Wyborcy Orbána wskazali "kto odpowiada za wojnę w Ukrainie". Ten sondaż szokuje
- Wojna w Ukrainie trwa już pół roku. Państwa Zachodu nie mają wątpliwości, że agresorem jest Rosja
- Nieco inaczej sytuacja przedstawia się na Węgrzech. Wybory Fideszu nie winią Kremla za tę wojnę, ale USA i NATO
Badanie na ten temat zrobił portal 24.hu. W sondażu przeprowadzonym od 27 lipca do 7 sierpnia Węgrzy mieli odpowiedzieć na pytanie, kto odpowiada za wybuch wojny w Ukrainie.
Wyborcy Fideszu obarczają winą USA NATO
Najbardziej szokujące były odpowiedzi wyborców Fideszu Viktora Orbána. Z badania wynika, że tylko 3 proc. zwolenników partii premiera Węgier wini Moskwę za wybuch wojny. Popularne są za to wśród tej części Węgrów teorie spisowe, gdyż aż 49 proc. z nich obwinia za rosyjską inwazję NATO oraz Stany Zjednoczone. 12 proc. wyborców Orbána wskazuje Ukrainę, a 32 proc. twierdzi, że "nie wie".
Jest to bardzo wyraźny kontrast wobec tego, co sądzą osoby popierające opozycję. W tym przypadku aż 64 proc. pytanych wskazuje Rosję jako państwo, które wywołało wojnę. 6 proc. wskazało Ukrainę, 7 proc. USA, a 22 proc. wybrało opcję "nie wiem".
Taki stan rzeczy nie dziwi ekspertów zajmujących się Węgrami. "Odpowiedzi wyborców Fideszu to efekt lansowanej przez media prorządowe narracji, powielającej teorie spiskowe, kpiącej z Zełenskiego i Bidena, wszelkie winy zaś przypisującej Zachodowi, z USA na czele. Ale mimo to zaskakuje, biorąc pod uwagę ich dawniej antyrosyjski profil" – podsumował to Andrzej Sadecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Przypomnijmy także, że premier Węgier ze względu na sytuację ekonomiczną traci poparcie. Poparcie dla Fideszu w jednym z sierpniowych sondaży spadło o aż 12 punktów procentowych. Z tego badania wynikało, że poparcie dla partii premiera Węgier spadło z 36 proc. w czerwcu do 24 proc. w lipcu. W maju wynosiło 37 proc. Z kolei opozycja zgodnie z tym badaniem od maja do lipca mogła liczyć na stałe 22-23 proc. poparcia.
Węgierski premier traci poparcie
Jaki jest powód tak znaczącego spadku poparcia dla partii Viktora Orbána. Pytani o to w sondażu Węgrzy, wskazują wzrost cen żywności i ogólnie rosnące koszty życia. Te dwa problemy najczęściej wymieniane były jako "bardzo poważne" dla respondentów w nadchodzącym roku. Następnie Węgrzy wskazywali zmniejszenie siły nabywczej emerytur, wynagrodzeń i oszczędności.
Na pytanie, kto lub co odpowiada za wysoki wzrost cen i inflację, 31 proc. odpowiedziało, że "bardziej odpowiedzialna jest wojna, a w mniejszym stopniu polityka gospodarcza rządu". Nieco więcej respondentów (34 proc.) stwierdziło, że "większą winę ponosi polityka gospodarcza rządu, a mniejszą wojna w Ukrainie". Kolejne 29 procent uważa, że oba czynniki wpłynęły tak samo.
Problemem na Węgrzech, podobnie jak w Polsce, jest także rosnąca inflacja. I tak inflacja bazowa (bez cen żywności i energii) na Węgrzech - wedle najnowszych danych - osiągnęła w tym kraju poziom 16,7 proc. Jest zatem wyższa, niż szacowali eksperci. Z kolei ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w lipcu były średnio o 13,7 proc. wyższe niż w analogicznym miesiącu roku ubiegłego.