Bayern Monachium i FC Barcelona oszukały ws. Lewandowskiego? Sensacyjne ustalenia dziennika

Krzysztof Gaweł
19 lipca 2022, 09:14 • 1 minuta czytania
Czyżby Bayern Monachium i FC Barcelona oszukały opinię publiczną na całym świecie ws. transferu Roberta Lewandowskiego? Zdaniem dziennika "El Pais" polski snajper nie kosztował Dumy Katalonii 50 milionów euro, tylko znacznie więcej. Skąd takie rewelacje? Jednej ze stron transakcji bardzo zależało, by faktyczna suma nie wyciekła do mediów.
Bayern Monachium i Barcelona oszukały ws. Lewandowskiego? Polak miał być droższy, niż podano oficjalnie Fot. FC Barcelona

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Ile kosztował Barcelonę transfer Roberta Lewandowskiego? Opinia publiczna na całym świecie otrzymała informację, że za Polaka Duma Katalonii zapłaciła Bayernowi Monachium 45 milionów euro plus 5 milionów bonusu. Inną kwotę podają jednak dziennikarze hiszpańskiego "El Pais". Ich zdaniem "Lewy" kosztował o 10 milionów euro więcej, a na ukryciu prawdziwej kwoty miało zależeć Katalończykom.

Informacja wyciekła jednak do mediów, a dziennikarze szybko rozebrali kwotę wydaną na polskiego snajpera na czynniki pierwsze. 45 milionów euro to suma, która trafiła na konto Bayernu Monachium i którą obie strony ustaliły w trakcie negocjacji. Dodatkowo 5 milionów euro FC Barcelona zapłaci mistrzom Niemiec, jeśli w przyszłym sezonie awansuje do fazy grupowej Ligi Mistrzów, czyli zakończy nadchodzące rozgrywki LaLiga w czołówce.

Skąd dodatkowe 10 milionów euro? To suma, którą Barca ma przelać Bayernowi w przypadku, jeśli Robert Lewandowski zakończy najbliższy sezon w jej barwach. A przecież pozyskała Polaka za ogromne pieniądze właśnie po to, by przez najbliższe lata strzelał dla niej gole i prowadził zespół do triumfów. Wydaje się, że Katalończycy chcieli w ten sposób sprytnie "ukryć" dodatkowe środki dla Niemców i odroczyć je w czasie o rok.

Dziennikarze "El Pais" rozpracowali jednak ten zabieg bardzo szybko, a ich zdaniem na ukryciu prawdziwej kwoty transferu zależało właśnie władzom Barcelony. Klub, który od niemal dwóch lat zmaga się z poważnym kryzysem i który ma ponad miliard euro długów, nie chce prezentować się dziś jak przed laty, gdy szastał pieniędzmi na lewo i prawo. Nowa Barcelona, którą znów rządzi Joan Laporta, ma być zarządzana rozsądnie.

Coś musi być na rzeczy, w rozmowie z Interią były prezes PZPN Zbigniew Boniek przyznał, że tak faktycznie było. "Według mnie Bayern zainkasował o kilka milionów więcej. W sumie około 55-60 milionów euro, obie strony wygrały" - mówił działacz UEFA. Tak czy siak, nasz snajper jest już w USA i czeka na oficjalną prezentację w koszulce Blaugrany. Za sobą ma już powitanie z zespołem oraz testy medyczne.

"Lewy" przeszedł niezbędne badania i dostał od lekarzy zielone światło. Ale jeszcze nie trenował z pierwszą drużyną i na pewno nie zadebiutuje w meczu z Interem Miami. Powód? Prawnicy dogrywają szczegóły umowy Polaka z klubem, dopiero po jej podpisaniu nasz snajper założy trykot Barcy i zacznie wspólne treningi. Chodzi o detale, wszyscy spodziewają się, że we wtorek Polak oficjalnie zostanie piłkarzem Blaugrany.

– Cules, jestem bardzo szczęśliwy, że mogę dołączyć do Barcelony. Forca Barca! – mówił Robert Lewandowski w pierwszym nagraniu w barwach nowej drużyny. Jego pojawienie się w klubie wywołało euforię kibiców na całym świecie. - Ostatnie dni były bardzo długie, ale umowa została dopięta. Mogę skupić się na nowych wyzwaniach i celach w moim życiu – przyznał kapitan reprezentacji Polski.

Czytaj także: https://natemat.pl/426169,robert-lewandowski-jednak-nie-wyszedl-na-trening-barcelony