Po nocnej zmianie wróciła do szpitala. "Bohaterka z Zagrzebia" pomagała ofiarom wypadku
- 6 sierpnia nad ranem autokar z polskimi pielgrzymami do Medjugorje uległ tragicznemu wypadkowi w Chorwacji
- Polskojęzyczna pielęgniarka Monika Lisowski po skończonym dyżurze o 9 wróciła do szpitala. Chciała, żeby pacjenci czuli ulgę, że kogoś rozumieją
Monika Lisowski pracuje jako pielęgniarka w szpitalu KBC w Zagrzebiu, do którego przewieziono sześć rannych osób z wypadku (z których jedna zmarła). Matka i mąż kobiety to Polacy, stąd pracownica placówki zna język polski. W rozmowie z portalem vecernji.hr wyznała, że jej pomoc była głównie natury psychologicznej.
- Kiedy człowiek przebywa w obcym kraju i słyszy swój własny język, to po prostu czuje się inaczej — podkreśliła.
Może Cię również zainteresować: Najnowsze ustalenia ws. wypadku w Chorwacji. Jest lista osób, które brały udział w pielgrzymce
Opowiedziała, że zazwyczaj jej nocna zmiana kończy się o 8:30, ale gdy dowiedziała się, że był wypadek, pozostała razem z innymi pracownikami dłużej na dyżurze, czyli do 9, bo "w takich sytuacjach musimy zostać".
- Gdzieś około godziny 9 poszliśmy do domu, a koło godziny 10 zadzwoniła do mnie przełożona pielęgniarka [...] z informacją, że mają problemy z komunikacją. Niektórzy starsi ludzie nie mówią lub nie rozumieją języka chorwackiego. Oczywiście zareagowałam natychmiast – mówiła.
- Kiedy się przedstawiłam i mówiłam po polsku, poczuli ulgę. To tak, jakby mieli tam kogoś swojego — dodała.
Porażająca relacja chorwackich lekarzy
Wcześniej relacjonowaliśmy, że chorwacki portal opublikował wypowiedzi polskich pacjentów przebywających w szpitalu Dubrovia w Zagrzebiu, którzy przeżyli tragiczny wypadek autokaru na A4 oraz lekarzy, którzy się nimi zajmują. Według jednego z medyków, osoby, które siedziały z przodu autokaru, miały małe szanse na przeżycie.
Czytaj także: Przewoźnik o wypadku w Chorwacji. Ważny głos ws. możliwych przyczyn tragedii Jak przekazało MSZ, ambasada RP w Zagrzebiu uruchomiła infolinię + 385 148 99 414, pod którą członkowie rodzin ofiar wypadku autokaru w Chorwacji mogą uzyskać informacje.
19 pacjentów w ciężkim stanie
Do wypadku doszło w sobotę 6 sierpnia o godzinie 5:40 na autostradzie A4 Zagrzeb - Gorican między Jarkiem Bisaškim a Podvorecem w Chorwacji. Autokar z polskimi pielgrzymami zjechał z jezdni do rowu. Według polskiego MSZ, w pojeździe znajdowało się dwóch kierowców i 42 pielgrzymów, głównie z Sokołowa, Konina i Jedlni koło Radomia.
Chorwacki minister zdrowia Vili Beros potwierdził, że w tragicznym wypadku polskiego autobusu na autostradzie w Chorwacji zginęło 12 osób, a 32 są ranne, z czego 12 to nieletni. 19 pacjentów jest w ciężkim stanie.
Przeczytaj również: Porażająca relacja strażaka po wypadku w Chorwacji. "To było jak z horroru"
Minister Beros, cytowany przez chorwackie media przekazywał, że ranni trafili do szpitali w Varazdinie, Cakovcu i Zabrzebiu. Pięć osób zostało poddanych operacjom.
- W naszej placówce mamy 11 pacjentów, pięciu na oddziale intensywnej terapii, z czego dwóch jest w stanie krytycznym, trzech na oddziale urazów i ortopedii oraz trzech na neurochirurgii — przekazał dyrektor kliniki Damir Poljak w rozmowie z telewizją chorwacką HTV.