Dlaczego Dworczyk podał się do dymisji? Nawet w PiS nie wierzą w oficjalną wersję. "Efekt walki"
- Michał Dworczyk objął funkcję szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w 2017 roku
- Wcześniej był wiceministrem obrony w resorcie kierowanym przez Antoniego Macierewicza
- Rezygnacja Michała Dworczyka oznacza osłabienie pozycji premiera Mateusza Morawieckiego
Dlaczego Michał Dworczyk podał się do dymisji? - Pojawiły się, jak wiemy, liczne sytuacje, które nie służyły samemu ministrowi. Chodzi o włamanie na skrzynkę mailową, które dotknęło wielu z nas, mnie również – tłumaczył na antenie Polsat News poseł PiS Marek Suski.
Jednak nawet partyjni koledzy Suskiego uważają, że to tylko pretekst. Afera mailowa – wyciek wiadomości rządu PiS z niezabezpieczonej skrzynki Michała Dworczyka – trwa przecież od czerwca 2021 roku. Korespondencja sukcesywnie ujawniana jest na kanale Poufna Rozmowa.
Dymisja Dworczyka. Afera mailowa to tylko pretekst?
Gdyby chodziło o aferę mailową, przekonują rozmówcy naTemat z PiS, Dworczyk już dawno pożegnałby się ze stanowiskiem – a nie po 1,5 roku od pierwszych doniesień. Prawdziwym powodem odejścia Dworczyka, mówią nam posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jest wyniszczające starcie frakcji wicepremiera Jacka Sasina z frakcją premiera Mateusza Morawieckiego.
– Powodów dymisji Dworczyka jest wiele. Jego los jest dowodem na bezwzględność walki politycznej – mówi nam anonimowo członek klubu PiS.
Kilka dni temu mówiło się o tym, że może nastąpić zmiana na stanowisku szefa rządu – jako następczyni obecnego szefa rządu nieoficjalnie wskazywana była marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Do wymiany premiera nie doszło, jednak w Zjednoczonej Prawicy nadal bulgocze. To, co posłowie PiS mówią nam anonimowo, otwarcie głoszą posłanki i posłowie opozycji.
– Kaczyński chciał uratować Morawieckiego, który jest niezwykle słabym premierem, w dodatku bez zaplecza politycznego. Żeby uspokoić niezadowolenie różnych grup interesów w PiS, musiał ściąć jakąś głowę z ekipy Morawieckiego. Kaczyński uznał, że Dworczyk i tak jest obciążeniem, więc był idealnym kandydatem do położenia głowy pod polityczny topór – mówi naTemat Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów w rządzie PO-PSL.
Podobnie sprawę widzi posłanka Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica).
– Dymisja Dworczyka ma na celu tylko i wyłącznie uderzenie w premiera. To efekt walki między Sasinem i Ziobrą a Morawieckim. Gdyby chodziło o aferę mailową, Dworczyk zostałby odwołany dawno temu – tłumaczy Scheuring-Wielgus.
Mieczysław Kasprzak, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, także uważa, że wersję o dymisji w związku z aferą mejlową można włożyć między bajki. – Tu nie chodzi o maile, ale o całokształt. W PiS są potężne tarcia personalne. Prawdopodobnie obóz Sasina obiecał, że jeśli spuszczą Dworczyka ze stanowiska ministra, to będzie chwila spokoju – ocenia Kasprzak.
Ludowiec dodaje, że dla Polek i Polaków po odejściu Dworczyka nie zmieni się nic. Nic też jego zdaniem nie uratuje rządu PiS, który jest bezradny wobec rekordowej 17,2 proc. inflacji. Posłanka Scheuring-Wielgus szacuje, że "chwila spokoju" potrwa do wiosny. Wtedy Kaczyński podziękuje Morawieckiemu i wymieni premiera.
Komentarze po dymisji Michała Dworczyka
Posłanka Lewicy dodaje, że były już szef KPRM zawsze będzie jej się kojarzył z wyciekiem rządowych wiadomości, ale nie tylko z tym.
– Cenię go za szybką reakcję, gdy w związku z nadejściem talibów trzeba było szybko ewakuować Afgańczyków współpracujących z Polską. Dzwoniłam wtedy do niego, a on pomógł to skoordynować, nie zważając na to, że jestem z opozycji. Był pomocny, zaangażowany. To było dla mnie zaskoczenie – mówi naTemat Scheuring-Wielgus. Jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości przyznaje, że będzie mu brakować Michała Dworczyka na czele KPRM. – To bardzo dobry, otwarty człowiek. Wielokrotnie zwracałem się do niego z prośbą o przekazanie rezerw budżetu państwa na doposażenie szpitali. Nigdy nie odmówił, zawsze dotrzymał słowa – opowiada polityk Zjednoczonej Prawicy.
Posłanka Izabela Leszczyna ocenia byłego szefa KPRM zupełnie inaczej. – Minister Dworczyk powinien być zdymisjonowany już dawno – mówi. Następnie tłumaczy dlaczego.
– Pierwszy powód to nieudany program szczepień, szumnie nazwany "narodowym”, który nie miał wystarczającej promocji, co przełożyło się na niski poziom zaszczepienia i dziesiątki tysięcy zgonów, których można było uniknąć – wskazuje Leszczyna.
– Drugi powód to maile, które obnażyły nie tylko brak elementarnej odpowiedzialności i lekceważenie obowiązujących procedur, ale także, a może przede wszystkim, poziom degeneracji samego ministra Dworczyka, premiera Morawieckiego i ich otoczenia – wylicza posłanka Platformy Obywatelskiej.