To on błędnie przetłumaczył niemieckiemu ministrowi pytanie o rtęć w Odrze. "Wyrażam ubolewanie"
- Dziennikarze portalu Onet dotarli do tłumacza, który błędnie przetłumaczył pytanie ws. skażenia Odry skierowane do ministra środowiska landu Brandenburgia Axela Vogla
- Dziennikarz TVP pytał niemieckiego ministra o skarżenie wody rtęcią, tłumacz przekazał, że chodzi o to, iż woda "parzy ręce"
- Tłumacz przyznaje się do błędnego tłumaczenia pytania; wyjaśnia, iż nie słyszał dobrze pytań od dziennikarzy ze względu na fatalną akustykę sali w Urzędzie Wojewódzkim w Szczecinie
Mijają kolejne tygodnie od czasu odkrycia w wodach Odry wielu ton śniętych ryb. Polskie władze - jak dowodzi opozycja - długi czas problem bagatelizowały. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, w niemieckich mediach pojawiła się informacja, iż pracownicy państwowego laboratorium stwierdzili w próbkach wody wysoki poziom rtęci. "Wartości są podobno tak wysokie, że trzeba powtórzyć badania dla pewności" - podawał portal rbb24.
14 sierpnia w Szczecinie zorganizowano spotkanie przedstawicieli władz Polski i Niemiec w związku ze skażeniem granicznej rzeki. Stronę polską reprezentowała m.in. minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, stronę niemiecką – m.in. minister środowiska landu Brandenburgia Axel Vogel.
Minister Vogel to postać o tyle kluczowa, że 12 sierpnia marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak - powołując się na jego słowa - informowała, iż strona niemiecka potwierdza, że w rzece wykryto rtęć.
14 sierpnia w trakcie konferencji w gmachu Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie o te słowa ministra Vogla zapytał dziennikarz TVP Info:
"Ponieważ marszałek województwa lubuskiego napisała na Twitterze, że w bezpośredniej rozmowie z panem... Że pan potwierdził jej osobiście, że stężenie rtęci było tak wysokie, że nie można było określić skali. Czy pan wypowiedział takie słowa? Na jakiej podstawie?".
Minister środowiska landu Brandenburgia odpowiedział tak: "Ta wypowiedź jest mi absolutnie nieznana. Wskazaliśmy, że stwierdziliśmy w Odrze wysokie wartości pH, które mogą działać toksycznie, nie możemy jednak wyjaśnić, dlaczego".
Słowa Vogla, jakie padły na konferencji w Szczecinie, błyskawicznie zostały podchwycone przez polityków PiS oraz tzw. narodowe media. Dla władz wypowiedź niemieckiego polityka stały się wygodnym pretekstem, by bagatelizować sytuacją. Dla związanych z nimi mediów – okazja, by zaatakować marszałek województwa, która jest związana z Koalicją Obywatelską.
"Marszałek województwa lubuskiego przyłapana na kłamstwie" – emocjonował się Janusz Życzkowski, redaktor naczelny przejętej przez PKN Orlen "Gazety Lubuskiej".
Tyle że minister Vogel odpowiadał na inne pytanie niż padło. To dlatego, że tłumacz błędnie je przełożył z polskiego na niemiecki. W pytaniu po polsku mowa była o "rtęci w rzece", w pytaniu przetłumaczonym po niemiecku – o tym, że woda "parzy w ręce". I tego dotyczyło dementi niemieckiego polityka.
Gdy tę różnicę wychwycili niektórzy dziennikarze, nie brakowało opinii miłośników spiskowych teorii, że to pewnie ktoś zaufany w TVP tłumaczył tę konferencję, aby potem telewizja publiczna mogła podchwycić zmanipulowaną wypowiedź. Tymczasem to nie tak.
Portal Onet dotarł do tłumacza, który pracował przy tej konferencji. Nie podaje jego danych. Przytacza jednak opinie osób ze środowiska tłumaczy, że to powszechnie szanowany profesjonalista, naukowiec z Uniwersytetu Szczecińskiego. I nie ma mowy, aby celowo błędnie przetłumaczył pytanie przedstawiciela TVP Info.
Sam tłumacz przyznaje się do pomyłki i w przekazanym oświadczeniu wyjaśnia, że to z powodu fatalnej akustyki w sali nie dosłyszał prawidłowo pytania o rtęć i wypowiedź marszałek Polak.
"W mojej pracy działam bezstronnie i obiektywnie, już 25 lat. Niestety czasami zdarzają się tego rodzaju trudności, szczególnie w pracy a vista. Wyrażam ubolewanie z powodu powstałej nieścisłości" – stwierdza tłumacz.