Rośnie napięcie na Dalekim Wschodzie. Japonia szykuje gigantyczne zbrojenia
- Japonia jest krajem, który po II wojnie światowej został zobowiązany do tego, że wojska będzie używać tylko, aby się bronić
- Jednak w tym rejonie, głównie za sprawą polityki Pekinu, rośnie napięcie, a nawet możliwość wybuchu wojny
- To spowodowało, że Japonia rozważa rozmieszczenie 1000 pocisków dalekiego zasięgu
- Taki ruch rządu w Tokio ewentualnie pozwoliłby się bronić Japonii w razie jakiegoś ataku
"Japonia rozważa rozmieszczenie 1000 pocisków dalekiego zasięgu, aby zwiększyć swoją zdolność do kontrataku przeciwko Chinom" - podała w niedzielę japońska gazeta Yomiuri. To jedna z najważniejszych gazet w tym kraju.
Japonia obawia się ataku ze strony Chin
Broń, wystrzeliwana ze statków lub samolotów, stacjonowałaby głównie wokół południowych Wysp Nansei i byłaby w stanie dotrzeć do obszarów przybrzeżnych Korei Północnej i Chin. Archipelag Nansei rozciągają się między Tajwanem a Kiusiu i należący oczywiście do Japonii.
Co ważne, Japonia, po II wojnie światowej, ma zapisane w konstytucji, że może używać wojska tylko do samoobrony. Jednak w ostatnich latach kraj zwiększył wydatki na wojsko i przyjął bardziej asertywną strategię.
Na Dalekim Wschodzie Azji rośnie ryzyko wybuchu wojny
Przypomnijmy, że regionalne napięcia wzrosły w regionie po wizycie Nancy Pelosi, spikerki Izby Reprezentantów USA w Tajwanie. – Solidarność Ameryki z 23 milionami mieszkańców Tajwanu jest dziś ważniejsza niż kiedykolwiek, ponieważ świat stoi przed wyborem między autokracją a demokracją – przekonywała wówczas tamtejsze władze Pelosi.
Celem Stanów Zjednoczonych jest utrzymanie obowiązującego statusu quo. Warto podkreślić, że Amerykanie oficjalnie nie uznają Tajwanu za niezależne państwo. Sprzeciwiają się jednak agresywnym zapędom komunistycznych władz Chińskiej Republiki Ludowej.
Wracając jednak do samej Japonii, to kraj prezentuje także twarde stanowisko od początku wojny w Ukrainie. I tak już w maju Japonia podjęła ważną decyzję. Na złość Moskwie w Dzień Zwycięstwa władze w Tokio ogłosiły, że wprowadzą embargo na ropę z Rosji.
– Japonia wprowadzi embargo na import rosyjskiej ropy naftowej w następstwie ostatniego zobowiązania podjętego przez przywódców grupy G7 – przekazał wówczas premier tego kraju Fumio Kishida.
Japonia jeszcze przed wojną w Ukrainie próbowała pomóc władzom w Kijowie
Przypomnijmy także, że jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie Japonia postanowiła interweniować ze względu na sytuację między Moskwą a Kijowem. Fumio Kishida rozmawiał wówczas z Władimirem Putinem, co oczywiście nie przyniosło efektów.
Japoński rząd zapewniał i dalej to robi, że zależy mu na tym, aby Ukraina utrzymała suwerenność i integralność terytorialną. W lutym po namowach Unii Europejskiej i USA Japonia postanowiła też dzielić się swoimi dostawami gazu ziemnego z Kijowem.