Jan Tomaszewski nie miał litości dla Czesława Michniewicza. Czeka nas katastrofa na MŚ?
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Jan Tomaszewski znów zaatakował w mediach Czesława Michniewicza
- Zdaniem legendarnego bramkarza czeka nas klęska na mundialu
- Tomaszewski wypomniał selekcjonerowi wątki w aferze korupcyjnej
Jan Tomaszewski, bohater z Wembley i bramkarz, który zagrał w latach 1971-1981 63 mecze w reprezentacji Polski, nie przepada za trenerem Czesławem Michniewiczem. Delikatnie mówiąc, bo po każdym z ostatnich meczów nie szczędził mu słów krytyki. Tak samo było w ostatnim wywiadzie, który ukazał się na łamach "Super Expressu".
– Nie umiemy grać w piłkę, ta drużyna wygląda jakby była z łapanki. Kogo złapię na korytarzu, ten wychodzi na boisko. Prezes Cezary Kulesza musi zdać sobie sprawę z tego, że jeśli nie daj Boże, nie wyjdziemy z grupy, a po tych czterech meczach wszystko na to wskazuje, to on będzie głównym winowajcą – przyznał "Tomek".
Dlaczego odpowiedzialny będzie szef PZPN? – Bo wyciągnął z kapelusza człowieka, który - jak podawała belgijska prasa - to człowiek futbolowej mafii. I nie ma do tej pory sprostowania. I on będzie wtedy głównym winowajcą – uważa Jan Tomaszewski. Nie podoba mu się przeszłość selekcjonera, co wiele razy podkreślał. Nie podoba się gra Polaków, choć wyniki nie były bardzo złe. Ale też były dalekie od takich, które mogą napawać optymizmem.
– Jeśli nie nastąpi zmiana selekcjonera, to będziemy mieli powtórkę z Legii Warszawa. Legia miała zawodników, którzy przerastali naszą Ekstraklasę, a broniła się przed spadkiem. To nam grozi – zaznaczył legendarny bramkarz, wskazując na ostatnią pracę Czesława Michniewicza i kryzys ówczesnych mistrzów Polski, którzy przez pewien czas musieli walczyć o utrzymanie w PKO Esktraklasie.
– Po pierwszym meczu z Walią mówiłem, że wygraliśmy dzięki pożytecznym idiotom z FIFA i praktycznie mamy zapewnione miejsce w dywizji A. W tej chwili jeśli nie nastąpią korekty w sztabie szkoleniowym i nie zremisujemy co najmniej meczu z Holandią, to naprawdę grozi nam pierwszy spadek – dodał Jan Tomaszewski. Czy naprawdę ma powody, by bić na alarm? Z pewnością gra Biało-Czerwonych nie zachwyca, a zespół wygląda jak wielki plac budowy.
Biało-Czerwoni mają za sobą cztery czerwcowe mecze Ligi Narodów: triumf 2:1 nad Walią, klęskę 1:6 z Belgami, remis 2:2 z Holandią oraz porażkę 0:1 z Belgią na PGE Narodowym. Teraz czas na wakacje, transfery, nowe kluby i przygotowania do sezonu 2022/2023. We wrześniu zagramy z Holandią oraz Walią, a potem czeka nas ostatnia prosta przed mundialem w Katarze. Wówczas będzie nam łatwiej ocenić, na co stać polską reprezentację w finałach MŚ.
Czytaj także: https://natemat.pl/419524,polska-kadra-jest-jak-pudelko-czekoladek