"Gloryfikacja ciemiężcy", czyli śmierć Elżbiety II nie wszystkich wzrusza. Kto nienawidzi królowej?

Alicja Skiba
21 września 2022, 16:43 • 1 minuta czytania
Śmierć królowej Elżbiety II to główny temat w mediach, przesłania nawet doniesienia o udanej kontrofensywie na Ukrainie. Nic dziwnego, w końcu monarchini rządziła 70 lat, więc w pewien sposób była z nami od zawsze, to może budzić sentymentalne nastroje. Tylko że to, co jednych wzrusza, dla innych jest źródłem bólu i bezsilnej złości. Ludności rdzenne z terytoriów podporządkowanych Koronie brytyjskiej nie będą opłakiwać władczyni.
Królowa Elżbieta II dla rdzennych mieszkańców byłych kolonii Wlk. Brytanii jest symbolem uciemiężenia Fot. AFP/EAST NEWS

Zostaje upomniana i musi zacząć od nowa, tym razem bez podkreślania, że królowa Elżbieta jest symbolem kolonializmu. Zniecierpliwiona powtarza, poprawnie, chociaż z trudem powstrzymuje szyderczy śmiech.


Lidia Thorpe reprezentuje ludy rdzenne żyjące w Australii od dziesiątek tysięcy lat. Sama pochodzi z ludu Djab Wurrung zamieszkującego terytoria południowo-wschodniego stanu Wiktoria. Polityczka jawnie gardzi monarchią brytyjską i słynie z bezkompromisowych, eufemistycznie mówiąc, wypowiedzi na jej temat. To właśnie za jedną z nich została ukarana przez Senat i była zmuszona odnowić przysięgę, czyli zadeklarować swoje posłuszeństwo wobec Królowej.

Parlamentarzystce zarzucano, że nie szanuje ustroju politycznego swojego kraju oraz że niesłusznie nazywa kolonizatorką Elżbietę II, która nie była odpowiedzialna za podbijanie ziem Australii. Thorpe w odpowiedzi podkreślała, że królowa to twarz zbrodniczego systemu, w imię którego krzywdzono ludy rdzenne.

Czytaj też: Kanada nadal będzie płonąć, jeśli nie będzie reakcji Kościoła. "Zakony nie chcą udostępnić teczek"

W ostatnich dniach senatorka dosadnie odmówiła uczczenia pamięci Elżbiety II minutą ciszy. Zamiast tego zadeklarowała udział w antymonarchistycznej manifestacji 22 września pod hasłem "Obalić monarchię".

"Królowa nie żyje. Miałam kilka dni na zastanowienie się i wiem, że ludzie chcą, żebym okazała wściekłość i tym samym potwierdziła ich opinię na mój temat, że jestem szaloną Czarną kobietą. W ciągu tych kilku dni widziałam gniew i niedowierzanie ze strony Pierwszych Narodów z powodu gloryfikacji naszego ciemiężcy" - napisała w jednym z Tweetów.

Stracone Pokolenia, czyli historia współczesna Australii

Aborygeni obecnie nie stanowią nawet 3,5 proc. populacji Down Under, za to są najbardziej pogardzaną i marginalizowaną grupą w kraju. Żyją przeważnie w ubóstwie, jest im znacznie trudniej znaleźć pracę niż innym Australijczykom i stanowią większość więźniów w państwowych zakładach karnych. Od drugiej połowy XVIII w., czyli od kiedy Brytyjczycy najechali Australię, padali ofiarami niezwykle brutalnego, odhumanizowanego traktowania przez kolonizatorów.

Od lat 80. XIX w. rząd australijski prowadził politykę wykorzeniania kultury aborygeńskiej poprzez zabieranie rdzennych dzieci swoich rodzicom i umieszczanie ich w specjalnych placówkach bądź rodzinach zastępczych.

Tego, czego doświadczali mali Aborygeni, nie da się określić inaczej niż gehenną – byli regularnie bici, upokarzani, nierzadko wykorzystywani seksualnie. Szacuje się, że nawet jedna trzecia populacji rdzennej została poszkodowana przez tę bezlitosną politykę. Jej ofiary nazwano "Stolen Generations" (Stracone Pokolenia).

Może Cię również zainteresować: Ten dokument jest ciosem dla Karola III. Pokazał, jakie miał zachcianki jeszcze jako książę

Haniebny rozdział historii Australii nie należy do zamierzchłych dziejów. Ostatnie instytucje, które miały "wybielić społeczeństwo" zamknięto w latach 70. XX wieku. Czyli kiedy królowa Elżbieta zasiadała na tronie Anglii od dwóch dekad. I o ile rząd Australii przeprosił w 2008 r. (dopiero) i zaczął w ostatnich latach wypłacać reparacje Straconym Pokoleniom, Elżbieta II ani razu nie odniosła się do sprawy.

"Nie szanuję królowej za to, że nie przyjęła do wiadomości tego, co jej lud zrobił mojemu" - wyznała gorzko Fay Carter z ludu Yorta Yorta. W 1954 r. była małą dziewczynką, kiedy Elżbieta II odwiedziła Australię - monarchini przejeżdżała przez jej wioskę. Władze kraju ukryły Carter, jej rodziców i sąsiadów, tak żeby królowa nie zobaczyła ubogich Aborygenów.

