Anna Lewandowska zdementowała sensacje mediów ws. transferu męża. "To bzdura"

Krzysztof Gaweł
18 sierpnia 2022, 08:08 • 1 minuta czytania
Robert Lewandowski mógł zagrać w Paris Saint-Germain? Takie rewelacje podał dziennik "L'Equipe", ale wszystko okazało się dziennikarską kaczką. Całej historii zdecydowanie zaprzeczyła Anna Lewandowska, która zdaniem Francuzów miała zablokować transfer. – To bzdura. Gdyby było trzeba, bez problemu odnalazłabym się także w Paryżu – powiedziała trenerka Wirtualnej Polsce.
Anna Lewandowska zdementowała sensacje mediów ws. transferu męża. "To bzdura" Fot. Nur Photo/East News

Anna i Robert Lewandowscy mieszkają w Barcelonie od kilku tygodni i powoli uczą się życia w nowym miejscu, bo ostatnie osiem lat spędzili w Monachium. Dziennikarze francuskiego "L'Equipe" napisali ostatnio, że niewiele zabrakło, a "Lewy" trafiłby do Paris Saint-Germain. Mistrzowie Francji szukali snajpera i chcieli wykorzystać sytuację Polaka. Ponoć na przeszkodzie do transferu stanęła jednak żona naszego gwiazdora.

- To bzdura. Rozmawialiśmy o różnych możliwościach, bo nie mogliśmy być pewni, jak to się skończy. Gdyby było trzeba, bez problemu odnalazłabym się także w Paryżu. Natomiast od początku wiedzieliśmy, czego chcemy najbardziej - powiedziała Anna Lewandowska Wirtualnej Polsce, ucinając spekulacje francuskiej prasy. W PSG Polak na razie nie zagra, a klub musi znaleźć kogoś innego w miejsce Neymara, który ma odejść.

- Robert wiedział, że cokolwiek postanowi, będę go wspierała - dodała Anna Lewandowska, która sama zaczyna nowy rozdział w Hiszpanii. Najpierw szukała domu dla całej rodziny, a teraz próbuje swoich sił w biznesie. Już pojawiły się pierwsze treningi z jej udziałem po hiszpańsku. Kto wie, może nauczy też miejscowych swoich magicznych kulek mocy?

Tymczasem Robert Lewandowski w sobotę rozegrał swój pierwszy mecz w rozgrywkach ligi hiszpańskiej. FC Barcelona stawiła na Camp Nou czoła madryckiemu Rayo Vallecano i padł remis 0:0, choć "Lewy" trafił do siatki rywali w 12. minucie. Sędzia gola nie uznał, nasz kapitan był na pozycji spalonej. Do końca spotkania Barca atakowała, Polak miał jeszcze jedną świetną okazję, ale ostatecznie skończyło się bez bramek. Mimo że Robert Lewandowski nie zdobył bramki, to pokazał się z dobrej strony. Z kolei na trybunach w koszulce Barcelony kibicowała mu jego żona Anna Lewandowska. Fotoreporterzy zrobili jej tego wieczoru mnóstwo zdjęć, bo przyciągnęła ich uwagę swoją stylizacją. Zdecydowała się podwinąć koszulkę i pokazać swój umięśniony brzuch. Do tego dobrała zwykłe niebieskie jeansy i białe buty od Prady za ponad 4 tys. złotych.

To zrobiło wrażenie w Hiszpanii, a przecież to dopiero początek przygody Lewandowskich z Barceloną.

Robert Lewandowski od początku swojego pobytu w Katalonii jest śledzony przez kibiców Barcelony niemal non stop. Fani gratulują, chcą sobie zrobić zdjęcie z Polakiem, to znów przybić piątkę. I tak w zasadzie non stop. Nic więc dziwnego, że "Lewy" może być tym nieco zmęczony. W sieci pojawiło się nagranie z Polakiem w roli głównej, jego mina na kolejne prośby kibiców mówi sama za siebie.