Kolejne dzieci zamknięte w upale w samochodzie. "Z trudem otwierały oczy"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Od kilku dni w Polsce są bardzo wysokie temperatury. Utrzymają się one przynajmniej przez najbliższy tydzień
- Tymczasem kolejni rodzice zostawiają swoje pociechy w nagrzanych autach. Może to grozić śmiercią
Jak podaje telewizja Polsat News, przechodzący w okolicach Dworca Centralnego w Warszawie mężczyzna, zauważył dwójkę dzieci zamkniętych w nagrzanym samochodzie.
Niestety drzwi i okna były zamknięte, a na zewnątrz temperatura powietrza przekraczała w słońcu 40 stopni Celsjusza. Zadzwonił zatem po policję.
Dzieci z trudem otwierały oczy
Dzieci były rozpalone na twarzy, z trudem otwierały oczy i miały wyraźne problemy z oddychaniem. - Reakcja policjantów w tej sytuacji mogła być tylko jedna - wybili szybę w drzwiach, otworzyli samochód i wydostali dzieci ze śmiertelnej pułapki - przekazał telewizji rzecznik śródmiejskiej policji podinsp. Robert Szumiata. Do dzieci wezwano również pogotowie.
Policji dość szybko udało się ustalić, że rodzice byli na dworcu i czekali na przyjazd znajomych, a dzieci zostawili tylko "na chwilę". Sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Tym razem historia skończyła się szczęśliwie, ale przypomnijmy, że kilka dni temu matka ze Szczecina zapomniała o swoim 1,5-rocznym synku i zostawiła go w samochodzie na wiele godzin. Chłopca nie udało się odratować.
Jak relacjonowały wówczas media, 38-letnia kobieta rano zawiozła starsze dziecko do przedszkola. Pojechała później do pracy i tam zostawiła samochód. Zapomniała, że w środku wciąż jest jej drugi, 1,5-roczny synek.
O swojej tragicznej pomyłce dowiedziała się dopiero po godz. 17, jak odebrała z przedszkola starsze dziecko i udała się do żłobka po młodszego syna. Tam dowiedziała się, że w tym dniu nie przywiozła dziecka do placówki.
Dziecko zamknięte w nagrzanym samochodzie może umrzeć
Dodajmy, że nasz serwis Mamadu pisał niedawno, że zostawianie pociech w samochodach zdarza się nagminnie często, a do takich sytuacji nigdy nie powinno dochodzić.
Zespół dr Nancy Selover z Arizona State University przeprowadził serię eksperymentów i masę szczegółowych obliczeń pozwalających oszacować, jak szybko może umrzeć dwuletni chłopiec zamknięty w samochodzie stojącym na parkingu.
Warto przeczytać: Tak gorąco jeszcze nie było. Rekordy temperatur mogą paść w całej Polsce
Badacze dokonywali wielokrotnych pomiarów temperatur w zaparkowanych pojazdach. Temperatura powietrza na zewnątrz wynosiła w zależności od dnia i pory od 36 do 41,5 stopni Celsjusza.
Okazało się, że średnia temperatura panująca we wnętrzu pojazdu stojącego na słońcu po godzinie wynosiła 46 stopni Celsjusza (maksymalna wyniosła ponad 52 st.). Ale niektóre elementy osiągały znacznie wyższą temperaturę, np. deska rozdzielcza nawet 69 stopni (maks. 85 st.)
Okazuje się, że w nagrzewającym się samochodzie temperatura ciała dziecka rośnie bardzo szybko. Wystarczy 15 minut, by przekroczyła 37,5 stopnia, po pół godziny maluch ma już gorączkę (czyli powyżej 38 stopni). Po godzinie temperatura jego ciała osiąga prawie 40 stopni. Warto tu pamiętać, że dzieci są bardziej wrażliwe na ekstremalne temperatury niż dorośli. Zdrowy 35-latek zaczyna tracić przytomność z gorąca, kiedy temperatura jego ciała osiąga około 42 stopni. Natomiast dla dziecka wystarczy 40 stopni, by doznało udaru cieplnego! I nawet jeśli maluch przeżyje, bo został szybko i fachowo schłodzony, może doznać uszkodzenia mózgu.