"Pilotaż programu pani minister". Tusk kpi ze rad udzielanych przez Moskwę
- Minister Anna Moskwa w ostatnich dniach zachęcała Polaków do oszczędzania energii
- Przyznała, że ona sama ma w mieszkaniu ustawioną temperaturę na 17 stopni
- Jej słowa w bardzo ironiczny sposób skomentował właśnie Donald Tusk
Inflacja i wysokie ceny energii, zmuszają znaczną część Polaków do szukania nowych sposobów oszczędności. Kilka dni temu rady w tej sprawie przekazała minister klimatu Anna Moskwa na antenie Radia Zet.
Stwierdziła, że Polacy za późno wzięli się za oszczędzanie i już od dawna powinni zwracać uwagę na to, ile zużywają prądu, gazu czy wody, zanim skłoniły ich do tego galopujące ceny za ich zużycie.
Moskwa doradza Polakom oszczędzanie energii
Radziła, by każde gospodarstwo domowe "zrobiło sobie rachunek sumienia" i przyjęło "program oszczędzania". Wśród sposobów oszczędzania wymieniła: wyłączanie światła, nietrzymanie ładowarek w gniazdku, zmniejszenie temperatury w mieszkaniach, wymiana żarówek.
– Oszczędności gospodarstw domowych w gazie i prądzie już widać – zauważyła minister Moskwa. W dalszej części rozmowy prowadzący zapytał minister, czy sama wdrożyła taki "program oszczędzenia", o którym wspominała. - Ja to zrobiłam dużo wcześniej. Obniżyłam temperaturę w domu – w przestrzeniach wspólnych mamy 17 stopni, a tych częściej użytkowanych 19 stopni – odpowiedziała.
Dziennikarz prowadzący program stwierdził, że to niewiele. – Chyba chodzi pani w rękawiczkach i w czapce – rzucił. – Nie, można się do tego przyzwyczaić. To też jest zdrowa temperatura dla organizmu – odpowiedziała minister.
Tusk komentuje pomysły Moskwy
Tę sytuację skomentował właśnie mocno ironicznie lider PO Donald Tusk. "U znajomych w mieszkaniu 15 stopni i zimna woda w kranie. Pewnie pilotaż programu pani minister Moskwy na sezon jesienno-zimowy" - napisał na Twitterze polityk Platformy Obywatelskiej.
Pod jego wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy. "A jeszcze mamy kalendarzowe lato, strach myśleć co będzie za kilka miesięcy" - napisał jeden z komentujących.
"Wyborcy wierni PiS stwierdzą, że to fakt, gdy sami się przekonają, że u nich też zimna woda i grzejniki. Wcześniej będzie hejt i krzyki, że za PO było chłodniej i na węgiel nie dawano" - dodała do tego kolejna internautka. "Piotr Müller (rzecznik rządu-przyp. redakcja) powie, że za Tuska było 14 stopni" - brzmi kolejny z wielu komentarzy.
"Ja włączyłam wczoraj symbolicznie kaloryfery na 5 minut, żeby Andrzejowi Dudzie nie było smutno przy otwieraniu symbolu na Mierzei Wiślanej" - napisał jeszcze ktoś inny.
Warto do tego dodać, że media na świecie piszą, że zimą w Europie może dość do protestów z powodu zimna. "W Europie rośnie gniew z powodu rosnących cen energii", "Europę czeka zima niezadowolenia", "Rosnące ceny energii mogą wywołać niepokoje społeczne w Europie tej zimy", "Szykuje się gorąca jesień w Niemczech" – to tylko kilka tytułów z zagranicznych portali.
A ostatnio też Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, również wyraził obawy, że "szantaż energetyczny" Władimira Putina nad Europą może doprowadzić zimą do "niepokojów społecznych".