"Nie mieli szansy żyć z powodu działań Korony"

Podobnie niechętne odczucia wobec monarchini mają mieszkańcy innych pozamorskich terytoriów Wielkiej Brytanii - zarówno byłych, jak i obecnych. Rdzenni mieszkańcy Kanady byli poddani analogicznej praktyce wypleniania ich kultury, co australijscy Aborygeni. Dzieci odbierane matkom i umieszczane w specjalnych placówkach, z reguły prowadzonych przez władze kościelne, doświadczały niewyobrażalnych krzywd. W 2021 r. świat zaszokowało odkrycie masowego grobu 215 dzieci w pobliżu jednej z takich szkół.

Przeczytaj także: Na pogrzeb królowej Elżbiety przybyli najważniejsi światowi przywódcy [LISTA]

Papież Franciszek podczas wizyty w Kanadzie przeprosił za zbrodnie popełnione w placówkach, nazwał otwarcie działania Kościoła ludobójstwem. Kanadyjskie Pierwsze Narody, jak określa się tamtejszą ludność rdzenną, wezwały następnie królową Elżbietę - formalną głowę państwa - do okazania skruchy i wypłacenia reparacji. Oczywiście się nie doczekały.

"Odkryliśmy szczątki 10 tys. dzieci pochowanych w nieoznakowanych masowych grobach przy szkołach z internatem. (...) W momencie, gdy świat opłakuje śmierć królowej, my opłakujemy śmierć tych, którzy nigdy nie mieli szansy żyć z powodu działań Korony brytyjskiej" - mówił aktor i aktywista Che Jim wywodzący się z ludu Nawahów w nagraniu opublikowanym na Instagramie.

"Królowa ma bezpośrednio oddać mi to, co jest moje"

W czerwcu media nagłośniły szokujący apel kenijskiej baci, Muthoni Mathenge, która osobiście wezwała Elżbietę II do wypłacenia jej odszkodowania. W 1952 r. w Kenii wybuchło powstanie Mau Mau, rdzennej ludności, przeciwko Koronie brytyjskiej. Wojska kolonizatorów brutalnie je stłumiły. Mathenge oraz jej mąż padli ofiarami brytyjskich żołnierzy, byli przez nich torturowani.

- Niech Elżbieta odda to, co należy do mnie, bez udziału żadnych pośredników. (...) To ona ma mi dać sprawiedliwe odszkodowanie, bo to ona jest władczynią - mówiła w rozmowie z "Deutsche Welle" kobieta w podeszłym wieku.

Na dowód swojej krzywdy pokazała swoją zdeformowaną stopę.

Monarchia jest winna 45 bilionów dolarów Azji?

Czy da się dokładnie przeliczyć na pieniądze szkody, jakie wywołała Korona brytyjska w krajach, które podporządkowała sobie? Indyjska ekonomistka Utsa Patnaik podjęła tę próbę na przykładzie krajów Azji Południowej. Według jej szacunków monarchia brytyjska powinna wypłacić 45 bilionów dolarów zarówno za zbrodnie przeciwko ludzkości, jak i szkody materialne.

Może Cię zainteresować: Kolejka do trumny na ponad 7 kilometrów. Oto plan uroczystości po śmierci królowej Elżbiety

Elżbieta II w 1997 r. odwiedziła Indie i pojawiła się w Amritsarze, gdzie w 1919 r. wojsko brytyjskie dokonało masakry na setce osób pokojowo protestujących w parku. Z ust zachowawczej monarchini nie padło "przepraszam", którego domagali się mieszkańcy miasta pielęgnujący pamięć o ofiarach zbrodni.

Mówiła za to, że to, co stało się w Amritsarze to przykry przykład "trudnych epizodów" z przeszłości. - Ale historia nie może zostać przepisana, chociaż czasami może nam się wydawać, że jest inaczej - dodała.

Nigdy nie przestała milczeć

Królowa Elżbieta II nie splamiła sobie rąk niczyją krwią, nie była bezpośrednio odpowiedzialna za podbój pozamorskich terytoriów Wielkiej Brytanii. Jej funkcja była reprezentacyjna i monarchini nie mogła dzielić się swoimi poglądami na żaden temat. Konsekwentnie się tej zasady trzymała, chociaż docierały pogłoski, że monarchini jest z natury konserwatywna.

Budziła raczej sympatię, ponieważ była elegancką babcią pełną specyficznego staroświeckiego uroku. Pokazującą się czasami na tarasie Pałacu Buckingham a czasami na wyścigach konnych, gorąco kochającą swoje pieski corgi - kto wie, czy nie bardziej niż swoje dzieci. Przyzwyczailiśmy się do niej, więc faktycznie na wieść o jej śmierci mogła się zakręcić łezka w oku.

Czytaj też: Dziennikarz wspomniał list ojca do młodej Elżbiety. Te słowa nabrały teraz nowego znaczenia

Problem polega na tym, że jej funkcja może i była czystko reprezentacyjna, jednak oznaczała bycie symbolem brytyjskiej monarchii. A Korona z kolei dopuściła się eksploatacji dóbr i zbrodni na ludnościach krajów, które najechała. Odpowiada za cierpienie milionów istnień. Diamenty, które zrabowano lub wydobyto kosztem niewolniczej pracy rdzennych mieszkańców kolonii, inkrustowano do biżuterii królowej. Monarchini nigdy nie przerwała milczenia w sprawie skandalicznej spuścizny kolonializmu.

Być może warto o tym pamiętać, kiedy z rozrzewnieniem śledzi się medialny spektakl, jakim jest żałoba po Elżbiecie II. Niektóre osoby odbierają to jako plucie w twarz i rozdrapywanie ledwo gojących się ran.