Lewandowski zaczyna czarować w LaLiga, dwa gole i asysta. Barcelona zdemolowała rywala
- Robert Lewandowski zaliczył w niedzielę kapitalny mecz dla Barcelony
- Polak strzelił dwa gole, a jego zespół wygrał po raz pierwszy w sezonie
- Barca pierwszego gola zdobyła już w 48 sek., strzelił go oczywiście "Lewy"
Robert Lewandowski w swoje 34. urodziny mógł strzelić pierwszego ligowego gola dla FC Barcelony, bo Duma Katalonii ruszyła na mecz 2. kolejki LaLiga do San Sebastian. Starcia z walecznym Realem Sociedad nigdy do łatwych nie należą, dla Katalończycy celują w tym sezonie bardzo wysoko i nie zamierzali oddawać pola średniakom. Zwłaszcza po bardzo słabym początkiem sezonu i remisie 0:0 z Rayo Vallecano.
"Lewy" chciał więc poprowadzić zespół do triumfu, który jest potrzebny drużynie Xaviego Hernandeza jak tlen. I pokazał, że nie potrzeba mu wiele, by zachwycać. Ot, po prostu dobrych podań kolegów. Już w 48 sekundzie meczu zrobił swoje, a wszystko po rajdzie Alejandro Balde, który urwał się na lewej flance, a potem dograł idealnie do naszego snajpera. Ten dołożył nogę i utonął w objęciach kolegów.
Szybko wyszła na prowadzenie Barca, ale równie szybko je straciła. Już w 6. minucie meczu Alexander Isak wpadł w pole karne gości i przepięknie podciął piłkę nad bramkarzem, a kibice na Reale Arena eksplodowali z radości. Ale to nie był koniec ataków Realu Sociedad, bo w 27. minucie Mikel Merino powinien podwyższyć na 2:1. Marc-Andre ter Stegen odbił piłkę po jego strzale, a poprawka Takefusy Kubo była fatalna.
FC Barcelona rozgrywała piłkę, ale nie miała klarownych okazji pod bramką Realu Sociedad. Wreszcie świetna wrzutka Gaviego dotarła niemal do Polaka, ale piłkę z głowy zdjął mu kolega z drużyny, Eric Garcia. Aż Xsvi Hernandez pokazał obrońcy, by nie zabierał piłki naszemu snajperowi. Miejscowi skontrowali, a David Silva powinien trafić, jednak znów lepszy był golkiper z Niemiec.
Jeszcze Robert Lewandowski spróbował szczęścia w powietrzu, ale jego strzał głową nie zrobił wrażenia na bramkarzu rywali. I sędzia José Luis Munuera Montero zaprosił obie jedenastki do szatni, by w spokoju mogły się przygotować do gry w drugiej połowie. A ta przyniosła kapitalną rywalizację o zwycięstwo i kawał świetnej piłki z obu stron.
Pierwsi rozpoczęli piłkarze gospodarzy, trafili nawet w 53. minucie za sprawą Braisa Mendeza, ale sędziowie po jego wrzutce z rzutu wolnego dopatrzyli się pozycji spalonej. Akcja zaraz przeniosła się pod drugą bramkę, próbował szczęścia Gavi, ale powstrzymał go bramkarz Realu Sociedad. I znów powędrowaliśmy pod drugie pole karne, gdzie Mikel Merino zmarnował kolejną doskonałą okazję.
Gospodarze grali z faworytem jak równy z równym, a "Lewy" musiał wracać się nawet do środka pola, by rozegrać piłkę. Blaugrana długo pracowała na kolejne gole, ale jak już zaczęła trafiać, to bez litości. W 66. minucie zameldował się w meczowym protokole Ansu Fati, który wszedł na murawę w dwie minuty wcześniej, a w kluczowym momencie dograł pięknie piętą do Ousmane Dembele, który przywrócił Barcy prowadzenie.
Nie minęła minuta, a Robert Lewandowski dograł świetnie do Ansu Fatiego, który strzelił jednak wprost w bramkarza. Ten odwdzięczył się kilkadziesiąt sekund później asystą, piłka krążyła jak po sznurku, aż Polak wpakował ją przy słupku do siatki, zdobywając swojego drugiego gola w niedzielny wieczór. Barcelona znokautowała rywali w dwie minuty, a "Lewy" uczcił swoje urodziny dwoma trafieniami.
Swoje trafienie zaliczył też bohater meczu Ansu Fati, a przepiękną asystę zaliczył przy bramce 19-latka Robert Lewandowski. Polak chciał podać piętą, pomógł mu nieco rywal, a talent z La Masii dokończył robotę i było 4:1. Barca rozstrzygnęła mecz i pokazała, że jej praca latem nie poszła na marne. Ma na koncie pierwszy triumf w sezonie i piąte miejsce w tabeli LaLiga. Lideruje Villarreal CF, za nim jest Real Madryt, czyli mistrz Hiszpanii.
W 3. kolejce LaLiga FC Barcelona zagra na Camp Nou już 28 sierpnia (niedziela), a jej rywalem będzie Real Valladolid. Duma Katalonii swoje starcie rozpocznie o godzinie 19:30.