Druzgocące wnioski po kontroli. Kancelaria premiera donosi o "Bizancjum Kaczyńskiego i Orbána"
- W 2018 roku PiS powołało instytut, w ramach którego w ciągu zaledwie jednego roku bezprawnie wypłacono 194,6 tys. zł ekstrapensji
- W organie zatrudniono 10 pracowników, co dało łącznie 7,5 etatu. Jego nadzorowanie zaś powierzono bezpośrednio Mateuszowi Morawieckiemu
- "Najistotniejsze nieprawidłowości wystąpiły w obszarze gospodarowania wynagrodzeniami" – przytacza treść dokumentu "Rzeczpospolita"
- Do najciekawszych wydatków zaliczają się dwa, wykonane na zamówienie, kute wieszaki za ponad 6 tysięcy złotych
KPRM przeprowadziło kontrolę i mówi o Bizancjum Kaczyńskiego i Orbána
W 2016 roku Jarosław Kaczyński i Viktor Orbán spotkali się w Niedzicy, rozmawiając o utworzeniu instytucji działającej na rzecz przyjaźni między Polską a Węgrami. W ten oto sposób dwa lata później powołano do życia Instytut Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.
Warto podkreślić, że nie jest to byle organizacja. Prawo i Sprawiedliwość ukonstytuowała ją przy rządzie pod bezpośrednim nadzorem Mateusza Morawieckiego. Sam patron zaś był inspiracją Orbána do założenia Fideszu. Już po powołaniu organizacji przydzielono jej budżet w wysokości 6 milionów złotych rocznie. Po latach Kancelaria Prezesa Rady Ministrów postanowiła sprawdzić, w jaki sposób wydawano publiczne pieniądze.
O efektach pracy kontrolerów poinformowała "Rzeczpospolita", która tak podsumowała wnioski pokontrolne: – Druzgocące (...) zbyt lekką ręką wydawano duże pieniądze.
Pierwsze poważne kontrowersje budzi siedziba Instytutu. To właśnie w neoklasycystycznej willi na Mokotowie Kaczyński i Orbán postawili swoje Bizancjum. Lokacja może i nie budziłaby większych emocji, gdy nie fakt, że jej powierzchnia wynosi 573 metrów kwadratowych.
194,6 tysięcy złotych dodatków w Bizancjum Kaczyńskiego i Orbána
Cena samego najmu zaś w ciągu roku wynosi aż ponad pół miliona złotych, co przekłada się na 42,8 tysięcy złotych miesięcznie. Aż tyle przestrzeni potrzebuje 10 pracowników zatrudnionych łącznie na 7,5 etatu.
Kontrolerom nie spodobały się także te "drobniejsze" wydatki. Zakupiono bowiem... dwa wieszaki kute za 6,2 tysiąca złotych oraz porcelanę z Ćmielowa za 7,9 tysiąca złotych. Kolejną kwestią są... dodatki dla pracowników.
W latach 2020-2021 wypłacono ich aż 194,6 tysięcy złotych. Najwięcej otrzymał dyrektor, który mógł liczyć na dodatek stażowy i wynagrodzenie o łącznej kwocie 76,2 tysiąca złotych. Księgowej zaś przyznano dodatek w wysokości 11,2 tysiąca złotych. Pozostali pracownicy otrzymali łącznie aż 107,2 tysiąca złotych.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" dyrektor Instytutu prof. Maciej Szymanowski wyjaśnił, że zwrócił wszelkie przyznane dodatki. – Instytut wykonał zalecenia pokontrolne – odpowiedział.
Wszystko wskazuje na to, że Mateusz Morawiecki pozyskał dokumenty, które może wykorzystać w nadchodzących dniach konfliktu wewnątrz obozu Prawa i Sprawiedliwości.