaśnią, jak będzie wyglądać nowa drużyna Białej Gwiazdy.

Czytaj także: https://natemat.pl/413683,dlaczego-wisla-krakow-spadla-z-hukiem-z-pko-ekstraklasy