Idealna teen drama nie istnieje? Serial "Tego lata stałam się piękna" stawia wysoko poprzeczkę
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Serial "Tego lata stałam się piękna" to adaptacja pierwszej części młodzieżowej serii "Lato" autorstwa Jenny Han ("Do wszystkich chłopców, których kochałam").
- Tytuł skupia się na losach nastoletniej Belly i jej miłosnych perypetiach. Nie brakuje w nich zdrad, potajemnych romansów, pierwszej miłości i zranionych uczuć.
- Twórcy serialu pokazali okres dorastania w sposób, jakiego w teen dramach dawno nie było.
- Nowość od Amazona to idealna pozycja na wakacje w gronie przyjaciół, a nawet rodziny. Pozytywne recenzje krytyków i widzów mówią same za siebie.
Uwaga! Tekst może zawierać spoilery dotyczące 1. sezonu "Tego lata stałam się piękna".
"Tego lata stałam się piękna" [RECENZJA]
Belly pochodzi z niezamożnej rodziny. Jej mama ma na głowie comiesięczne opłaty rachunków za dom, martwi się tym, że brakuje jej pomysłu na kolejną książkę, i tłumi w sobie emocje związane z tajemnicą, o której widzowie dowiedzą się dopiero pod koniec serialu. Raz do roku pisarka wyjeżdża ze swoją młodszą córką i starszym synem na wakacje do najlepszej przyjaciółki Susannah. Taki rodzinny rytuał.
Tym razem lato na półwyspie Cape Cod, gdzie nie brakuje jachtów, posiadłości godnych Palm Beach i nadętych bogatych dzieciaków, będzie dla Belly wyjątkowe. Dlaczego? Otóż nastolatka przeszła metamorfozę i z małej dziewczynki stała się dorosłą kobietą (a przynajmniej takie ma o sobie mniemanie). W te wakacje nareszcie może być postrzegana przez rówieśników jako potencjalna sympatia.
Belly odkąd skończyła 10 lat podkochuje się w starszym od siebie synu Susannah, tajemniczym i ździebko gburowatym Conradzie. Ten zdaje się jednak nie odwzajemniać jej uczuć, co skutkuje tym, że dziewczyna zaczyna podejmować dziecinne decyzje i bawić się uczuciami innych ludzi, a już zwłaszcza sercem brata swojej pierwszej miłości, czyli Jeremiah.
"Tego lata stałam się piękna" to pierwsza część książkowej trylogii "Lato" autorstwa Jenny Han, która ma na swoim koncie choćby bestseller zatytułowany "Do wszystkich chłopców, których kochałam" (zekranizowany jakiś czas temu przez platformę Netflix). Adaptacji kolejnej serii Han podjął się tym razem Amazon Prime Video. Serwis ten rzadko kiedy wypuszcza teen dramy, a szkoda.
Najnowszy romans dla nastolatków jakością nie ustępuje największym serialowym tytułom tego gatunku. Tak właściwie to bardziej słodka niż gorzka opowieść o dorastaniu, która momentami jawi się widzom jako zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa. Niemniej każdy od czasu do czasu nabiera ochoty na jakąś bajkę.
Historia Belly brzmi sztampowo, ale na świeżym podejściu do tych przetartych przez inne teen dramy schematów buduje swój fenomen. Twórcy "Tego lata stałam się piękna" wcisnęli przycisk "reset" i tym samym wrócili do korzeni nastoletnich miłosnych uniesień rezygnując z opowiadania historii z dorosłej, doświadczonej życiem perspektywy. Nastolatki zachowują się tu tak, jak powinny się zachowywać – uczą się na błędach, bywają naiwne i buntują się.
