Wystarczyło jedno zdjęcie, żeby się w niej zakochał. Nie mógł jej mieć, więc ją zamordował
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Agnieszka Kotlarska żyła tylko 24 lata, lecz w tym czasie zdążyła zrobić międzynarodową karierę jako modelka
- Zwiedziła cały świat, była muzą Ralpha Laurena, pracowała dla Calvina Kleina, miała kochającego męża i córkę
- Bajkowe życie Agnieszki przewał brutalnie jej psychofan Jerzy Lisiewski zadając jej cztery pchnięcia nożem
Agnieszka Kotlarska, piękna 17-latka
Jest rok 1989. Polska stawia pierwsze kroki jako wolny kraj i otrząsa się z jarzma Związku Radzieckiego. W tym roku karierę jako modelka rozpoczyna 17-letnia wrocławianka Agnieszka Kotlarska. Jest wyjątkowo piękną dziewczyną. Ma 176 cm wzrostu, smukłe nogi, nienaganną sylwetkę i piękne długie włosy. Jej atutem była nie tylko uroda, ale także siła charakteru, spokój, opanowanie i duża dojrzałość. W tym czasie zaczyna brać udział w różnego rodzaju sesjach zdjęciowych, wtedy trafia też na pierwszy wybieg.
W 1990 roku Agnieszka zauważa w lokalnej prasie, że trwa nabór do konkursu piękności Miss Dolnego Śląska. Dziewczyna jest świadoma swojej urody i wierzy, że ma szanse zdobyć wysokie miejsce. Z osiemdziesięciu kandydatek jury wyłania konkursową dwudziestkę, w której znajduje się Agnieszka.
Okazuje się, że podczas ogłoszenia wyników Agnieszki nie ma, więc organizatorzy decydują się na wykonanie sesji zdjęciowej finalistek bez niej. Gdy dziewczyna dowiaduje się o tym, jest to dla niej duży cios.
Po interwencji matki organizatorzy zdecydowali się na zrobienie indywidualnej sesji. To wówczas sędziowie zauważają jej potencjał. Decyzją jury Agnieszka Kotlarska wygrywa konkurs i zdobywa pierwszą w swoim życiu koronę miss. Wtedy otwierają się jej drzwi do kariery. Dostaje zaproszenia na różne sesje zdjęciowe, jej wizerunek pojawia się w witrynach wielu salonów. W końcu jej zdjęcie zostaje zamieszczone na jednym z salonów sukni ślubnych.
Miłość platoniczna
Obok sklepu ze zdjęciem Agnieszki pewnego razu przechodzi 32-letni Jerzy Lisiewski, który jest pod wielkim wrażeniem urody młodej dziewczyny. W późniejszych wywiadach podkreśla, że wówczas się w niej zakochał.
Mężczyzna robi wszystko, aby do niej dotrzeć. Udaje mu się poznać jej imię i nazwisko, gdy przegląda wrocławską prasę i zauważa zdjęcie Agnieszki z wyborów Miss Dolnego Śląska. Dowiaduje się też, gdzie chodzi do szkoły i postanawia ją śledzić.
Pewnego razu los się do niego uśmiecha i zauważa ją, jak wychodzi ze szkoły. Nie zastanawia się długo i rusza za dziewczyną, wsiadają do tego samego autobusu. Tam do niej podchodzi i zagaduje, ona z uprzejmości kontynuuje rozmowę.
Kiedy Agnieszka zbliża się do swojego przystanku, Jerzy proponuje, że ją odprowadzi. Ta się zgadza, dzięki czemu Jerzy poznaje jej adres.
Po kilku dniach Jerzy postanawia napisać list do Agnieszki. Mimo swojego dojrzałego wieku 32-latek zafascynowany jest światem bajek, dlatego jego list utrzymany jest w takiej konwencji. Nazywa Agnieszkę "księżniczką", a siebie "krasnoludkiem", bo jak widzieli się w autobusie to miał na sobie czerwoną czapkę.
