FC Barcelona postawiła się gigantowi z Premier League. Lewandowski w nietypowej roli

Maciej Piasecki
24 sierpnia 2022, 23:38 • 1 minuta czytania
FC Barcelona oraz Manchester City zagrały w ważnej sprawie w środowy wieczór w stolicy Katalonii. Charytatywne wydarzenie zostało zorganizowane m.in. dla Juana Carlosa Unzue, byłego bramkarza i członka sztabu Barcy, który walczy ze stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS). W spotkaniu nie wystąpił Robert Lewandowski, padł remis 3:3.
FC Barcelona w środowym meczu charytatywnym zremisowała z Manchesterem City 3:3 (1:1). Fot. IMAGO/Pressinphoto/Imago Sport and News/East News

Kibice, którzy pojawili się na Spotify Camp Nou w środowy wieczór, mogli poczuć się jak podczas pojedynku o stawkę w LaLiga bądź Lidze Mistrzów. Mnóstwo kibiców na trybunach, a do tego gwiazdy na boisku. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości los sprawi, że Duma Katalonii zagra w europejskich pucharach przeciwko Manchesterowi City.

Pojedynek w mediach poza charytatywnym charakterem był reklamowany, jako spotkanie Roberta Lewandowskiego oraz Erlinga Hallanda. Dwójka świetnych snajperów, która rywalizowała ze sobą w niemieckiej Bundeslidze, faktycznie - spotkała się przed meczem. Kamery zarejestrowały wymianę uprzejmości i uścisków pomiędzy Polakiem a Norwegiem.

W środowy wieczór najważniejsze było jednak wsparcie w walce ze stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS). Na tę chorobę cierpi Juan Carlos Unzue - były bramkarz i członek sztabu szkoleniowego klubu z Camp Nou.

Człowiek, który doprowadził do tak szczególnego pojedynku - z udziałem swojej ukochanej drużyny - przemówił przed rozpoczęciem spotkania. Unzue pojawił się na murawie w towarzystwie innych, towarzyszących mu bohaterkach i bohaterach, walczących z ALS.

Lewandowski na ławce, Haaland na boisku

Co do wydarzeń boiskowych, kibice oglądali ciekawy pojedynek. Widać było początkowe rozluźnienie w obu szeregach, ale im dłużej trwało spotkanie, tym bardziej do głosu dochodziła sportowa ambicja. Warto przypomnieć, że na ławce The Citizens zasiadł uwielbiany w Katalonii Josep Guardiola.

Za to po drugiej stronie nie zabrakło Xaviego Hernandeza, który jeszcze kilka lat temu biegł po murawie, wykonując polecenia trenera Guardioli, podczas jego pracy w Dumie Katalonii.

Ciekawie ułożyła się lista strzelców goli po stronie gospodarzy. Nie jest wykluczone, że każdy z nich latem... opuści zespół Dumy Katalonii. Strzelanie rozpoczął Pierre-Emerick Aubameyang, wyrównując (1:1) stan rywalizacji. Po golu jego radość była zupełnie nie w stylu uśmiechniętego zazwyczaj napastnika. Wiele wskazuje na to, że "Auba" zdecyduje się na przenosiny do Chelsea Londyn.

Gole dołożyli również Frenkie de Jong - którym interesuje się Manchester United - oraz Memphis Depay. Drugi z wymienionych Holendrów zagrał z numerem 14 na plecach, "dziewiątkę" musiał oddać Lewandowskiemu. Depay ma opuścić Katalonię, choć najprawdopodobniej obierze inny kierunek, aniżeli pierwotnie zakładany Juventus Turyn. Do Serie A ma bowiem powrócić Arkadiusz Milik.

Za to w 72 minucie na boisku pojawił się powitany brawami Haaland.

Dramat w końcówce spotkania

Dla mistrzów Anglii trafiali za to Julian Alvarez oraz Cole Palmer. Angielski zespół wydawał się być bardziej poukładany. Barcelona popełniała za to katastrofalne błędy w obronie. Nie popisał się m.in. bramkarz Inaki Pena, wypuszczając piłkę przy golu otwierającym wynik (0:1) - wprost pod nogi czyhającego na błąd rywala.

Chwile grozy kibice przeżyli pod koniec meczu, kiedy to po zderzeniu głową z rywalem, na boisko upadł Luke Mbete. 18-letni obrońca City był przez dobrych kilka minut opatrywany przez służby medyczne.

Ostatecznie został zwieziony z boiska na noszach, z zabezpieczoną głową, gdzie mogło dojść np. do wstrząśnienia mózgu. Cała sytuacja wyglądała jednak naprawdę bardzo poważnie.

Ostatni akcent należał do gości. Haaland wpadł w doliczonym czasie gry w pole karne i został sfaulowany. Rzut karny pewnie wykorzystał Riyad Mahrez. Skończyło się zatem na przyjacielskim remisie oraz ponad 90 000 kibiców na trybunach.

FC Barcelona - Manchester City 3:3 (1:1) Bramki: Pierre-Emerick Aubameyang (29), Frenkie de Jong (67), Memphis Depay (79) - Julian Alvarez (21), Cole Palmer (70), Riyad Mahrez (90+9 - karny).