Świątek zdradziła, dlaczego przegrała mecz w Wimbledonie. "Było mi tutaj bardzo ciężko"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Iga Świątek przegrała w meczu III rundy na kortach Wimbledonu
- Polka zakończyła serię wygranych spotkań z rzędu na liczbie 37
- 21-latka była ostatnią singlistką z Polski w londyńskim turnieju
Sobota była nieudanym dniem dla naszych reprezentantek. Z Wimbledonem pożegnały się zarówno Magdalena Fręch, która przegrała z niezwykle doświadczoną Simoną Halep, ale także - dosyć sensacyjnie - Iga Świątek. Turniejowa jedynka również musiała uznać wyższość bardziej obytej na światowych kortach przeciwniczki, przegrywając z Alize Cornet.
Zobacz również: Porażka z podniesioną głową. Polska rewelacja zderzyła się ze świetną mistrzynią Wimbledonu
Polscy kibice mogli być rozczarowani odpadnięciem liderki rankingu WTA już na etapie III rundy turnieju w Londynie. Jeśli jednak przeanalizować wypowiedzi Świątek jeszcze przed startem Wimbledonu, można zrozumieć, że sama zawodniczka nie czuła się mocna w rywalizacji na kortach trawiastych. Jak sama przyznawała, ta nawierzchnia jest rzeczywistością, w której nie do końca może się odnaleźć.
- Z roku na rok coraz łatwiej jest mi się przystosować do tej nawierzchni. Wciąż jednak szukam tej odpowiedniej gry, stylu, który byłby najbardziej efektywny. To, że nie grałam przed Wimbledonem na trawie żadnego turnieju, może sprawić, że będę grać z nieco mniejszymi oczekiwaniami. I mieć dzięki temu trochę mniej presji na sobie. Nie rozgryzłam trawy jeszcze do końca, przyznaję. Póki co wszystko to, co robię na tej nawierzchni, to jest nauka na przyszłość - przyznała w rozmowie z Polsat Sport liderka światowych list, jeszcze przed startem turnieju w Londynie.
Świątek wypunktowała swoją porażkę
Z meczu na mecz podczas tegorocznego Wimbledonu widać było, że 21-latka z Raszyna stara się odpowiednio przystosować do trawiastych realiów. Przypomnijmy, że Polka kapitalną serię zwycięstw wykręciła podczas meczów na twardej nawierzchni oraz kortach ceglanych. To właśnie na mączce rozgrywany był m.in. wygrany wielkoszlemowy Roland Garros. Angielska trawa dla Świątek była tym razem problemem nie do przeskoczenia.
Warto przeczytać: Koniec marzeń Świątek o Wimbledonie. Sensacyjna porażka i koniec pięknej serii Polki
- Przejście na trawę jest faktycznie wymagające. Zwłaszcza dla kogoś, kto jeszcze nie do końca rozumie, jak na niej grać. Nie ukrywałam, że było mi tutaj bardzo ciężko. Mam nadzieję, że z biegiem lat będzie mi coraz łatwiej rozgryźć tę nawierzchnię. Moim głównym atutem jest granie agresywnie i szybko. Moje piłki są zazwyczaj szybsze od piłek przeciwniczek. Teraz tak nie było. Musiałam zwalniać, żeby trafiać w kort. Nie mogłam wykorzystać swojego największego atutu - przyznała przed kamerami Polsatu Sport polska mistrzyni.
W podobnym tonie Świątek odpowiadała dziennikarzom podczas konferencji prasowej tuż po przegranej z Cornet. Polka zdawała sobie sprawę, że skoro pewne elementy nie wychodzą podczas treningów, trudno to przełożyć na warunki meczowe.
- Wiem, kiedy nie jestem w najlepszej formie. Tutaj tak nie było. Ta porażka jest po prostu logiczną konsekwencją. Próbowałam wielu rzeczy, aby lepiej poczuć się na trawie. Nie wyszło. Jeśli jednak pewne rzeczy nie wychodziły mi na treningach, to nie mogę się dziwić, że nie wyszły też w trakcie meczów - wprost stwierdziła polska tenisistka.
Ostatnim turniejem wielkoszlemowym w sezonie jest US Open - na przełomie sierpnia i września. Tenisistki i tenisiści ponownie, tak jak w przypadku Australian Open, powrócą na twardą nawierzchnię. Wydaje się, że to dobre wieści dla Świątek. 21-latka zapewne będzie chciała jednak w perspektywie kolejnych podejść do Wimbledonu, nauczyć się gry na kortach trawiastych. Z pewnością liderka światowych list ma ambicję, żeby powrócić do Londynu i również tam - zwyciężyć.