Tuż po meczu chłopczyk podbiegł do "Lewego". Nasz gwiazdor zachwycił Hiszpanów swoim gestem
- Robert Lewandowski zagrał 90 minut w ligowym meczu z Rayo Vallecano
- Polak nie strzelił gola, swoim zachowaniem tuż po meczu zachwycił fanów
- FC Barcelona ma za sobą trudny początek rozgrywek, a mierzy wysoko
FC Barcelona nie potrafiła wygrać na początek sezonu LaLiga, tylko zremisowała 0:0 z Rayo Vallecano i można śmiało powiedzieć, że zawiodła. Robert Lewandowski mógł być bohaterem Camp Nou, ale w pierwszej połowie sędziowie pozbawili go gola, a w drugiej pomylił się o centymetry. Barca nie zagrała idealnie, choć to dopiero pierwszy mecz w rozgrywkach, a rywal był znakomicie przygotowany.
Najlepszą akcję meczu Polak wykonał tuż po końcowym gwizdku, czym zachwycił kibiców oraz media w Hiszpanii. Gdy sędzia zakończył spotkanie, a na środku murawy piłkarze obu drużyn dziękowali sobie za grę, z trybun w stronę "Lewego" ruszył chłopiec w koszulce Dumy Katalonii. To oczywiście nie jest dozwolone, więc w pościg za młodym fanem zaraz udali się czujni stewardzi.
Ci dopadli chłopca na środku boiska i chcieli odciągnąć od piłkarzy. Ale nasz snajper zaraz podjął się interwencji i wziął w obronę młodego kibica. Pomagał mu napastnik rywali, słynny Radamel "El Tigre" Falaco. Chłopak chciał zrobić sobie selfie z nowym gwiazdorem Barcy, na co Robert Lewandowski przystał z radością. A wszystko zarejestrowali kibice na trybunach Camp Nou, których w sobotni wieczór stawiło się ponad 80 tysięcy:
Polak od początku swojej przygody w Barcelonie jest przez kibiców uwielbiany. Drobne gesty - jak ten z pocałowaniem piłki w trakcie prezentacji - czy znakomita gra, co "Lewy" pokazał w starciu o Puchar Gampera (bramka i dwie asysty) i momentami w sobotni wieczór. Tak zdobywa się serca kibiców, którzy zyskali nowego idola i chóralnie skandują w trakcie gry "Lewandowski, Lewandowski!" To nie jest przypadek.
W Katalonii nasz snajper jest gwiazdą numer jeden, kibice oszaleli na jego punkcie i od dwóch tygodni wykupują koszulki z nazwiskiem Polaka. Te biją rekordy popularności, a w klubie przyznają, że nie spodziewali się aż takiego szaleństwa. "Lewy" robi swoje, potrafi trafić w gusta kibiców, ale rozliczany będzie z bramek i zwycięstw. Po to trafił do klubu. I sam obiecał kibicom, że interesują go trofea. Na razie musi jednak wygrać pierwszy mecz.
Kolejna okazja, by wygrać pierwszy mecz w sezonie, już w niedzielę. FC Barcelona na wyjeździe zmierzy się z Realem Sociedad San Sebastian. Pojedynek rozpocznie się o godzinie 22:00, transmisja w Canal Sport.