Przerażający wypadek na Giewoncie. Kolejny raz burza okazała się śmiertelnie niebezpieczna
- Młody mężczyzna na Giewoncie został porażony piorunem i zmarł
- Giewont jest częstym miejscem wyładowań elektrycznych, o czym musimy pamiętać, idąc w góry
Młody obywatel Ukrainy zmarł porażony piorunem
W środę około godziny 15 nad Tatrami rozpętała się gwałtowna burza z licznymi wyładowaniami atmosferycznymi i deszczem. Przebywający na Giewoncie turysta został porażony piorunem.
— Poszkodowany został przetransportowany przez ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego na pokładzie śmigłowca do zakopiańskiego szpitala — poinformował ratownik dyżurny Łukasz Zubek.
Ratownicy TOPR wyjaśnili, że poszkodowanym był młody człowiek z Ukrainy, przebywający w górach na urlopie. — Był głęboko nieprzytomny, w takim stanie został przekazany do szpitala — przekazał Mieczysław Ziach, ratownik TOPR.
Wieczorem 29 marca turysta zmarł. Taką informację przekazała dr Małgorzata Czaplińska, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Zakopanem.
"Chorego w trakcie resuscytacji podjęto śmigłowcem i przekazano do karetki na lądowisku w Zakopanem. Niestety, w szpitalu o godzinie 19 stwierdzono zgon turysty. Przyczyną śmierci było najprawdopodobniej bezpośrednie rażenie piorunem. Wypadek miał miejsce kilka metrów od krzyża na wierzchołku Giewontu" - przekazali ratownicy TOPR na swoim profilu społecznościowym. Wychodząc w góry, musimy stosować się do wszelkich zasad bezpieczeństwa i pamiętać, że Giewont jest szczególnie narażony na wyładowania atmosferyczne z uwagi na metalowy krzyż na szczycie oraz zainstalowane na podejściu łańcuchy, które przyciągają pioruny.
Wypadki na Giewoncie
To nie pierwsze porażenie prądem w Tatrach. O tragicznym wypadku na Giewoncie i koszmarze, który przeżyli 22 sierpnia 2019 roku turyści, starający się wejść na jedną z ukochanych gór Polaków, słyszał chyba każdy. Cztery osoby zmarły, a ponad 150 turystów zostało poszkodowanych. Burza, która przeszła w górach w roku 2019 była najtragiczniejszym zdarzeniem od 80 lat. Turystka ze Śląska, która była na szczycie chwilę przed uderzeniem pioruna w Giewont, zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie pod krzyżem. – Nagle uderzył piorun, poczułam, jak przechodzi prąd. Wstałam i zdrętwiałam. Wokół leżeli ranni – relacjonowała w rozmowie z 24tp.pl. Tragiczny wypadek rozpoczął nawet dyskusję na temat tego, czy niepotrzebne byłoby usunięcie krzyża z Giewontu. W rozmowie z naTemat Piotr Żurowski ze stowarzyszenia Polscy Łowcy Burz wyjaśniał jednak, że ten pomysł nie rozwiązałby problemu.
– Krzyż jest wyżej niż sam szczyt. Góruje nad okolicą, a mówi się, że piorun wybiera najkrótszą drogę do ziemi. Choć może się też zdarzyć, że uderzy pod samym szczytem, jeśli akurat tam zbiorą się ładunki. Dużo wiemy o piorunach, ale wszystko nie jest jeszcze zbadane. Nie mam stuprocentowej wiedzy, co może prowokować wyładowania – tłumaczył.
Czytaj także: https://natemat.pl/378671,prezentujemy-przedpremierowo-fragmenty-ksiazki-topr-2-nie-kazdy-wroci