Agnieszka czyta ten list i stwierdza, że jest on niesamowicie dziwny. Zaniepokojona mówi swojemu ojcu, że ma specyficznego adoratora. Potem dostaje kolejny list, na oba nic nie odpisuje. Nie chce mieć z 32-latkiem nic wspólnego. Ten twierdzi, że ją kocha, zaś jej serce bije już dla kogoś innego.
Związek ze współorganizatorem konkursów piękności
Kiedy Agnieszka wygrywa konkurs Miss Dolnego Śląska, zdobyła nie tylko pierwszą w życiu koronę, ale też poznaje człowieka, który zostanie w przyszłości jej mężem. Starszy o 13 lat Jarosław Świątek był współorganizatorem wrocławskiego konkursu piękności. Tam zauważa piękną Agnieszkę. Mężczyzna zostaje jej mentorem i pomaga w rozwinięciu kariery.
Po sukcesie we wrocławskim konkursie Agnieszka postanawia wystąpić w konkursie Miss Polski. Już wtedy jest w związku z Jarosławem, który również jest współorganizatorem imprezy. Obawiając się pomówień o protekcję, para prosi jury, aby nie głosowali na Agnieszkę.
Widziałem, że staje się faworytką konkursu, więc prosiłem jurorów, żeby na nią nie głosowali, dali jej tytuł I wicemiss, ale niech nie wygrywa. Bałem się plotek i zarzutów, że tytuł Miss Polski załatwiła sobie poza konkursem. Prośby nic nie dały, wszyscy jurorzy zagłosowali na Agnieszkę.
Dziewczyna nie ma sobie równych i wgrywa konkurs, zdobywając tytuł Miss Polski 1991. W nagrodę otrzymuje... traktor firmy Ursus, który potem sprzedał jednemu z rolników.
Polka najpiękniejsza
Jednak jej kariera dopiero się rozkręca. Wygrana w polskim konkursie piękności otwiera jej drzwi do prestiżowego konkursu Miss International, który odbywa się w Tokio. Młoda Polka w podróż na drugi koniec świata bierze ze sobą czarny kostium kąpielowy, bladoróżową suknię wieczorową i strój polskiej szlachcianki. Uroda Agnieszki powala na kolana jurorów konkursu i kobieta zdobywa tytuł Miss International jako pierwsza Polka w historii.
Oprócz korony otrzymuje 15 tys. dolarów, co jest dużym zastrzykiem gotówki dla młodej dziewczyny. Jednak nie to jest najważniejsze, wygrana otwiera jej kolejne drzwi, tym razem do międzynarodowej kariery. Świat zachwyca się Agnieszką, a szczególnie najwięksi projektanci. Otrzymuje propozycje współpracy od domów mody z Mediolanu, Nowego Jorku czy Paryża.
Zauważa ją również Ralph Lauren. Na jednym z jego pokazów mody otrzymuje od sławnego projektanta wielki bukiet rzadkich róż w ramach podziękowań. Kwiaty były specjalnie sprowadzane z drugiego końca świata samolotem, aby były świeże i piękne. Agnieszka współpracuje też z Calvinem Kleinem. Zdjęcia Polki pojawiają się w międzynarodowych, prestiżowych czasopismach "Cosmopolitan" czy "Vogue".
W latach 1991-1992 Agnieszka realizuje swój "american dream", mieszka w Stanach Zjednoczonych, odwiedza wszystkie kontynenty, bierze udział w sesjach zdjęciowych dla luksusowych marek, chodzi po największych wybiegach. U jej boku trwa i czuwa na karierą jej narzeczony Jarosław.
Para postanawia wziąć ślub w Nowym Jorku. W 1993 roku następuje punkt zwrotny w ich życiu, Agnieszka zachodzi w ciąże. Młoda modelka ma wtedy 21 lat i jest u szczytu kariery.
Szefowie agencji modelek, w których pracowała Polka, próbują namówić ją do aborcji, sugerując, że dziecko zniszczy jej karierę, lecz ona odmawia. Pracuje do piątego miesiąca ciąży. W grudniu 1994 roku rodzi zdrową córeczkę Patrycję. Szybko wraca do zawodowego życia, już na wiosnę leci do USA, żeby kontynuować swoje projekty. Mimo obaw, macierzyństwo nie rujnuje jej kariery, panuje nawet przekonanie, że podczas ciąży jeszcze bardziej wypiękniała.
