Z mieszkania wydobywał się okropny smród. Przełomowy wyrok dla sąsiadów uciążliwych kobiet
- Sąd Apelacyjny w Białymstoku wydał przełomowy wyrok w sprawie uciążliwych lokatorek
- Ich sąsiedzi skarżyli się na smród, insekty i przypadki składowania na balkonie zepsutego jedzenia
- Jedna z kobiet cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, jednak nie przekonało to sądu
Uciążliwa sąsiadka
Mieszkańcy jednego z bloków przy ul. Kozłowej w Białymstoku od lat skarżyli się na uciążliwe sąsiadki. Z jednego z mieszkań przez lata wydobywał się okropny smród, obecne były również insekty. Kobiety składowały też rzeczy również w piwnicy i na balkonie, w tym zepsute jedzenie. Wiele rzeczy przynosiły prosto ze śmietnika. W skargach mieszkańcy pisali, że czują się zagrożeni, boją się też o swoje zdrowie. Pierwsza skarga na uciążliwe sąsiadki pojawiła się w 2008 roku. Zgłoszenia nie pozostawały bez odpowiedzi, wielokrotnie interweniowali pracownicy spółdzielni mieszkaniowej.
W latach 2011 i 2015 roku mieszkanie przy ul. Kozłowej opróżniono z rzeczy, które znosiły tam lokatorki prowadzono też deratyzację i dezynsekcję. Jednak nic to nie dawało, po oczyszczeniu mieszkania, po kilku dniach kobiety ponownie znosiły rzeczy do mieszkania i koszmar mieszkańców zaczynał się od nowa.
Kobieta choruje na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne
Latem 2019 roku spółdzielnia złożyła pozew przeciwko lokatorom. W lipcu 2021 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku nakazał sprzedaż mieszkania, powołując się na prawa o spółdzielniach mieszkaniowych i ustawy o własności lokali, które mówią o sytuacji, gdy lokator rażąco i uporczywie wykracza przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu, jest uciążliwy lub jego zachowanie jest niewłaściwe, to wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji. Kobiety odwołały się od tego wyroku.
W apelacji zaznaczono, że nie można obecnie mówić o uciążliwości ich działania, bo, od co najmniej trzech lat w mieszkaniu jest utrzymywany porządek. Jedna kobiet zaznaczyła też, że korzysta z opieki psychiatryczno-psychologicznej, w związku z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi i mieszka obecnie pod innym adresem.
Przełomowy wyrok
Pełnomocnik spółdzielni Jowita Grochowska argumentowała w sądzie, że uciążliwości dla sąsiadów są do lat, sytuacja "jest nienormalna" i nie ma charakteru incydentalnego. Zaznaczyła, że pracownicy spółdzielni nie są dopuszczani do corocznych przeglądów, a ich brak jest również zagrożeniem dla lokatorów. W tej sytuacji – jej zdaniem – sprzedaż mieszkania jest jedyną opcją.
Ostatecznie sąd oddalił apelację lokatorek i nakazał sprzedaż mieszkania. Odpowiadając na argument o zaburzeniach psychicznych kobiety, sędzia stwierdziła, że leczenie nie wpłynęło jednak na sytuację sąsiadów. Przypominała, że pierwsze skargi pojawiły się w 2008 roku. Taki wyrok jest przełomowy. W takich sytuacjach zazwyczaj sądy ograniczają się do zezwolenia spółdzielni na wejście do mieszkania i przeprowadzenie gruntownego sprzątania.