Absurdalne słowa Andriejewa już po rozmowach w polskim MSZ. "My sądzimy odwrotnie"
- Rosjanie poprzez pseudoreferenda przyłączyli siłą część Ukrainy do swojego kraju
- Ten krok nie jest uznawany przez społeczność międzynarodową, która podkreśla, że są to tereny Ukrainy
- Polskie MSZ z tego względu wezwało ambasadora Rosji na rozmowę. Po wyjściu ze spotkania odpowiadał on na pytania dziennikarzy
Przypomnijmy, że w poniedziałek przed południem Marcin Przydacz, czyli wiceminister spraw zagranicznych na antenie TVN24 zapowiedział, że ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został na dziś wezwany do MSZ (w poniedziałek 3 października) na godzinę 11 w związku z nielegalną aneksją części terytorium Ukrainy do Rosji.
- Nie tylko zaprotestuję, przedstawię polskie stanowisko w tej sprawie, które będzie się koncentrowało wokół nieuznawania tego typu decyzji - tłumaczył. Zapowiedziane spotkanie odbyło się. Nie trwało zbyt długo. Kilkanaście minut po 11 Rosjanin opuścił budynek.
Ambasador Rosji broni decyzji o pseudoreferendach
Po wyjściu z polskiego MSZ ambasador Rosji wypowiedział się dla mediów, które na niego czekały. - My sądzimy odwrotnie. Dziś i jutro będzie ratyfikacja tych czterech byłych ukraińskich regionów, które na zawsze zostaną w Federacji Rosyjskiej - stwierdził dyplomata, pytany o kwestię pseudoreferendów.
Jego zdaniem Rosja nie łamie prawa międzynardowego, gdyż "jest to akt samostanowienia ludności tych terytoriów", które Rosja popiera. Ambasador odpierał też zarzuty, że referenda są nieważne, gdyż zostały sfałszowane. - To jest ważne stanowisko, gdyż to stanowisko Federacji Rosyjskiej - wskazał.
Na uwagę o uciekających z Rosji przed mobilizację, odparł, że "społeczeństwo rosyjskie oczyszcza się z tych, którzy nie są z narodem Rosji". Zmobilizowanych ma być około 300 tys. nowych żołnierzy. Zapewne tak Rosjanie chcą uzupełnić straty poniesione w Ukrainie.
Rosja siłą przyłączyła część wschodnich ziem Ukrainy
Dodajmy, że w ten piątek Putin ogłosił aneksję części Ukrainy. – Drodzy obywatele Rosji. W ostatnim czasie miały miejsce referenda na czterech terytoriach i ludzie zdecydowali – obwieścił wówczas prezydent Rosji, aby kłamliwie podkreślić, że przyłączenie nowych terenów jest "prawem, które wynika ze wspólnej przeszłości".
– Prawo do równości i samostanowienia wyzwolonych regionów wpisane jest w kartę ONZ – stwierdził rosyjski prezydent, powołując się na Kartę Narodów Zjednoczonych.
Powiedział również, że mieszkańcy Donbasu byli "ofiarami nieludzkich ataków terrorystycznych", za którymi stał "kijowski reżim". – Będziemy bronić naszej ziemi wszystkimi środkami, pracować nad zwiększeniem bezpieczeństwa w nowych regionach – dodał.
– Ukraina musi przerwać walki, wrócić do stołu rokowań, na co jesteśmy gotowi, ale rozmów o przyszłości Ługańska, Doniecka, Chersonia i Zaporoża nie będzie. Ta sprawa jest zamknięta – podkreślił.