Korwin-Piotrowska wspiera Wendzikowską i dzieli się swoimi doświadczeniami. "Raz zemdlałam"
- Anna Wendzikowska podzieliła się swoimi przykrymi przeżyciami w DDTVN. Opisała mobbing, który wobec niej stosowano
- Swój komentarz w tej sprawie opublikowała Karolina Korwin-Piotrowska.
- Dziennikarka przytoczyła też swoje smutne wspomnienia
- Zachęciła też inne osoby, by zaczęły mówić o swoich przykrych doświadczeniach w pracy
Anna Wendzikowska opublikowała w mediach społecznościowych wpis, w którym wyjaśniła, dlaczego postanowiła odejść z TVN. "Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby 'gwiazda z telewizji', a ja byłam traktowana, jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie" – wyznała dziennikarka. Dodała, że po jej interwencji zaszły zmiany i niektóre osoby zostały zwolnione.
Karolina Korwin-Piotrowska o wyznaniu Anny Wendzikowskiej
Okazuje się, że zanim Wendzikowska opublikowała swój szczery post, skonsultowała to z Karoliną Korwin-Piotrowską, która wcześniej zajmowała się tematem mobbingu. Napisała książkę "Wszyscy wiedzieli" o tej tematyce.
"To, co się dzieje teraz, jest bardzo ważne, bez względu na to, czy lubicie Annę Wendzikowską, czy nie. Ja też mam różną z nią historię, ale kiedy zadzwoniła do mnie i poprosiła o rozmowę, od razu się zgodziłam. Pytała, czy taki post, jaki teraz napisała, ma sens, opowiedziała mi swoją historię, powiedziałam jej, że musi to przemyśleć, ale to może być rzecz przełomowa. Ważna szalenie nie tylko dla ludzi mediów. Ważna dla wszystkich, bo Ania była na tzw. pierwszej linii medialnego frontu, gdzie dochodziło do rzeczy karygodnych, nieludzkich, urągających wszelkim zawodowym standardom, o których wszyscy wiedzieli, ale nikt nic głośno nie mówił" – wspomniała na wstępie. Podkreśliła, że zmiany powinny zajść w wielu organizacjach: "To jest nie tylko kwestia TVN. Wszystkie korporacyjne media, prasa, radio, telewizja, internet, powinny spojrzeć w lustro. Ich szefowie. W lusterko, warto. Te wszystkie antymobbingowe działy, w których…no właśnie, co się robi? Wie ktoś? Moje dziewczyny z 'Wszyscy wiedzieli' krzyczały, by już nie trzeba było szeptać po kątach garderób teatralnych, sal wykładowych w szkołach aktorskich".
"Czas na media, na dziennikarki i dziennikarzy, przecież wiecie, co się wokół dzieje, wiecie o pracy ponad siły, zmęczeniu, nierównościach, przemocy, przekraczaniu granic, boicie się, bo media korporacyjne zdychają, a wy, często na etatach, z rodzinami, rachunkami, kredytami, boicie się o przyszłość, o życie, kochacie swoją pracę, ale proszę was, krzyczcie. By nikt już nigdy, płakać nie musiał" – dodała.
Pracowałam z 40-stopniową gorączką; kiedy raz zemdlałam, ocucono mnie, siedziałam kwadransik i szlus z powrotem na plan. Kiedy po wielu godzinach pracy poprosiłam o kawę z ekspresu, zrobiła się "afera", a ja wezwana byłam na dywanik. Potem o tym, że stacja ma cię w dup*ku, dowiadujesz się z braku przelewu na konto. Nie miałam wtedy odwagi i kasy na prawnika, by to ruszyć.
"Czy się bałam o pracę? Codziennie. A też mam kredyt, długi po pożarze i chciałabym mieć wakacje. Na koniec słyszysz, że masz zbyt ruchome czoło i mówisz zbyt długie zdania, a goście, których proponujesz, są 'nieznani'. Odechciewa się" – wyznała.