NEXTA pokazuje, co dzieje się w Rosji. Oni naprawdę przestraszyli się śmierci na wojnie

Natalia Kamińska
21 września 2022, 20:54 • 1 minuta czytania
Rosyjski prezydent ogłosił częściową mobilizację. Dotyczy ona 300 tys. rezerwistów. Fakt ten spowodował, że Rosjanie w końcu wyszli na ulice, czego nie zrobili tak gremialnie odkąd wybuchła wojna w Ukrainie.
Rosjanie protestują po decyzji Władimira Putina o mobilizacji. Fot. Alexander Zemlianichenko/Associated Press/East News

W środę wieczorem na Arbacie (główny deptak stolicy Rosji) w Moskwie odbywa się protest przeciwko mobilizacji, zapowiedzianej przez Władimira Putina. Protestujący skandują „Nie dla wojny!”. Moskiewski protest wydaje się być dość dużym. Na miejscu jest też dużo policji.

Mieszkańcy Rosji po raz pierwszy widzą, że wojna w Ukrainie jednak dotyczy ich bardzo bezpośrednio.

"Powiedziałem dzisiaj w kilku wywiadach: 'To było w porządku dla Rosjan, kiedy Ukraina była atakowana i zabijano tam. A zabijały i ginęły podczas inwazji mniejszości etniczne Rosji. Ale jak tylko uprzywilejowanym Moskwianom grozi mobilizacja…" – ocenił wymownie na Twitterze ekspert od spraw wschodnich z Niemiec Sergej Sumlenny. Dodał też filmik z protestów w stolicy Rosji.

Takie nagrania można znaleźć także z innych miast z Rosji, m.in. z Krasnodaru.

Na zdjęciach i nagraniach z Moskwy widać, że służby atakują manifestantów.

Służby zaatakowały też protest w Petersburgu. Wiele zdjęć i nagrań publikuje niezależna białoruska NEXTA.

Z mieszkańcami Rosji na protestach rozmawiały zachodnie agencje, w tym m.in. AFP. – Wyszedłem na wiec, planując wziąć w nim udział, ale wygląda na to, że już wszystkich aresztowali. Ten reżim sam się potępił i niszczy swoją młodzież - powiedział 60-letni Aleksiej, który odmówił podania nazwiska.

Na ulicach rosyjskich miast widać gniew

– Dlaczego służysz Putinowi, człowiekowi, który jest u władzy od 20 lat - krzyczał młody protestujący do jednego z policjantów.

– Przyszłam powiedzieć, że jestem przeciwna wojnie i mobilizacji - powiedziała AFP studentka Oksana Sidorenko. – Dlaczego oni decydują za mnie o mojej przyszłości? Boję się o siebie, o mojego brata – dodała. Media informują już o setkach zatrzymanych w różnych miejscach.

Przypomnijmy, o co chodzi z mobilizacją? Otóż, Władimir Putin wygłosił w środę kolejne orędzie. Stwierdził w nim, że "większość ludzi na terenach okupowanych nie chce być pod jarzmem neonazistów". – Nie możemy ich porzucić, mocno ich wspieramy. Naszym celem jest wyzwolenie Donbasu – podkreślił. Dodał także, że Zachód usiłował "zmienić Ukraińców w mięso armatnie".

Co ogłosił Putin i jaka jest reakcja Ukrainy?

Rosyjski prezydent poinformował jednocześnie, że 21 września w Rosji ruszy częściowa mobilizacja. Ma ona objąć aż 300 tys. rezerwistów. – Podpisałem już dekret – oznajmił. Jak przekonywał, "Zachód przekroczył wszelkie granice w swojej agresji wobec Rosji".

Jak na decyzję Putina zareagowała Ukraina? Na reakcję Wołodymyra Zełenskiego nie trzeba było długo czekać. Wymowne jest to, że udzielił wywiadu Niemcom, wobec których Kijów prowadzi ostatnio politykę roszczeniową ws. dostaw ciężkiego sprzętu. W rozmowie z dziennikiem "Bild" ukraiński prezydent przyznał, że nie widział przemówienia Putina. Stwierdził, że "nie było to jego ulubione nagranie". Zaznaczył jednak, że ma wszystkie potrzebne informacje od dawna, a w samym orędziu nie padło nic nowego, o czym by nie wiedział.

– Putin już przeprowadził częściową mobilizację – powiedział Zełenski. – Nasze służby wywiadowcze i nasi sojusznicy już to wiedzą. Od miesiąca (Rosja - red.) mobilizuje się – dodał.