W Monachium nikt nie będzie płakał po "Lewym". Bayern zmiażdżył rywala na początek sezonu
- Bayern Monachium zdeklasował Eintracht Frankfurt na początek sezonu
- Die Roten pierwszy raz od 8 lat zagrali w lidze bez Roberta Lewandowskiego
- W piątek rozpoczął się 60. sezon Bundesligi, tytułu bronią Bawarczycy
W piątek na Deutsche Bank Park we Frankfurcie rozpoczął się 60. sezon Bundesligi. Mistrzowie Niemiec z Bayernu Monachium przybyli na teren Eintrachtu, który wygrał w zeszłych rozgrywkach Ligę Europy i pierwszy raz od lat pokazał, że stać go na występy na wysokim poziomie. Die Roten zaczęli nowy etap w historii, bez Roberta Lewandowskiego, legendy i snajpera numer jeden w ostatniej dekadzie,
Tymczasem w ekipie Orłów debiutował Mario Goetze, niegdyś bohater niemieckiej kadry i piłkarz Bawarczyków, a teraz zawodnik, który wrócił do Niemiec ratować swoją karierę oraz załapać się do kadry na mundial w Katarze. Fani we Frankfurcie nad Menem tak ucieszyli się z inauguracji rozgrywek, że aż zadymili cały stadion i część z nich zapewne nie widziała, jak pada pierwszy gol w rozgrywkach.
A tego zdobył już w 5. minucie Joshua Kimmich. Niemiec miał wrzucić piłkę z rzutu wolnego w pole karne miejscowych, ale zdecydował się uderzyć tuż przy słupku i kompletnie zaskoczył Kevina Trappa. Golkiper Orłów nawet nie zareagował, a piłka odbiła się od słupka bramki i wtoczyła do siatki. Mistrzowie pokazali pazur i rzucili się rywalom do gardła, a ci nie byli w stanie opanować chaosu na murawie.
I już w 11. minucie podwyższył Benjamin Pavard, który dostał pod nogi odbitą piłkę i mocnym uderzeniem wpakował ją do siatki rywali. Eintracht znalazł się na deskach ale mógł szybko odpowiedzieć, chwilę później Brazylijczyk Tuta trafił w słupek po rzucie rożnym. Orły krok po kroku starały się wrócić do gry, ale zmarnowały dwie znakomite okazje i zapłaciły za to wysoką cenę.
Najpierw słupki ostrzelali Thomas Mueller i Jamal Musiala, ale w 30. minucie kapitalną akcję golem zakończył Sadio Mane, któremu kapitalnie podał Serge Gnabry. Senegalczyk udanie przywitał się z kibicami Bundesligi, a już trzy minuty później mógł mieć na koncie drugiego gola. Z ostrego kąta nie trafił jednak do pustej bramki, posłał piłkę na poprzeczkę, a ta po chwili opuściła boisko.
Jeszcze przed przerwą tercet Sadio Mane - Thomas Mueller - Jamal Musiala wypracował czwartego gola. Senegalczyk dograł do mistrza świata, a ten wyłożył piłkę młokosowi, który wpakował ją do pustej bramki rywali. Deklasacja, miny kibiców Eintrachtu mówiły wszystko. A to nie był koniec, bo jeszcze przed przerwą goście strzelili piątego gola. Serge Gnabry w 43. minucie został sam przed polem karnym, więc pognał na bramkę i strzelił swojego gola.
W drugiej połowie ekipa z Bawarii zdecydowanie zwolniła tempo gry, nie atakowała już z taką pasją, a Eintracht Frankfurt zdobył gola na otarcie łez. W 64. minucie wdał się w drybling przed swoim polem karnym Manuel Neuer, który w efekcie stracił piłkę, a Randal Kolo Muani przywitał się z kibicami Orłów strzałem do bramki mistrzów Niemiec. Ten gol ożywił poczynania miejscowych, ale tylko na chwilę.
A trener Julian Nagelsmann najpierw dał szansę zadebiutować swoim nowym gwiazdom: Ryanowi Gravenberchowi, Matthijsowi de Ligtowi, Mathysowi Telowi oraz Noussairowi Mazraouiemu, a w 83. minucie kropkę nad "i" postawił rewelacyjny Jamal Musiala. Młody Niemiec zatańczył z rywalami w ich polu karnym i ustalił wynik meczu na 6:1. Jego kolega z kadry, Kevin Trapp tylko kręcił głową po szóstym wpuszczonym golu.
Bayern Monachium od początku sezonu wysłał jasny sygnał rywalom w Bundeslidze, że interesuje go tylko tytuł, jedenasty z rzędu. Nawet brak Roberta Lewandowskiego nie zaburzył doskonałej gry Bawarczyków. Jak odpowie ligowa konkurencja? Kolejne mecze 1. kolejki sezonu 2022/2023 już w sobotę i niedzielę.