Na randkę z Dodą przyszedł mężczyzna, który siedział w więzieniu. Piosenkarka zalała się łzami
- Doda poszukuje bratniej duszy i partnera na życie w swoim programie "Doda. 12 kroków do miłości"
- Randkowe podboje piosenkarki możemy obejrzeć w każdą sobotę o godzinie 20:00 na antenie Polsatu lub w platformie Polsat Box Go
- W piątym odcinku wokalistka poszła na randkę z mężczyzną, który przez kilka miesięcy siedział w więzieniu
- Ten fakt przywołał jej bolesne wspomnienia związane z byłym partnerem
Nawet wynajęty na czas trwania programu dom Dody pod Warszawą nie mógł zapewnić artystce spokoju podczas kręcenia piątego odcinka "Doda. 12 kroków do miłości". Rabczewska musiała bowiem zmierzyć się z silnymi emocjami, którymi podzieliła się z widzami.
Wywołała je randka z Jarkiem, który jak się okazało, siedział przez kilka miesięcy w więzieniu.
– Ja już naprawdę nie chcę mieć problemów z powodu facetów. Ja wszystkie moje problemy z prawem mam przez facetów – mówiła po spotkaniu z mężczyzną.
– Dla mnie bardzo ważne jest, żeby nie wiązać się z kimś, kto ma problemy z prawem. Nie chcę mieć znowu tego samego! K*** naprawdę nie chcę! Ja nie dam rady, żeby policja wchodziła mi do domu, nie zniosę policji w domu, nie zniosę tych spotkań na prokuraturze. Nie wiem, czego oni wiecznie ode mnie chcą – wyznała po randce na rozmowie z psychologiem Leszkiem Mellibrudą.
Wyznanie Dody dotyczy oczywiście ostatnich perturbacji związanych z jej byłym mężem, z którym artystka wyprodukowała głośny film "Dziewczyny z Dubaju". Pod koniec ubiegłego roku "Duży Format" donosił, że mężczyzna jest zamieszany w niejasny proceder, przez który inwestorzy omamieni wizją wysokich zysków, stracili swoje pieniądze.
Zachęceni przez biznesmena inwestorzy wpłacali wysokie sumy, nie tylko na "Dziewczyny z Dubaju", ale także na głośnego "Pitbulla" w reżyserii Pasikowskiego oraz powstający "GROM" o jednostce specjalnej czy komedię "Chłopaki nie płaczą 2".
Czytaj także: Doda ma dość fałszywych informacji ws. zarzutów. "Dobrowolnie zgłosiłam się na prokuraturę"
Wśród inwestorów dwóch czy trzech wpłaciło powyżej miliona, reszta po kilkaset tysięcy, a niektórzy po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeden z nich wpłacił nawet 5 milionów. Wówczas Doda w rozmowie z mediami podkreśliła, że odcina się jednoznacznie od niejasnych interesów byłego męża, twierdząc, że doniesienia są dla niej "szokujące".
To jednak nie pomogło uniknąć jej wielu nieprzyjemności związanych ze sprawą, a teraz wywołało u niej burzę emocji. W rozmowie z Mellibrudą nie mogła pohamować łez. – Psychicznie ja jestem wykończona. Ja nie mam nikogo, kto mógłby mi pomoc. Rodzice są w Ciechanowie, ja nie będę ich tym obciążać. Starsi ludzie, 75-letni. Ja tylko dzwonię do mamy i mówię: wjechała mi policja, pewnie mnie zatrzymają, nie denerwuj się, nie będę miała telefonu przez następne 24 h, bo pewnie mi zabiorą – mówiła.
– Cały czas prześwietlają mi telefon. Prywatne zdjęcia, prywatne nagrania, prywatne smsy, non stop im to daję, daję im hasła do moich maili. Wszystko, bo chcę im pomóc, żeby oni rozwiązali tę sytuację z różnymi rzeczami, o które oni mnie oskarżają. Ja chcę im pomóc te pieniądze odzyskać. Udostępniam wszystko, żeby mogli sobie to rozwiązać, bo ja nie mam kontaktu z moim byłym mężem. Zresztą on i tak by mi nic nie powiedział – wyznała ze łzami w oczach Doda.