Jak się zachowuje "prawdziwy" Janusz na plaży? Gdańska reklama z ważnym przekazem

Alicja Skiba
04 lipca 2022, 20:58 • 1 minuta czytania
Wąsaty mężczyzna na plaży w sandałach, do których założył skarpetki – oto bohater najnowszej kampanii reklamowej z Gdańska. Przewrotny filmik walczy ze stereotypem "Janusza" pokazując, że prawdziwym powodem do wstydu jest co innego. – Wydaje ci się, że wiesz, co jest prawdziwym obciachem? Nie rób obciachu – słychać w spocie przygotowanym przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Kto jest prawdziwym Januszem na plaży? Społeczna kampania reklamowa Gdańska fot.: YouTube

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Googl


Na rowerze jedzie mężczyzna, jest wąsaty i niemodnie ubrany – rybaczki, tzw. koszulka-żonobijka i zarzucona na nią koszula w kwiaty z bazaru. Obciachowego obrazu dopełniają skarpety, które założył do sandałów.

"Typowy Janusz" zmierza na plażę, na której oczywiście stawia kultowy parawan. Siada i zjada tłustą kanapkę ku obrzydzeniu innych osób. Następnie zasypia. Kiedy się budzi, jest już późno, poza nim nikogo już nie ma na plaży. Jak się okazuje, "kulturalni" ludzie, którzy go wyśmiewali zostawili tylko stertę śmieci. Mężczyzna zabiera się żwawo za sprzątanie.

W tym 45-sekundowym spocie prowadzonym przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku, który promuje kampanie ekoTurysta, zagrał trójmiejski aktor Rafał Ostrowski. Artysta od 1994 r. jest związany z Teatrem Muzycznym w Gdyni.

Celem kampanii jest uświadomienie, że prawdziwym obciachem jest nie brak stylu, tylko ignorancja i egoizm, które doprowadzają do zanieczyszczenia naszego środowiska. Jak chociażby poprzez zostawianie śmieci na plaży, jakże typowy zwyczaj wakacyjny Polaków. – Wydaje ci się, że wiesz, co jest prawdziwym obciachem? Nie rób obciachu – mówi lektor.

Kampania zachwyciła internautów. "Szanuję, na propsie. W każdym dużym mieście przydałaby się taka kampania. Bo syf nie tylko na plaży jest obciachowy. Ale też na trawnikach miejskich, ulicach, placach zabaw, czy rynkach miast" – czytamy komentarz jednego z użytkowników.

"Gratuluję pomysłu. To jest świetne. Borykamy się ze śmieciami pozostawiamy przez ludzi w naszych kochanych Bieszczadach. Szkoda, że nikt nam nie wymyślił takiego boskiego spotu. Tylko się uczyć" – napisała inna internautka.

Paragony grozy w natarciu - nawet zakupy spożywcze są horrorem dla portfeli

Pozostając w temacie wypoczynku nad morzem – zwracaliśmy ostatnio w naTemat uwagę na ceny, z jakimi możemy się spotkać obecnie w kurortach. Paragony grozy stają się coraz bardziej przerażające. Już nie szaszłyk z grilla za 50 zł, czy porcja frytek za 15 zł. Także produkty pierwszej potrzeby kosztują w polskich "kurortach" krocie. Kostka masła, opakowanie sera, kawałek ryby i jesteśmy ubożsi o nawet setki złotych.

Do niedawna z nóg zwalały głównie ceny w kurortowych lokalach gastronomicznych. Podawana w gramach cena ryby nie jednego turystę doprowadziła do sytuacji stresowej, gdy przyszło płacić za gotową porcję. Później właściciele w ogóle przestali się patyczkować, a gałka lodów po 6 złotych to już norma nad morzem, czy w dużych miastach.

Inflacja doprowadziła jednak do tego, że również samodzielne przygotowywanie posiłków, przestaje być alternatywą.

Zdjęcie produktów, z cenami z jednego z nadmorskich sklepików w Poddąbiu - niewielkiej miejscowości nad Bałtykiem, ujawniało jakim ciosem dla portfeli są zwykłe zakupy. W tamtejszym sklepie znajdziemy masło po 15,80 zł za kostkę, a opakowanie serka camembert za blisko 8 złotych. Za pomidory zapłacimy 15 złotych za kilogram. Gazeta powołuje się także na dane z innych miejscowości, gdzie za piwo trzeba zapłacić 20 złotych, a za kilogram dorsza 170 złotych.