Oszukała przeznaczenia...chwilowo
Do tej pory historia Agnieszki przypomina piękny sen. Sława, pieniądze, międzynarodowa kariera, a do tego kochający mąż i córka. I chociaż było to okupione ciążka pracą, kobieta nie może narzekać na brak szczęścia w życiu.
W lipcu tego roku dostaje zaproszenie na sesję zdjęciową do Paryża. Agnieszka jest wtedy w Polsce z rodziną i stwierdza, że lepiej będzie, jak najpierw poleci do Nowego Jorku spotkać się z ekipą zdjęciową, a potem wspólnie polecą do Paryża. Jednak Jarosław namawia ją, żeby została dłużej w domu i poleciała do Francji już z Warszawy. Agnieszka nie jest przekonana, ale w końcu zgadza się na propozycję męża.
Dzięki temu uchodzi z życiem.
17 lipca, kiedy pakuje się do wyjazdu, słyszy w radiu, że samolot, którym miała lecieć, rozbił się tuż po starcie. Zginęli wszyscy, którzy byli na pokładzie, w tym ekipa, z którą miała zrobić sesję. Lokalne media rozpisują się, że Polka oszukała przeznaczenie i wgrała nowe życie. Jednak właśnie to wydarzenie zadecydowało pośrednio, że zginęła z rąk psychofana.
Śmierć przyszła wkrótce
Informację o katastrofie samolotu, którym miała lecieć Miss Polski, czyta także Jerzy Lisiewski. Przez te lata śledził karierę swojej niedoszłej ukochanej, ale już częściowo pogodził się z tym, że więcej jej nie spotka. Jednak, gdy słyszy o wypadku, coś w nim pęka. Po latach opowiadał dziennikarzom, co wtedy czuł:
Gdy zobaczyłem małą wzmiankę w prasie o katastrofie, w której mogła zginąć, te dawne przeżycia odżyły i znowu zacząłem szukać. Nie było komórek. Nie potrzeba było Jamesa Bonda, żeby kogoś znaleźć, książka telefoniczna, numer i adres. Bingo.
Jerzy dzwoni do Agnieszki i mówi: "Zmarnowałaś mi życie…". Kobieta jest przerażona.
Jerzy zaczyna szukać coraz więcej informacji o modelce, w końcu natrafia na jej adres. Agnieszka wraz z rodziną mieszka już w Polsce w domku jednorodzinnym w Maślicach pod Wrocławiem.
27 sierpnia 1996 roku Jerzy Lisiewski wsiada do autobusu, którym podjeżdża pod dom rodziny Świątek. Idąc chodnikiem, zauważa, że Agnieszka wraz z mężem i 2,5-letnią córką wychodzą z domu i wsiadają do auta. Podbiega od strony pasażera i gestem zachęca kobietę, aby wysiadła i z nim porozmawiała.
Agnieszka rozpoznaje Jerzego i nie zamierza ruszać się z miejsca. Ten widząc jej upór, wali ręką w szybę, na co zrywa się mąż kobiety i wysiadając z samochodu, kieruje się w stronę intruza. Jarosław grozi mu, że jak w tej chwili nie odejdzie, to wezwie policję.
Rozwścieczony Jerzy rzuca się Jarosława i godzi go w udo wyciągniętym przed sekundą składanym nożem. Na to reaguje Agnieszka i wychodzi z auta, aby pomóc mężowi. Skacze od tyłu na oprawcę, aby go powalić, ten szybko się obraca i zadaje kilka pchnięć nożem w klatkę piersiową kobiety.
Zranienia okazują się śmiertelne. Agnieszka pada na chodnik, Jarosław próbuje jej pomóc. Na miejsce przybiega lekarz wezwany przez sąsiadów i próbuje ratować kobietę. Niestety Agnieszka Kotlarska po kilku minutach umiera. Świadkiem tych tragicznych wydarzeń była mała Patrycja, która na własne oczy widziała śmierć swojej mamy.
