Gwizdali i buczeli nieliczni. Kibice Bayernu pięknie zachowali się wobec "Lewego"
- We wtorek Robert Lewandowski wrócił do Monachium jako gracz Barcy
- Polak przypomniał się kibicom, ci w większości przywitali go brawami
- Dla części fanów jego odejście z klubu to skandal, oni akurat gwizdali
Robert Lewandowski i jego FC Barcelona we wtorek stanęli do walki z faworytem grupy C Ligi Mistrzów, czyli Bayernem Monachium. Polak wrócił na Allianz Arenę szybciej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać i przypomniał się kibicom mistrzów Niemiec. Wszak występował tu przez ostatnich osiem lat, a w klubie rozegrał 375 meczów i strzelił 344 gole. I jeszcze do niedawna dla wszystkich był idolem i legendą.
Dla części fanów jego odejście to był szok i zadra w sercach pozostała. Już przed meczem niemieckie media obiegły relacje fanów, którzy zapowiadali, że nie okażą szacunku legendzie i że będą buczeć i gwizdać. Tak mówili pytani przez "Bild", "Kickera" czy stację "Sport1". Inaczej zareagowali szefowie mistrzów Niemiec.
- Chcę, żeby Bayern Monachium i kibice przyjęli go z wdzięcznością. Nie możemy zapominać, że grał tu przez osiem lat, wygrał wszystko, co jest do wygrania i strzelał od 35 do 50 bramek w każdym sezonie - apeluje Karl-Heinz Rummenigge, były szef klubu, który sprowadził Polaka do Bawarii. I zawsze był jego wielkim orędownikiem w Monachium.
Co ciekawe, w sukurs Polakowi poszedł też Hasan Salihamidzić, z którym nasz snajper miał bardzo trudne relacje i który ostro wypowiadał się o naszym napastniku, gdy ten oświaczył, że do Bayernu nie wróci. - To są spotkania, dla których żyjemy w świecie piłki i pracujemy każdego dnia. A "Lewy" to zawodnik, który wygrał z nami wszystko. Nawet nie myślę o jakichkolwiek gwizdach - powiedział "Brazzo" w programie "Doppelpass" w telewizji "Sport1".
Kibice Bayernu Monachium nie zawiedli, gdy piłkarze Barcy ruszyli na rozgrzewkę przed meczem, zaczęli bić brawo Robertowi Lewandowskiemu. W większości, bo część fanów zdecydowała się jednak gwizdać i buczeć. Ale to było marginalne, a dobra gra i zatrzęsienie goli w ośmiu ostatnich latach zostały w sercach fanów mistrzów Niemiec.
Gdy po gwizdku pana Danny'ego Makkelie FC Barcelona rozpoczęła mecz, fani Bawarczyków zaczęli przeraźliwie gwizdać, by godnie "powitać" Katalończyków na swojej Allianz Arenie. Ci nie zrażali się, wszak takie powitanie to dla nich żadna nowość na terenie rywali. Zwłaszcza przy takim spotkaniu, jak szlagier kolejki Ligi Mistrzów.
Ale potem już spokojnie dopingowali, a gdy przy piłce był Robert Lewandowski, nie dało się słyszeć gwizdów. Jedno trzeba powiedzieć: fani mistrzów Niemiec potraktowali polskiego snajpera o wiele lepiej, niż władze klubu kilka tygodni temu. Na trybunach widać było transparent z napisem "Danke Robert", a piłkarza przywitały też władze mistrzów Niemiec.