Czytaj także: "Riverdale" się kończy, a ludzie tańczą z radości. I dobrze, bo nawet aktorzy mają tego serialu dość
Serial młodzieżowy z duszą
Belly grana przez Lolę Tung myśli, że tegoroczne lato kręci się wokół niej. Jej postać cierpi na syndrom "głównego bohatera", co nadaje jej charakterowi nieco skaz. Z odcinka na odcinek możemy obserwować wewnętrzną przemianę bohaterki, która zachłyśnięta ideą bycia najpiękniejszą laską na plaży uświadamia sobie, że marnuje wakacje na nadmiernym skupianiu się na wyglądzie i na ślepej pogoni za miłością.
Proces dorastania ukazany przez Jennę Han opiera się na żmudnym łączeniu pojedynczych kropek, których zagadkę Belly musi rozgryźć w pojedynkę. W pewnym sensie serial w wiarygodny sposób odwzorowuje doświadczenia setek, tysięcy czy milionów nastolatek, a nie idzie na skróty, stosując scenariuszową zagrywkę: "I w tym momencie Belly zrozumiała, że dzieciństwo się skończyło". Jedna życiowa lekcja nie czyni z niej mądrej po szkodzie 30-parolatki.
Jeśli chodzi o ukazanie Conrada (Christopher Briney) i Jeremiah (Gavin Casalegno), oni także nie są jednowymiarowymi postaciami. To nie następcy Edwarda Cullena i Jacoba Blacka ze "Zmierzchu", którzy nie widzieli życia poza miłością do Belli. To chłopcy z własnymi problemami – jeden to introwertyk tłumiący w sobie emocje, drugi ekstrawertyk myślący, że jego życiową rolą jest uszczęśliwianie innych ludzi.
Przy tym Han w dość nieoczywisty sposób konfrontuje tematykę "toksycznej męskości" pokazując, że uczucia chłopców nie są mniej ważne od uczuć dziewczynek.
Teen drama dla małych i dla dużych
Serial "Tego lata stałam się piękna" nie smęci, a wręcz przeciwnie. Swój moralizatorski ton upiększa elementami humorystycznymi w postaci międzypokoleniowych żartów, które nie brzmią jak teksty pisane przez boomerów dla boomerów. To sytuacyjne gagi, które starają się zrozumieć tok myślenia pokolenia Z bez zbędnego wchodzenia w narrację: "kiedyś było lepiej".
Adaptację powieści Han bez wstydu mogą obejrzeć także dorośli. Przynajmniej połowę czasu ekranowego poświęcono wątkowi wieloletniej przyjaźni mamy Belly, Laurel, z Susannah. Dawno nie widziałam, by jakikolwiek inny serial w tak rozczulający sposób podjął się tematu kobiecej przyjaźni na całe życie. Serial uczy, że czasem rodzinę wybieramy sobie sami.
Seans "Tego lata stałam się piękna" gwarantuje widzom śmiech, łzy i nostalgiczny powrót do lat młodości. Napisy końcowe do ostatniego odcinka pozostawiają pustkę w sercu i niezaspokojony apetyt, aczkolwiek nie należy się tym martwić. Na tym nie kończy się historia Belly.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to niebawem otrzymamy drugi sezon serialu od Amazona. Oceny krytyków i publiczności napawają optymizmem (90 proc. i 84 proc. na Rotten Tomatoes). Ta opowieść nie może skończyć się na jednym sezonie.
Może Cię zainteresować:
- "Królowa" Netflixa za mało królewska, za bardzo bajkowa. Seweryn jako drag queen jednak błyszczy
- Czuję się oszukana finałem "Stranger Things 4". Druga "Gra o Tron"? Raczej flaki z olejem
- Ten serial rozwali wam głowy bardziej niż "Lost". "Yellowjackets" to murowany hit tego lata
- Król Rock'n'rolla ożył i od dziś ma twarz Austina Butlera. "Elvis" to wizualna orgia, ale zero głębi
- Przyznam się: przy hiszpańskim "Domie z papieru" odpadłem od razu. Ale koreańska wersja jest lepsza