Lewandowski nadal nie może być sobą w reprezentacji. To, co powiedział, daje do myślenia
- Robert Lewandowski po meczu z Walią nie wpadł w euforię, ocenił grę kadry
- Kapitan widzi wiele do poprawy w naszej grze i oczekuje wsparcia od zespołu
- To najważniejsza dziś misja selekcjonera, by znaleźć wsparcie dla "Lewego"
Jeśli ktoś z was liczył na to, że Robert Lewandowski po meczu z Walią stanie przed kamerami uśmiechnięty od ucha do ucha i będzie wychwalał przemianę naszej reprezentacji z drużyny beznadziejnej (mecz z Holandią) w mocnego średniaka (mecz z Walią), to się grubo mylił. Kapitan rzeczowo i surowo punktował słabe strony Biało-Czerwonych, bez litości.
– Cel minimum został zrealizowany, czyli utrzymanie się w dywizji A. A co do meczu, to zagraliśmy nieco prościej i bardziej efektywnie. Zdajemy sobie sprawę, że ten potencjał nie jest jeszcze w pełni wykorzystany. Widzimy, że mamy lekkie problemy ze stwarzaniem akcji ofensywnych – mówił w wywiadzie udzielonym dziennikarzom TVP Sport. To bardzo ważne słowa, bo kolejny raz zasygnalizował, gdzie jego zdaniem leży problem drużyny.
Chodzi o grę ofensywną i sposób kreowania akcji, a także wykorzystania jego potencjału na boisku. Niesamowitego potencjału. – Nad tym musimy myśleć, by to poprawić. Utrzymywanie przy piłce wyglądało naprawdę bardzo dobrze, ale raczej brakuje tej kropki nad "i", tego ostatniego zagrania w pole karne, oddania strzału. Za małą liczbą zawodników atakujemy. Brakuje czasem tych opcji w ofensywie – mówił Robert Lewandowski.
Czy trzeba nam czytelniejszego sygnału, że oczekuje wsparcia?
Nie musimy już więcej ciągnąć kapitana za język, bo powiedział dokładnie to, co widzi każdy. Czesław Michniewicz nie ma pomysłu na to, jak wykorzystać naszego snajpera, a ten za kadencji nowego selekcjonera nie błyszczy w drużynie, jak to miało miejsce za czasów Paulo Sousy czy Adama Nawałki. W sześciu meczach zdobył dwa gole, miał asystę i na pewno czuje niedosyt. Sami przyznajcie, mieć takiego snajpera w drużynie i nie skorzystać?
– Ostatnie mecze dały nam w pewnym stopniu odpowiedź na to, w jakim systemie Robert Lewandowski funkcjonuje najlepiej. Po meczu z Holandią było w nim bardzo dużo sportowej złości, ale jego zachowanie wszędzie – na boisku i poza nim – było takie, jak być powinno. W spotkaniu z Walią dał drużynie bardzo wiele, zanotował piękną asystę – bronił się Czesław Michniewicz. Selekcjoner wie, że musi coś wymyślić przed mundialem.
Bez wsparcia Roberta Lewandowskiego ten zespół nie będzie w stanie wyjść z grupy w Katarze i zagrać o coś więcej. A jeśli trener nie posłucha kapitana, to ich spór może rozsadzić szatnię od środka. Ale na razie nasz selekcjoner wydaje się nie mieć pomysłu i już zderzył się z kapitanem zniecierpliwionym, momentami zawiedzionym i wściekłym.
– Nie ma sensu dyskusja, czy Robert musi mieć obok siebie drugiego napastnika. To bzdura. Przecież w klubach klasy Bayernu czy Barcelony potrafi grać jako jedyny napastnik i zdobywać setki bramek. Musimy po prostu zadbać o odpowiedni "serwis". Kluczowa jest kwestia tego, kto i jak gra obok niego – dodał Czesław Michniewicz. Na ten "serwis" i odpowiednich wykonawców ma teraz dwa miesiące.
"Lewy" zrobił swoje w Cardiff, zanotował piękną asystę i przyznał, że to krok w dobrą stronę w ofensywie naszej drużyny. – Dostałem super piłkę od "Kiwiego" i wiedziałem, że będzie trochę ciężka do utrzymania, a dostrzegłem, że "Świder" jest na dobrej pozycji, by wbiec między obrońców. Musimy próbować więcej takich sytuacji, żeby takie piłki grać na pamięć – opisał akcję, która dała nam gola. Media na świecie napisały o jego podaniu "Dotyk kapitana".
A na koniec żartował z Wojciecha Szczęsnego, który w końcówce meczu wybronił nam wynik i uratował zwycięstwo w Cardiff. Nasz bramkarz został bohaterem meczu, bez dwóch zdań. – Nie no niech broni coś. Nie oczekujmy od niego, że będzie łapał tylko to, co prosto w niego leci – chwalił kolegę Robert Lewandowski.