Richardson dołącza do Wendzikowskiej. Ona też miała być poniżana w pracy
- Monika Richardson zabrała głos w sprawie afery mobbingowej, którą wywołała Anna Wendzikowska
- Była partnerka Zamachowskiego przez pewien czas pracowała w TTV
- "Teksty typu: 'nikt cię już nie lubi', 'rozmieniałaś się na drobne', 'twoje małżeństwo sprawiło, że widzowie cię znienawidzili' były na porządku dziennym" – wspomina tamtą współpracę dziennikarka
Anna Wendzikowska przez 15 lat pracowała przy "Dzień dobry TVN". Kilka miesięcy temu dziennikarka odeszła ze stacji. Ostatnio postanowiła opowiedzieć o kulisach swojej decyzji.
W obszernym wpisie na Instagramie zarzuciła mobbing osobom z TVN. Wyznała, że była "poniżana i gnębiona" w miejscu pracy. Agnieszka Woźniak-Starak podziękowała koleżance po fachu za interwencję w tej sprawie.
Z kolei Karolina Korwin-Piotrowska zaznaczyła, że ta postawa Wendzikowskiej może być przełomowa i zachęciła też innych, aby mówili o tym głośno, jeśli mają podobne doświadczenia.
Monika Richardson o aferze mobbingowej. Opisała, jak była poniżana w TTV
Teraz Monika Richardson opisała, co miało ją spotkać, gdy pracowała w jednej ze stacji należących do grupy TVN.
"Miałam swój epizod w telewizji TTV, której ówczesna szefowa jest dzisiaj wysoko postawioną postacią w grupie. Zrezygnowałam nagle, w połowie ramówki, czym wzbudziłam święte oburzenie dyrekcji. I słusznie, to było nieprofesjonalne. Powód: już nie mogłam dłużej wytrzymać. Teksty typu: 'nikt cię już nie lubi', 'rozmieniałaś się na drobne', 'twoje małżeństwo (z Zamachowskim – przyp. red.) sprawiło, że widzowie cię znienawidzili' były na porządku dziennym" – wymieniała.
Dziennikarka zaznaczyła, że nie była to jedyna taka sytuacja. Kolejny raz uderzono w nią po jednym z programów, podczas którego poruszono temat seksu po 40-tce. "Pewnego dnia, jakimś cudem, nagranie fragmentu programu publicystycznego, który prowadziłam z Romanem Czejarkiem trafił jako donos do mediów plotkarskich" – wspominała.
"Trzeba było się natrudzić, żeby akurat ten fragment wieczornego programu na żywo nagrać i wysłać gdzie trzeba, ale oczywiście pan producent, kolega pani dyrektor, wszystkiego się wyparł. Od tego czasu zostałam dla całej Polski tą, która 'robiła to rano'" – przytoczyła.
Zadanie, po którym Richardson nie wytrzymała, to wywiad z dziennikarką, Dominiką Wielowieyską. "Pewnego wieczora naszą gościną miała być Dominika Wielowieyska. Scenariusz dostałam poprzedniego dnia, razem z mapkami. Była tam np. mapka z małymi penisami naniesionymi na obrysy krajów europejskich" – napisała.
"Pytanie do Dominiki miało brzmieć: którzy Europejczycy mają największe f**ty (o, pardon, penisy) i o czym to świadczy. Zalała mnie fala zażenowania. Zadzwoniłam do pana producenta, a że nie było pola do dyskusji, odeszłam ze skutkiem natychmiastowym" – wyznała.
Na zakończenie postu gwiazda zwróciła się z apelem, aby tego typu zwierzenia traktować naprawdę na poważnie.
"To tylko dwa przykłady permanentnej sytuacji, która trwała rok. Czy mogę cokolwiek komukolwiek udowodnić? Nie. Czy jest możliwe, że na antenach TVN mobbing był/jest na porządku dziennym? Proponuję wyznania byłych i obecnych dziennikarzy tego medium potraktować śmiertelnie poważnie. Inaczej nic nigdy się nie zmieni" – podsumowała.