Seria wybuchów na Krymie. Kłęby dymu nad rosyjską wojskową bazą lotniczą

Alan Wysocki
09 sierpnia 2022, 17:06 • 1 minuta czytania
W bazie wojskowej Nowofedorowka doszło do serii eksplozji. Wybuchy na Krymie mogą sugerować na ofensywę ukraińskiej armii, choć wciąż nie są znane oficjalne przyczyny zdarzenia. W mediach udostępniono szereg nagrań, na których widzimy kłęby dymu nad bazą wojskową. Łącznie doszło nawet do kilkunastu zdarzeń.

Wojna w Ukrainie. Aż kilkanaście eksplozji w rosyjskiej bazie wojskowej

Do zdarzenia doszło we wtorek 9 sierpnia w bazie Nowofedorowka, która jest umieszczona w zachodniej części okupowanego przez Rosję Krymu. Reuters powołuje się na aż trzech świadków, którzy słyszeli wybuchy.

Kłęby dymu znad okolic wojskowej bazy lotniczej zostały udostępnione między innymi na platformie Telegram. "Dym jest widoczny zarówno na lądzie, jak i na morzu" – donosi "Krym Info".

W rozmowie z "Ukraińską Prawdą" mieszkańcy okolicznych miejscowości opowiadali, że najprawdopodobniej uderzenia były wymierzone w magazyny broni. "Okna się trzęsły i włączały się alarmy samochodowe" – opisuje serwis.

Do informacji nie odniosła się ani strona ukraińska, ani strona rosyjska. Samozwańczy przywódca Krymu Serhij Kasionow poinformował, że pojedzie na miejsce zdarzenia i zbada okoliczności eksplozji.

Potwierdzono jedynie, że eksplozje faktycznie miały miejsce. Nie podano jednak nawet, ile wybuchów odnotowano. Jak wynika z udostępnionych nagrań, mogło ich być nawet ponad 12.

Wojna w Ukrainie przeniesie się na Krym? Ukraina może myśleć o ofensywie

Równolegle "Ukraińska Prawda", powołując się na Stowarzyszenie Organizatorów Turystyki Rosji, przekazała, że nie odnotowano rannych ani ofiar śmiertelnych wśród cywilów. Jeśli chodzi o żołnierzy obecnych w bazie wojskowej, nie podano żadnych konkretnych informacji. Jeszcze 31 lipca ukraiński wywiad przekazał, że mieszkańcy Krymu widzą realne zagrożenie wojną, która może przenieść się na Półwysep Krymski. Dotychczas region nie był doświadczany atakami.

W Ukrainie trwają jednak walki o utrzymanie Donbasu, a Kijów otrzymał konkretne wsparcie ze strony państw NATO. Wśród nich są między innymi wyrzutnie rakietowe HIMARS. Amerykańskie systemy w samym Melitopolu uśmierciły aż stu żołnierzy Władimira Putina.

Dzięki wyrzutniom rakiety są w stanie dotrzeć do celów oddalonych nawet o 80 km. Warto podkreślić, że w magazynie mogły być znaczne pokłady broni lub sprzętu ważnego dla rosyjskiej armii.

To właśnie przez Krym realizowane są dostawy z Rosji. Chwilę później uzbrojenie trafia prosto do walczących na froncie żołnierzy. Wszystko odbywa się przez Most Krymski, który od tygodni jest obiektem zainteresowania ukraińskiego wywiadu. Wciąż jednak nie udało się go wysadzić.