Wielki zawód i rozczarowanie w Barcelonie. "Lewy" pozbawiony gola, mógł być bohaterem

Krzysztof Gaweł
13 sierpnia 2022, 23:09 • 1 minuta czytania
FC Barcelona nie potrafiła wygrać na początek sezonu LaLiga, tylko zremisowała 0:0 z Rayo Vallecano i można śmiało powiedzieć, że zawiodła. Robert Lewandowski mógł być bohaterem Camp Nou, ale w pierwszej połowie sędziowie pozbawili go gola, a w drugiej pomylił się o centymetry. Przed Dumą Katalonii sporo pracy i kolejne wyzwania w drodze po mistrzostwo Hiszpanii.
Fot. PAU BARRENA/AFP/East News

Na ten dzień tysiące kibiców w Polsce i w Katalonii czekało od kilku tygodni. Duma Katalonii wróciła do rywalizacji w LaLiga, a Robert Lewandowski wyszedł na mecz w pierwszym składzie. W Barcelonie emocje przed meczem buzowały już na kilka godzin przed starciem z Rayo Vallecano, a kibice wreszcie mogli pomówić o piłce, a nie o dźwigniach finansowych, rejestracji zawodników i problemach Blaugrany.

W piątkowy wieczór Barca dopięła swego, a pięć nowych gwiazd dostało zielone światło i mogło wystąpić w inauguracji rozgrywek. Czekać musi jeszcze Jules Kounde, ale "Lewy", Franck Kessie, Raphinha, Andreas Christensen i Ousmane Dembele mogli wyjść w pierwszym składzie na mecz z madrycką ekipą. Na ławce wylądował jedynie Iworyjczyk, reszta gwiazd rozpoczęła rozgrywki na murawie Camp Nou.

Barca bardzo ostrożnie rozpoczęła mecz, nie atakowała frontalnie, aż w 9. minucie meczu urwał się na prawej flance Raphinha, który był faulowany w polu karnym Rayo. Ale sędzia na "wapno" nie wskazał, bo Brazylijczyk chwilę wcześniej był na pozycji spalonej i piłka trafiła do graczy gości. Duma Katalonii nacierała, aż w 12. minucie oko w oko z bramkarzem rywali znalazł się Robert Lewandowski. Nasz as zrobił swoje.

Podciął piłkę nad Stole Dimitrevskim, po trybunach Camp Nou poniósł się pomruk radości, ale zaraz sędzia Alejandro Hernandez uniósł rękę, Polak był na pozycji spalonej. Kibice musieli więc poczekać jeszcze na jego pierwsze trafienie, a defensywa Rayo Vallecano dostała pierwsze poważne ostrzeżenie przed nową gwiazdą Blaugrany. Chwilę później Polak dograł do aktywnego Ousmane Dembele, ale strzał Francuza był zbyt lekki.

Barcelona nacierała, aż w 35. minucie znów znakomitą okazję miał Ousmane Dembele. Akcję rozpoczął "Lewy", piłka trafiła na prawo, a tam Francuz dostał ją idealnie na nogę, ale znów strzelił źle, wprost w golkipera rywali. Minęło kilka minut, Polak dostał od Raphinii wrzutkę na głowę, ale nie był gotowy do oddania strzału i posłał piłkę nad poprzeczką. Jeszcze przed przerwą bardzo groźnie zaatakowali goście.

W potężnym upale i przy niemal całkowitej dominacji Barcy goście z Madrytu skontrowali raz, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Alvaro Garcia ograł łatwo Ronalda Araujo, znalazł się sam przed Markiem-Andre ter Stegenem, ale uderzył wprost w niemieckiego bramkarza Barcelony. Gospodarze jeszcze zerwali się do ataku, ale gola przed przerwą nie strzelili.

Po zmianie stron Blaugrana wciąż waliła głową w mur defensywny rywali, aż w 52. minucie fatalnie stracił piłkę Andreas Christensen i niewiele brakło, by Rayo wyszło na prowadzenie. W odpowiedzi Raphinha wrzucił piłkę do Roberta Lewandowskiego, zakotłowało pod bramką gości, ale Stole Dimitrevski złapał jakoś piłkę i zatrzymał akcję Barcy. A ta z minuty na minutę była bliżej strzelenia gola.

Po godzinie gry trener Xavi Hernandez dokonał serii zmian, a to dało efekt w kilka minut. Ansu Fati dostał świetne podanie od Ousmane'a Dembele, uderzył mocno na bramkę Rayo, a kunsztem musiał się wykazać bramkarz z Macedonii. Tak samo jak w 69. minucie, gdy kropnął z dystansu Sergio Busquets, a Stole Dimitrevski znów znakomicie odbił piłkę. Upał doskwierał, czas uciekał, a gospodarze nadal byli bez gola.

Wreszcie Ansu Fati podał kapitalnie do Roberta Lewandowskiego, ale nasz as nie zdołał się zabrać z piłką. Do końca meczu został kwadrans, a "Lewy" padł w polu karnym. Sędzia od razu pokazał, że nie będzie jedenastki, kibice zaczęli gwizdać na Camp Nou. Czas zaczął uciekać coraz szybciej, zrobiło się miejsce w polu karnym gości i Duma Katalonii atakowała raz za razem. Nasz as miał piłkę meczową.

Była 82. minuta spotkania, Barca znów rozgrywała akcję na połowie rywali, a nielubiany przez kibiców Frenkie De Jong podał świetnie do Polaka. "Lewy" odwrócił się z piłką, uderzył i wszyscy fani już widzieli piłkę w siatce, ale ta minęła bramkę o centymetry! Po chwili Lewandowski dobijał uderzenie Pierre'a-Emericka Aubameyanga i znów się nieznacznie pomylił, trafił w boczną siatkę.

Ostatnie minuty upłynęły po znakiem ataków gospodarzy, Ansu Fati i Franck Kessie wypracowali w 88. minucie meczu gola, którego strzelił Iworyjczyk. Sęk w tym, że był na spalonym i sędziowie zaraz to wyłapali. Kibice gwizdali i buczeli przeraźliwie, a rozjemcy doliczyli aż osiem minut do czasu gry, dając nadzieję Barcy na zwycięstwo. Ale ta prysnęła szybko, Sergio Busquets zarobił drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.

Rayo Vallecano też strzeliło gola, ale sędziowie po raz trzeci w sobotni wieczór go nie uznali, bo znów była pozycja spalona. Gospodarze do końca próbowali atakować i wygrać ten mecz, ale zawiedli i na początek sezonu zaliczyli falstart. W 2. kolejce LaLiga Robert Lewandowski i FC Barcelona pojadą 21 sierpnia do San Sebastian, gdzie stawią czoła na Reale Arena miejscowemu Realowi Sociedad. Początek niedzielnego meczu o godzinie 22:00.