Szaleństwo z Lewandowskim trwa, ale Barcelona ma problem. Musi szybko posprzątać bałagan
- Barcelona żyje od piątku prezentacją Roberta Lewandowskiego na Camp Nou
- Klub ma jednak problem, musi zacząć sprzedawać niechcianych piłkarzy
- W niedzielę mecz o Puchar Gampera, a już za tydzień początek sezonu LaLiga
Robert Lewandowski i jego prezentacja na Camp Nou to temat numer jeden sportowych mediów w Polsce, Hiszpanii i chyba na całym świecie. Ale w cieniu całego wydarzenia, w gabinetach prezesów Dumy Katalonii, nie ma czasu na odkorkowywanie szampanów. Praca wre, bo już za tydzień rozpoczyna się sezon w Primera Division, a władze LaLiga nie pozwalają na razie klubowi na rejestrację nowych zawodników.
Wszystko przez przepisy, które zakładają rozsądny dla hiszpańskich klubów balans między budżetem a wysokością zarobków piłkarzy. Te nie mogą wynosić więcej, niż licząc z grubsza 70 procent budżetu klubu, co ustalono w 2013 roku. FC Barcelona ma problem z limitem od zeszłego roku, gdy okazało się, że jej kondycja finansowa jest fatalna. Klub krok po kroku likwiduje długi, renegocjuje umowy z piłkarzami i zaczyna sprzątać bałagan.
FC Barcelona ma duży problem, musi naprawić budżet
A ten po poprzednim prezydencie jest ogromny. Przepisy LaLiga, które przyjęły dla własnego dobra same kluby, to nic innego jak rozsądny limit płacowy. Ma chronić przed wydawaniem pieniędzy ponad stan i przed podpisywaniem kolejnych gigantycznych kontraktów z piłkarzami, co FC Barcelona i Real Madryt przed laty opanowały do perfekcji. I dziś za to płacą, bo gigantyczne środki wydawane na piłkarzy wydrenowały budżety klubów.
Na limity płacowe w LaLiga składają się m.in. pensje piłkarzy, zarobki trenerów i ich asystentów, wydatki na szkółkę, jej zawodników oraz pracowników, a także składki na ubezpieczenia związane z piłkarzami, transferami, premie zawodników i tak dalej. Władze rozgrywek co pół roku wyliczają każdemu z klubów limit, który może wydać na płace i tej kwoty przekroczyć nie wolno.
Pandemia COVID-19 pokazała, że to dobry mechanizm, który pomaga chronić kluby przez upadkiem. Co teraz zrobi FC Barcelona, która nie może zgłosić do gry swoich nowych gwiazd? Ma dwa wyjścia - zredukować kadrę albo podnieść budżet klubu. A może i trzecie, czyli wykorzystać oba mechanizmy jednocześnie. I na to się właśnie zanosi, bo jako się rzekło, praca w gabinetach prezesów wre.
Nim klub sprzeda kolejną część praw marketingowych (mówi się o 24,5 procent udziału w Barca Studios, co ma dać ok. 170 mln euro), musi zacząć sprzedawać piłkarzy. Skład rozrósł się ponad stan, a priorytetem jest pozbycie się Memphisa Depaya i Frenkiego de Jonga. Obaj Holendrzy są na razie problemem dla klubu, bo sporo zarabiają, a do tego ten pierwszy nie może liczyć na miejsce w składzie. Depay jest do wzięcia od ręki za około 20 mln euro.
Piłkarze nie chcą odchodzić z Barcelony, ale będą musieli to zrobić
Zainteresowanie wyraziły już Juventus Turyn i Chelsea Londyn, ale piłkarz nie kwapi się z odejściem z klubu. Chciałby spróbować raz jeszcze zdobyć miejsce w składzie, ale Barca zwyczajnie go nie chce. I jeśli piłkarz nie zgodzi się na transfer, jego umowa zostanie rozwiązana z końcem sierpnia. Tak samo zresztą, jak Duńczyka Martina Braithwaite'a, który również jest zbędny.
Z utalentowanym Frenkiem De Jongiem sprawa jest bardziej złożona. Zarabia 29 mln euro za sezon, co jest rekordem w klubie i co mocno uwiera budżet Barcelony. I jeśli piłkarz chce zostać, musi zdecydować się na radykalne cięcie pensji. To sprawi, że budżet płacowy klubu zacznie się spinać, a De Jong będzie miał miejsce w składzie Barcy, bo trener Xavi Hernandez chce na niego stawiać. Jeśli nie zgodzi się na cięcia, czeka go transfer.
Klub wycenia reprezentanta Oranje na 80 mln euro, które od ręki mogą zapłacić Manchester United albo Chelsea Londyn. Piłka jest po jego stronie. Kolejne wyzwania dla Dumy Katalonii to Miralem Pjanić oraz Samuel Umtiti. Obaj zarabiają krocie i obaj nie mają szans na grę w przebudowanej ekipie. Na odejściu obu piłkarzy, nawet za darmo, klub może więc tylko skorzystać. Ale piłkarze nie chcą się ruszać z klubu, więc ten szuka wyjścia.
Możliwa jest też przymusowa redukcja składu, którą trzeba będzie wykonać wbrew woli trenera i sztabu szkoleniowego. Odejść może choćby Pierre-Emerick Aubameyang, którego chcą zatrzymać na Camp Nou. Idealną opcją byłaby sprzedaż niechcianych piłkarzy, co dałoby Barcy dodatkowe środki i zdecydowanie odciążyło budżet płacowy. Nowe gwiazdy muszą czekać na decyzje prezesów klubu i wyrok władz LaLiga.
Na razie Robert Lewandowski, Raphinha, Franck Kessié Andreas, Christensen, Jules Koundé, a także mający nowe umowy w klubie Ousmane Dembélé i Sergi Roberto grać nie mogą. Z pewnością zaprezentują się kibicom w niedzielę, gdy na Camp Nou FC Barcelona zagra o Puchar Gampera z UNAM Pumas. Pierwszy gwizdek o godzinie 20:00, mecz będzie można obejrzeć w Polsacie Sport.