Zbrodnia i kara
Jerzemu udaje się zbiec z miejsca zdarzenia. Po drodze w szale krzyczy do przechodniów, że nikogo więcej nie zabije. Przechodzącej nieopodal kobiece wręcza zakrwawiony nóż, mówiąc "właśnie zabiłem kobietę" i biegnie dalej.
Gdy emocje padają, Jerzy Lisiewski postanawia oddać się w ręce policji. Zostaje zatrzymany kilkanaście minut po ataku i wkrótce staje przed sądem.
Śmierć Agnieszki była prawdziwym szokiem. Miała tylko 24 lata i całe życie przez sobą. Jej pogrzeb odbył się 30 sierpnia na cmentarzu przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu. Tłumy ludzi przyszły pożegnać swoją idolkę. Podczas ceremonii pogrzebowej zablokowano nawet drogi w pobliżu cmentarza, bo tak wiele osób chciało pożegnać tragicznie zmarłą modelkę, wrocławiankę, matkę.
Wkrótce po pogrzebie rozpoczyna się proces Jerzego Lisiewskiego. Biegli psychiatrzy uznają, że w czasie zabójstwa mężczyzna był w stanie "ograniczonej poczytalności". Podczas procesu wyznaje: "Kiedy zadałem pierwszy cios, Agnieszka zakryła ranę dłonią. Miała takie piękne, smukłe palce". Sąd skazuje go na 14 lat pozbawienia wolności i 5 lat pozbawienia praw publicznych. Kiedy sędzia odczytuje wyrok, Jerzy zaczyna krzyczeć, że "ma w d***e taką sprawiedliwość".
Zabójca Agnieszki z więzienia wyszedł w listopadzie 2012 r. Jego historia zainteresowała media. Mężczyzna był bohaterem filmu dokumentalnego "Będę cię kochał aż do śmierci", wyemitowanego w TVN pierwszy raz w listopadzie 2013 roku. Podczas jednej ze scen Jerzy stoi nad grobem Agnieszki i ocierając łzy, mówi:
Dopóki ma się pamięć, to dalej boli. Kwestia zabijania to osobny temat. Można to zrobić nieświadomie, to nie jest tak, że ktoś wyrośnie w środowisku, gdzie ktoś mu powie: "Nie zabijaj", i nie będzie tego robił. Nie ma tak, że sobie to przewinę i to się nie powtórzy.
Wcześniej podczas odsiadki w więzieniu w 1998 r. mówi dziennikarce "Gazety Wyborczej" Katarzynie Lubinieckiej, że śmierć Kotlarskiej to przypadek: – Chciałem tylko, żeby zauważyła, że taki ktoś jak ja istnieje. Potraktowała to zupełnie lekkomyślnie.
"Raz się zakochałem, raz kochałem i będę kochał do śmierci"
27 sierpnia świat Jarosława Świątka się wali. Po pogrzebie mężczyzna z córką zostają sami i decydują się na wyjazd z Polski, bo boją się, że może im coś grozić. Jerzy Lisiewski podobno mówił współwięźniom, że chce zabić męża i córkę swojej ofiary. O psychofanie ukochanej żony Jarosław dowiedział się po tragedii, w jednym z wywiadów powiedział: "Jak się potem okazało, mówiła, że nie chciała mnie martwić. On mi zabrał cały świat. To, co mieliśmy z Agnieszką, to była bajka. Przeżyliśmy razem najcudowniejsze chwile mojego życia. Zabrał mi miłość życia".
Po śmierci żony, Jarosław porzucił pracę przy konkursach piękności. Nigdy więcej się nie ożenił, bo ja sam mówił, zakochał się tylko raz.
Długo byłem na środkach uspokajających. Nie ożeniłem się po raz drugi. To niemożliwe. Raz się zakochałem, raz kochałem i będę kochał do śmierci
Patrycja Świątek ma dziś 28 lat i jako dziecko wyparła z pamięci tragiczne wydarzenia. Wraz z ojcem mieszkają za granicą, chronią swoją prywatność, nie mają żadnych profili w mediach społecznościowych. Ciągle obawiają się o swoje życie, bo zabójca ich żony i matki jest od lat na wolności i jeśli słowa współwięźniów są prawdziwe, to czyha na ich życie.