nt_logo

Tak policja tłumaczy się z ochrony prezesa PiS. Odpowiedzieli na pytania o koszty

Alan Wysocki

17 sierpnia 2022, 07:34 · 3 minuty czytania
Gdy Jarosław Kaczyński odpoczywa na urlopie, policja musiała tłumaczyć się z wielkiej akcji w Kórniku. Przypomnijmy, że podczas spotkania lidera Prawa i Sprawiedliwości z wyborcami, ochraniał go kordon służb. Do działań wykorzystano nawet konie. Teraz nadinspektor Roman Kuster zapewnia, że inicjatywa nie wygenerowała dodatkowych kosztów.


Tak policja tłumaczy się z ochrony prezesa PiS. Odpowiedzieli na pytania o koszty

Alan Wysocki
17 sierpnia 2022, 07:34 • 1 minuta czytania
Gdy Jarosław Kaczyński odpoczywa na urlopie, policja musiała tłumaczyć się z wielkiej akcji w Kórniku. Przypomnijmy, że podczas spotkania lidera Prawa i Sprawiedliwości z wyborcami, ochraniał go kordon służb. Do działań wykorzystano nawet konie. Teraz nadinspektor Roman Kuster zapewnia, że inicjatywa nie wygenerowała dodatkowych kosztów.
Ile kosztowała ochrona Kaczyńskiego? Policja odpowiada. (Zdjęcie ilustracyjne). Fot. Wojciech Strozyk / REPORTER
  • Kaczyński słynie z otaczających go kordonów policji. Wykorzystanie do ochrony nowych oddziałów wzbudziło jednak szczególne oburzenie
  • Posłowie opozycji zainterweniowali, żądając przedstawienia kosztów skorzystania z tak daleko idących środków podczas spotkania w Kórniku
  • Służby zapewniają, że zarządzenie ogromnej akcji było bezkosztowne, a także wynikało z "mogących wystąpić zagrożeń"

Policja tłumaczy się z ochrony Jarosława Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński udał się na urlop w nie najlepszym momencie. Ostatnie spotkania z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości przebiegały bowiem w atmosferze protestów. Warto zaznaczyć, że sama wizyta w Kórniku wynikała z buntu mieszkańców Zalasewa, gdzie polityk początkowo zamierzał się udać.

Także w Kórniku powitanie prezesa, delikatnie mówiąc, nie należało do najcieplejszych. Na miejscu stawiły się tłumy oburzonych mieszkańców. Drogę na miejsce wydarzenia byłemu wicepremierowi utorowała policja.

Podczas wystąpienia poseł nie mógł wymówić słowa "Sztokholm", a także dopiekł Kosiniakowi-Kamyszowi, teatralnie zapominając jego nazwiska. Wspomniał także o "smrodzie" w gminie Kaczory, choć zapomniał, kto rządzi w powiecie.

Szczególne oburzenie opinii publicznej wywołało jednak wykorzystanie koni do prowadzenia działań mających na celu... zabezpieczenie Jarosława Kaczyńskiego. Krzysztof Brejza i Maria Janyska skierowali pytania do Komendy Głównej Policji, żądając wyjaśnień i wskazania kosztów, jakie poniesiono w związku z mobilizacją.

Argumenty służb na Twitterze przedstawiła prokuratorka Ewa Wrzosek. Nadinspektor Roman Kuster zapewnił, że działania policji były adekwatne do możliwych zagrożeń.

"Przyjęta organizacja i taktyka działań nie wygenerowała dodatkowych kosztów wykraczających poza koszty związane z funkcjonowaniem policji w zakresie realizacji ustawowych zadań" – czytamy.

Nadinsp. Kuster wskazał, że celem policji była nie ochrona Jarosława Kaczyńskiego, a zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego. Co to oznacza? Służby próbują uchylić się od konkretnej odpowiedzi.

Trzeba jednak przyznać, że dokładne wyliczenie kosztów może być trudnym zadaniem. Wszystko przez wzgląd na codzienne organizowanie policyjnych patroli na najróżniejszych odległościach.

Ile kosztuje ochrona Jarosława Kaczyńskiego?

Jeszcze w 2019 roku Onet przy współpracy z byłym podsekretarzem stanu w MSWiA Adamem Rapackim wyliczył, że sam koszt ochrony działki parlamentarzysty wynosi około 1 mln 800 tysięcy zł.

O ochronę oficjalnie pytał także senator Wadim Tyszkiewicz. "Proszę o przedstawienie podstawy prawnej zezwalającej na ponoszenie kosztów przez państwo zapewnienia ochrony funkcjonariuszowi partyjnemu realizującemu cele polityczne w ramach funkcjonowania partii" – pytał.

Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze w ostatnich dniach lipca udało się wyjaśnić, po co Kaczyńskiemu jakakolwiek ochrona. Powód przedstawił poseł Solidarnej Polski Jan Kanthak. – Gdyby prezes Kaczyński nie miał ochrony, zostałby zamordowany – wypalił na antenie Polsat News.

Tę narrację Prawo i Sprawiedliwość stosowało jeszcze w maju ubiegłego roku, gdy w oficjalnym oświadczeniu tłumaczyło, po co politykowi prywatna ochrona firmy Grom Group. Spółka wystawia roczny rachunek opiewający kwotę 1,6 miliona złotych.

"Tak długo, jak nasi przeciwnicy polityczni będą wzywać do patroszenia czy odstrzeliwania prezesa PiS, tak długo będzie miał on ochronę" – mogliśmy przeczytać. Sama ochrona mieszkania oraz prywatna ochrona kosztuje więc łącznie 3,2 mln w ciągu roku.