Polski kibic pobity i okradziony w Barcelonie. Przyjechał specjalnie na prezentację "Lewego"

redakcja naTemat
05 sierpnia 2022, 16:30 • 1 minuta czytania
Tysiące kibiców zgromadziło się na Camp Nou, by zobaczyć na żywo prezentację Roberta Lewandowskiego. Do Barcelony przyjechali też polscy fani, ale nie wszyscy będą wspominać dobrze czas spędzony w Katalonii. Jeden z sympatyków Lewego podzielił się przykrą historią.
Polski kibic relacjonował, że w Barcelonie został pobity i okradziony. Fot. TikTok Sport.pl, AP/Associated Press/East News

Prezentacja Roberta Lewandowskiego na Camp Nou to w piątek temat numer jeden w świecie piłki nożnej. Polak już wcześniej dołączył do ekipy Dumy Katalonii, ale wszyscy czekali, aż pokaże się na stadionie, w towarzystwie kamer, dziennikarzy i tysięcy kibiców.


Wydarzenie z udziałem reprezentanta Polski przyciągnęło na Camp Nou wielu sympatyków FC Barcelony. Do Hiszpanii udali się też polscy fani, a jednego z nich udało się zaczepić dziennikarzowi Sport.pl. Dominik Wardzichowski zauważył mężczyznę z biało-czerwonymi barwami. Jak się okazało, przyjechał z Hanoweru, specjalnie dla "Lewego".

Polski kibic pobity i okradziony w Hiszpanii

Mężczyzna podzielił się od razu smutną historią, jaka niestety spotkała go po przyjeździe do Hiszpanii.

– Jako ciekawostkę powiem, że zostałem okradziony i pobity. Wciąż są ślady, byłem na policji i w szpitalu w nocy. Nie polecam chodzić wieczorem samemu, bo zostałem zaatakowany. Przykre to słyszeć, bo jestem pierwszy raz w Hiszpanii i nie spodziewałem się tego – mówił przed kamerą Sport.pl. Nagranie z tej rozmowy redakcja opublikowała w mediach społecznościowych. Mężczyzna pokazał m.in. opatrzoną rękę.

Wydaje się jednak, że na szczęście nic poważnego się nie stało, bowiem sympatyk Lewandowskiego porozmawiał jeszcze chwilę o tym, jaka przyszłość może czekać polskiego zawodnika w Barcelonie.

– Kibicuję mu od lat, mieszkam w Niemczech, byłem za nim tam i będę także, jak jest tutaj. Muszę też od siebie powiedzieć, że boję się po prostu. W tym wieku tak wielkie wyzwanie. To może świadczyć o jego odwadze, jak najbardziej, ale coś mi mówi w środku, że tu może nie wyjść tak na 100 procent – ocenił mężczyzna.

Jego zdaniem Lewandowski wyrobił sobie markę w dwóch wielkich klubach (Borussia Dortmund i Bayern Monachium - red.), ale ten trzeci jest największy. – To marzenie. Wziął wyzwanie na klatę, ale mu kibicuję – dodał.

Prezentacja Lewandowskiego na Camp Nou

Lewandowski ma być nową gwiazdą drużyny i prowadzić ją do triumfów, a kibice już nie mogą doczekać się jego popisów strzeleckich. Na trybunach 5 sierpnia witało go ponad 50 tysięcy fanów, którzy wpadli w euforię po słowach naszego asa. Taką oprawę mieli tylko najwięksi piłkarze w historii Blaugrany.

Krótko po godzinie 12:30 Joan Laporta, prezydent klubu, wyprowadził z katakumb stadionu polskiego snajpera na murawę Camp Nou. Uwagę fanów od razu przykuł jeden szczegół. Robert Lewandowski wreszcie otrzymał swój numer "9", na który musiał czekać dwa tygodnie. Dotąd nosił go Holender Memphis Depay, który wkrótce odejdzie z Barcy.

- Dzień dobry! - zwrócił się "Lewy" do fanów po katalońsku. A ci od razu zaczęli skandować jego nazwisko. - Witajcie kibice! - dodał Polak i przyznał, że bardzo się cieszy, że znalazł się wreszcie w klubie.