Chorwacka prokuratura ujawnia ustalenia ws. stanu zdrowia kierowcy polskiego autokaru
- Chorwacka prokuratura zakończyła sekcję zwłok wszystkich zmarłych w wypadku autokaru
- Śledczy mają też coraz więcej informacji o stanie zdrowia kierowcy
- Niewykluczone, że wkrótce to polscy śledczy przejmą sprawę i będą ustalać dalsze szczegóły tej tragedii
Kto siedział za kierownicą?
W sobotę polski autokar wiozący pielgrzymów do Medjugorje wpadł do rowu na autostradzie. W katastrofie zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne. Autokarem podróżowało 42 pasażerów i 2 kierowców. Rzecznik chorwackiej prokuratury przekazał mediom, że nie ma wątpliwości, kto kierował pojazdem. To zmarły 72-latek, który po dotarciu służb do wraku autokaru, siedział na miejscu kierowcy i miał zapięte pasy.
W poniedziałek chorwacka prokuratura podała, że zginął również drugi kierowca, który w momencie wypadku odpoczywał. W chorwackiej telewizji publicznej pojawił się materiał o katastrofie, w którym zacytowano prokuratura mówiącego, iż wszystkie osoby, które siedziały z przodu autokaru, nie żyją. Siła uderzeniowa była tak duża, że przód pojazdu jest niemal całkowicie zmiażdżony.
Stan zdrowia kierowcy
Według ustaleń chorwackich śledczych, m.in. na podstawie sekcji zwłok, kierowca, który prowadził pojazd, był trzeźwy, nie był też pod wpływem żadnych środków odurzających ani nie cierpiał na ostre choroby. A zatem zdaniem chorwackiej prokuratury przyczyn katastrofy należy szukać gdzieś indziej.
– Nie miał ostrych zaburzeń zdrowia w momencie wypadku komunikacyjnego, co oznacza, że przyczyn wypadku należy szukać w sferze podmiotowej samego kierowcy, może to być zmęczenie, korzystanie z telefonu komórkowego lub jakaś inna forma nieuwagi – powiedział Darko Galić, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Rzecznik przekazał również, że niewykluczone jest, iż wkrótce śledztwo przejmie polska prokuratura. Jak tłumaczy, polskie służby mogą przejąć sprawę, ponieważ wszyscy poszkodowani byli obywatelami naszego kraju.
Jakie były przyczyny wypadku w Chorwacji?
Oficjalnych przyczyn wypadku wciąż nie podano. W poniedziałek dziennikarz Radia Plus ustalił, że dopatrzono się błędu po stronie firmy przewozowej, ponieważ kierowca autokaru miał 72 lata, a to jest już wiek emerytalny. Jednak co do zasady, nie jest to złamanie obowiązującego prawa, ale stanowi to pewne ryzyko, zwłaszcza przy tak długiej trasie.
Reporter naTemat Mateusz Przyborowski dowiedział się, że 72-latek wcześniej był wieloletnim pracownikiem Urzędu Miejskiego w Płońsku. 4 lata temu odszedł na emeryturę, ale nadal pracował jako zawodowy kierowca.
O przyczynach wypadku mówił też jeden z poszkodowanych ks. Rafał Działak z parafii w Koninie. Według relacji księdza i jego współtowarzysza ze szpitalnego pokoju, pana Pawła, wypadek mógł mieć związek z przebitą oponą w trakcie jazdy.
– Pan Paweł mówił mi, że w pewnym momencie usłyszał coś jakby wystrzał koła. Powiedział: jakby autobus złapał kapcia. Dla mnie to byłoby jakieś wyjaśnienie tego, dlaczego autobus nagle zjechał z prostej drogi. Pamiętam, że powiedziałem sobie: Boże drogi, jedziemy w pole, zaraz będziemy fruwać! Okazało się, że trafiliśmy prosto w wybetonowany rów. Autokar wbił się przodem, jego góra się przełamała — dodał ksiądz.
Jednak do tej wersji nie odniosła się na razie chorwacka policja, więc są to tylko domysły poszkodowanych. Śledczy wciąż ustalają przyczyny tego tragicznego wypadku.