Znów mamy zespół, za który nie trzeba się wstydzić w Europie. Raków pisze historię

Krzysztof Gaweł
11 sierpnia 2022, 19:56 • 1 minuta czytania
Raków Częstochowa wyrzucił za burtę europejskich rozgrywek kolejnego rywala, tym razem słowacki Spartak Trnawa i już tylko dwa mecze dzielą go od historycznego awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji. W czwartek ekipa Marka Papszuna pokonała po twardej walce Słowaków 1:0 (0:0) i kolejny raz pokazała, że znów mamy w Polsce zespół, po którego występach nie trzeba się w Europie wstydzić.
Raków Częstochowa ograł Spartaka Trnawa i zagra o grupę Ligi Konferencji Fot. Raków Częstochowa

Piłkarze Rakowa Częstochowa pierwszy krok w kierunku decydującej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji wykonali na początku sierpnia. Zespół Marka Papaszuna pewnie ograł na wyjeździe Spartaka Trnawa 2:0 (2:0), a oba gole strzelił Ivi Lopez. Rewanż pod Jasną Górą wydawał się formalnością, ale nikt nie zamierzał lekceważyć słowackiej ekipy, bo jej doświadczenie w pucharch jest większe, niż częstochowian.

Raków od początku meczu miał przewagę i krok po kroku nacierał na bramkę gości. Już w 4. minucie zagotowało się pod bramką gości, ale Ivi Lopez nie zdołał celnie uderzyć na bramkę Spartaka. Po chwili groźnie uderzał Vladislavs Gutkovskis, ale Lukas Stetina zatrzymał piłkę w polu karnym. Zagrał przy tym ręką, polskiej ekipie należał się rzut karny, którego sędzia nie podyktował, bo zagrania nie zauważył.

Ekipa Marka Papszuna rozgrywała piłkę i szukała kolejnych okazji. Mocno strzelał Patryk Kun, ale został zablokowany. Po chwili Słowacy skontrowali, Milan Ristovski znalazł się sam przed bramką Rakowa, ale uderzył wprost w dobrze interweniującego Kacpra Trelowskiego. To był sygnał ostrzegawczy dla naszej drużyny, którego częstochowianie nie zlekceważyli. Atakowali rozważnie, ale przed przerwą gola już Spartakowi nie wbili.

Po zmianie stron walka trwała w najlepsze, a piłkarze ze Słowacji nie patyczkowali się w sytuacjach stykowych, aż kości trzeszczały w najlepsze. I paradoksalnie mogli pierwsi strzelić gola, znów okazję miał Milan Ristovski i znów fatalnie się pomylił. W dogodnej sytuacji w 54. minucie posłał piłkę wysoko nad bramką miejscowych. Raków odpowiedział uderzeniem Iviego Lopeza z rzutu wolnego, Dominik Takac z najwyższym trudem odbił piłkę.

Wreszcie nadeszła 68. minuta i wicemistrzowie Polski wyszli na prowadzenie. Znakomicie kontratak rozegrało trio Vladislavs Gutkovskis - Ivi Lopez - Władysław Koczergin. Ten pierwszy ściągnął obrońców na bok, drugi podawał, a napastnik z Ukrainy płaskim strzałem przypieczętował awans Medalików do kolejnej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Spartak przegrywał już w dwumeczu 0:3 i piłkarze nie wierzyli w awans.

Ale do końca meczu grali bardzo ostro, więc trener Marek Papszun zdjął z boiska liderów i dał szansę występu w pucharach zmiennikom. Jego ludzie atakowali do końca spotkania, nie byli jednak w stanie po raz kolejny uradować fanów przy ulicy Limanowskiego w Częstochowie. Wypunktowali jednak rywala jak wytrawny bokser, a my możemy się cieszyć, że znów zagrali na zero. I znów pokazali, że mają ogromną jakość, którą widać także w Europie.

W decydującej rundzie kwalifikacji Raków Częstochowa zagra teraz z rywalem z Czech. W dwumeczu Slavia Praga - Panathinaikos Ateny Czesi wygrali starcie na swoim boisku 2:0, a w rewanżu zremisowali 1:1 w Grecji. Jeśli polska ekipa ogra w dwumeczu kolejnego rywala, po raz pierwszy w historii zagra w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Pierwszy pojedynek 18 sierpnia w Częstochowie, a rewanż 25 sierpnia w Pradze.

Raków Częstochowa - Spartak Trnawa 1:0 (0:0) Bramka: Władysław Koczergin (68) Pierwszy mecz: 2:0; awans: Raków