Kontrowersyjny billboard nie zawiśnie na Nowogrodzkiej. "Wysokie ryzyko zniszczenia"
- W sprawie zakupu przestrzeni na billboardzie obok siedziby PiS Michał Marszał negocjował z AMS
- Firma zajmująca się reklamą zewnętrzną zerwała umowę, gdy plakaty miały pojawić się przy Nowogrodzkiej
- "Zaplanowana przez pana ekspozycja plakatu stała się w ostatnich dniach głośnym faktem medialnym i wzbudza bardzo silne, często nacechowane agresją kontrowersje" – stwierdzono w piśmie nadanym do dziennikarza
Billboard o treści "Nadchodzi koniec, Jarosławie"
Michał Marszał jest dziennikarzem związanym z "Tygodnikiem NIE", który ogłosił, że negocjuje z firmą AMS zakup przestrzeni reklamowej przy siedzibie PiS-u. Miał się tam znaleźć napis "Nadchodzi koniec, Jarosławie".
Mężczyzna poinformował, że po trzech miesiącach negocjacji udało się uzyskać zgodę na powieszenie plakatu, ale nie wszystko przebiegło równie pomyślnie. Wbrew zapewnieniom ze strony firmy, prace nad wieszaniem reklamy wcale nie postępowały.
– Po trzech miesiącach negocjacji, rozmów z prawnikami, projektów graficznych, odrzucania kolejnych projektów i tak dalej, stanęło na tym, że będziemy mogli powiesić plakat. Mało tego, dostałem dzisiaj przed godziną 12:00 SMSa z firmy AMS, że właśnie plakat jest wyklejany. Przyjechałem tu (...) nie spotkałem żadnego pracownika firmy AMS – mówi Michał Marszał w oświadczeniu, które opublikowano na Facebooku.
"AMS S.A. ma prawo do odmowy przeprowadzenia ekspozycji"
Firma AMS wystosowała pismo, w którym podkreślono, że treść plakatu "wzbudza bardzo silne emocje". "Szanowny Panie, (...) zaplanowana przez pana ekspozycja plakatu o treści 'Nadchodzi koniec, Jarosławie' stała się w ostatnich dniach głośnym faktem medialnym i wzbudza bardzo silne, często nacechowane agresją kontrowersje" – stwierdzono.
Właściciel przestrzeni reklamowej obawia się, że billboard o takiej treści, zamieszczony pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości może zostać zniszczony. Według radcy prawnego Tomasza Kędziory, który odpowiada za sporządzenie pisma do Marszała, okoliczności pozwalają na "odmowę przeprowadzenia ekspozycji".
"AMS S.A. ma prawo do odmowy przeprowadzenia ekspozycji reklam Klienta na wypadek, gdy treść lub forma reklamy obiektywnie narażałyby nośnik reklamowy na wysokie ryzyko zniszczenia wskutek aktów wandalizmu" – brzmi treść dokumentu.
Michał Marszał zapowiedział, że znajdzie rozwiązanie
Sam dziennikarz nie widzi w swoim pomyśle większych kontrowersji. – Nadchodzi koniec. Są różne końce. Może być koniec wakacji, może być koniec rządów, kryzysu albo koniec umierania ryb w Odrze. Przecież są różni Jarosławowie na świecie, nie tylko ten jeden – mówi.
Ze względu na niepowodzenie akcji, Michał Marszał zapowiedział, że z powodu "nadchodzącego końca, Jarosławie", znajdzie inne rozwiązanie, aby zrealizować swój pomysł.
– Przyjedziemy tu z przyczepką, może z tablicą LED albo z jakimś innym wynalazkiem i postawimy ten billboard, a także inne billboardy w setkach miejsc w całej Polsce. Będziemy robić wam w poprzek aż do wyborów, które przegracie – zadeklarował.