Półreparacje PiS. Dlaczego Kaczyński nie żąda, by Rosja zapłaciła za II wojnę światową?
- Ponad 6 bilionów 200 miliardów złotych – to kwota, której rząd PiS domaga się od Niemiec za II wojnę światową
- Co znaczące, partia rządząca nie sformułowała podobnych postulatów pod adresem Rosji
1 września, w 83. rocznicę napaści nazistowskich Niemiec na Polskę, parlamentarny zespół PiS pod przewodnictwem Arkadiusza Mularczyka opublikował w internecie trzytomowy dokument, w którym szacuje straty wojenne poniesione przez nasz kraj.
Historyczki i historycy, którzy zapoznali się z tymi plikami, załamują ręce – raport pełen jest nieścisłości, półprawd i zapierającej dech bezczelności. Oprócz błędów metodologicznych zawiera na przykład żądanie, by Niemcy zapłaciły nam za naszą zbrodnię na Żydach w Jedwabnem.
Prawnicy z kolei zwracają uwagę na to, że Polska kilka razy zrzekła się roszczeń wobec Niemiec – po raz ostatni w 2004 roku. Żądanie reparacji od naszego zachodniego sąsiada jest więc tylko kampanijnym biciem piany, a zwłaszcza próbą uderzenia w Donalda Tuska, którego tvpisowska propaganda za wszelką cenę próbuje skleić z Hitlerem.
Pewnym problemem dla narracji władzy jest to, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej urodził się 12 lat po śmierci tego ostatniego, ale przecież nie takie fotomontaże spod znaku “für Deutschland” się robiło.
Reparacje od Rosji – kłopotliwe pytanie
Gdy dociekam, dlaczego PiS daje Rosji taryfę ulgową w sprawie reparacji, politycy partii rządzącej mają problem z uzasadnieniem.
– Kto powiedział, że kiedyś nie będziemy się ubiegać o reparacje od Rosji? – odpowiada mi pytaniem na pytanie poseł Prawa i Sprawiedliwości. Gdy dopytuję, dlaczego nie teraz, równolegle z reparacjami od Niemiec, przedstawia bardzo obrazową, ale chybioną analogię. – Gdybym na panią napadł i panią skrzywdził, to byłbym zobligowany do zadośćuczynienia. Z państwami jest podobnie – tłumaczy.
Gdy mówię, że gdyby zaplanował napad z osobą, która przeprowadziła drugi atak 17 dni później, to domagałabym się tego od nich obu, nie ma riposty. Odsyła mnie do autorów raportu.
Bo mamy za mało historyków
Kolejna osoba, z którą rozmawiam, przyznaje, że trudno jej udzielić odpowiedzi na to pytanie. Potem chyba na poczekaniu wymyśla, dlaczego PiS nie chce reparacji od Rosji: w Polsce jest za mało historyków. Po prostu nie dało się – przekonuje – pracować równolegle nad wyceną strat, które zadali obaj agresorzy.
Ciekawy argument w 38-milionowym kraju. Tak osobliwy, że zamiast się uszczypnąć, zadzwoniłam do historyka właśnie. Prof. Piotr Osęka słysząc to uzasadnienie prawie się roześmiał.
– Historyków nie brakuje. To, czego brakuje, to interesu politycznego PiS w domaganiu się reparacji od Rosji. A tak się składa, że łatwiej byłoby wykazać nasze żądania wobec Federacji Rosyjskiej, bo zachowało się znacznie więcej dokumentów – mówi.
W PiS słyszę jeszcze – oczywiście nieoficjalnie – że domaganie się reparacji od Rosji jest po prostu bez sensu. – Jaki by to dziś przyniosło efekt? Czy byłoby skuteczne? – pyta retorycznie kolejny rozmówca.
Gdy dopytuję, czy naprawdę wierzy, że Niemcy zapłacą choć jedno euro w ramach reparacji, których Polska już się zrzekła, ucina rozmowę. Kontakt się urywa.
Jedno jednak trzeba PiS-owi przyznać. W czasie, gdy media zajmują się wrzutką w sprawie półreparacji, coraz mniej miejsca zajmują doniesienia o 16 proc. inflacji i szybujących cenach opału. Jest coraz drożej? Huzia na Niemca!