O wiceministrze od ciągnika znowu jest głośno. Tym razem chodzi o 140 hektarów ziemi
- Norbert Kaczmarczyk wydał huczne wesele na ponad 500 osób. Politykowi wręczono ciągnik za 1,5 miliona złotych
- Wiceminister rolnictwa może mieć problemy z tego powodu – PO chce, aby CBA sprawdziło, czy w jego oświadczeniu majątkowym znajdzie się pokrycie kosztów takiej imprezy
- Teraz wychodzą na jaw nowe fakty. Wirtualna Polska ustaliła, że polityk pomógł swojemu bratu w poddzierżawie 141 hektarów ziemi w Małopolsce i zrobił to z ominięciem przepisów z 2016 roku
W 2016 roku Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło przepisy dotyczące rolnictwa. Zgodnie z nimi zakazano sprzedaży i dzierżawy należącej do państwa ziemi tym, którzy nie są rolnikami wystarczająco długo i nie mieszkają w gminie, w której znajduje się dana nieruchomość. Według obozu władzy miało to chronić ziemię rolną przed spekulantami.
Jak podaje Wirtualna Polska, dwa lata temu Norbert Kaczmarczyk (wówczas poseł Kukiz'15) pomógł swojemu bratu w poddzierżawie 141 hektarów państwowych gruntów w Małopolsce. Według portalu polityk zrobił to z ominięciem przepisów z 2016 roku i dzięki temu jego brat dzierżawi ziemię za cenę dużo niższą niż lokalni rolnicy, którzy stanęli do przetargów.
Na czym miała polegać pomoc obecnego wiceministra rolnictwa? Dziennikarze ustalili, że Kaczmarczyk poinformował brata o możliwości poddzierżawienia ziemi, z której rezygnował jeden z rolników. Chęć zrzeczenia się dzierżawy użytkowanej ziemi rolnik zgłosił wcześniej do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, który zarządza należącymi do państwa gruntami.
Norbert Kaczmarczyk pomógł bratu "upolować" 140 hektarów?
Zgodnie z prawem grunty powinny trafić na przetarg. O zamiarach rolnika – w nieokreślony sposób – miał dowiedzieć się Kaczmarczyk, a zaraz potem jego brat szybko miał skontaktować się z mężczyzną.
Gdyby ziemia trafiła na przetarg, brat wiceministra nie mógłby jej nabyć, ponieważ mieszka w innej gminie. W przypadku poddzierżawy te przepisy jednak nie obowiązują. Wniosek o poddzierżawę ziemi Konradowi Kaczmarczykowi pozytywnie rozpatrzył sam dyrektor generalny KOWR Grzegorz Pięta.
Dziennikarze zapytali w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi m.in. o to, w jaki sposób Kaczmarczyk dowiedział się, że rolnik zamierza zrezygnować z dzierżawy ziemi. "Wiedza ta w regionie była powszechna" – odpisał obecny wiceminister.
– O mojej wizycie w KOWR nie mówiłem nikomu. Pojechałem tam, żeby powiedzieć, że rezygnuję z dzierżawy. A telefon Kaczmarczyka był krótko potem. Tydzień albo dwa – wspomina z kolei rolnik.
Huczne wesele i ciągnik za 1,5 mln zł
Przypomnijmy, o polityku Solidarnej Polski zrobiło się głośno po tym, jak wyszło na jaw, że w prezencie ślubnym dostał od brata ciągnik za 1,5 mln zł. Później w oświadczeniu Kaczmarczyk oznajmił, że padł ofiarą ataku politycznego, bo prezent prezentem nie był, a właścicielem ciągnika nadal jest jego brat.
Politycy PO złożyli w tej sprawie wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Domagają się sprawdzenia, czy w oświadczeniu majątkowym wiceministra znajdzie się pokrycie kosztów imprezy na ponad 500 osób. We wniosku zwrócono też uwagę na kwestię reklamowania przez Kaczmarczyka firmy, która jest dealerem drogich ciągników na Polskę.