Co się stanie, gdy pozwolisz córce zdecydować, czym chce się bawić? Eksperyment otwiera oczy

Karolina Pałys
11 października 2022, 06:26 • 1 minuta czytania
Dzieci są z zasady nieobliczalne. Pomyślcie tylko, co by było, gdyby wpuścić je do sklepu z zabawkami i pozwolić wybrać takie, jakimi tylko zapragną się w danej chwili bawić. Istne szaleństwo? Wręcz przeciwnie — metoda na lepszy start w dorosłe, pozbawione uprzedzeń, życie.
Fot. materiały prasowe

Chłopcy i dziewczynki różnią się od siebie fizycznie, to fakt. Czy można jednak z całą pewnością stwierdzić, że różnice w sposobie myślenia są tak samo sztywno zdefiniowane? Czy to, że dziewczynki “bardziej interesują się swoim wyglądem”, są “bardziej empatyczne” i “preferują zabawę w dom” to również fakty? 

Najbliższa prawdy odpowiedź na tak zadane pytanie brzmi prawdopodobnie: “Nie, chociaż… to skomplikowane”.

Dlaczego? Choćby dlatego, że każdy z nas potrafi pewnie przywołać z pamięci przykłady koleżanek, do których już w przedszkolu przylgnęła łatka “chłopczycy”, albo kolegów, którzy z kosza pełnego zabawek zawsze wyławiali lalki. Problem w tym, że takie “rodzynki” i tacy “rodzynkowie” byli traktowani zwykle jako wyjątki potwierdzające regułę. 

Na ogół jednak — takie panowało przeświadczenie — dziewczynki “preferowały”, upraszczając, właśnie lalki, a chłopcy — samochodziki z klocków LEGO®. Jak sprawy mają się dzisiaj? Jeśli zakładamy, że różowo-niebieski podział wynika z naszych wrodzonych preferencji — tego, jacy są chłopcy i jakie są dziewczynki — to raczej nie ma o czym dyskutować. Jeśli jednak nie jesteście do końca przekonani, że noworodki rzeczywiście mają preferencje kolorystyczne, a przedszkolaki — ściśle sprecyzowane zainteresowania, możecie chcieć poeksperymentować z zabawkami, jakie podsuwacie swoim dzieciom. 

Tak, tak, “podsuwacie” jest tu właściwym słowem, bo chcąc nie chcąc, na wczesnym etapie rozwoju to właśnie nasze wybory w znacznej mierze kreują przyszły światopogląd naszych dzieci. 

Jak wynika z raportu Instytutu Geeny Davis sporządzonego na zlecenie Grupy LEGO, rodzice córek zachęcają je do innych aktywności niż chłopców. Dziewczynkom podsuwa się zaproszenia na zajęcia z tańca (62 proc., w przypadku chłopców: 23 proc.) czy śpiewania (44 proc. vs. 16 proc.), zachęca do kolorowania, malowania, rysowania (70 proc. vs. 44 proc.), uczy gotowania, pieczenia (53 proc. vs. 36 proc.), czy też zabawy pluszakami lub lalkami (41 proc. vs. 29 proc.). 

Na jakie propozycje mogą natomiast liczyć chłopcy? Majsterkowanie – to wybór 44 proc. rodziców (dla dziewczynek taką aktywność przewiduje jedynie: 17 proc.). Wśród topowych propozycji znalazły się również gry na konsolach (46 proc. vs. 30 proc.), programowanie, tworzenie gier (31 proc. vs. 18 proc.), budowanie z klocków (61 proc. vs. 55 proc.)

Warto zaznaczyć, że twórcy tego samego raportu zbadali też, czy jako rodzice mamy tendencję do tworzenia podziałów płciowych. Okazuje się, że aż 66 proc. z nas zgadza się ze stwierdzeniem, że niektóre aktywności są przypisane konkretnej płci. Co ciekawe, tego samego zdania jest zaledwie 60 proc. dziewczynek i, uwaga, aż 75 proc., chłopców. 

Aby przekonać się, czy takie podziały są zasadne, warto świadomie poeksperymentować na własnych dzieciach. Bez obaw, jedynym skutkiem ubocznym, jaki ewentualnie odnotujecie, będzie szeroki uśmiech na twarzy. 

Eksperyment: pozwól córce bawić się czym chce

Zadanie jest proste: przyjrzyjcie się zabawkom w pokojach waszych dzieci i zastanówcie się, ile z nich “pasuje” do płci waszej pociechy, a iloma mogliby spokojnie bawić się zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. 

Jeśli w pokoju dziecka panuje równowaga — super, będziecie mieć sporo narzędzi do eksperymentu. Jeśli natomiast królują w nim typowo “niebieskie” lub typowo “różowe” zabawki, spróbujcie zaopatrzyć się w takie, które ani kolorem, ani formą nie budzą automatycznych skojarzeń przynależności do jednej czy drugiej płci (klocki LEGO sprawdzą się tu idealnie). Kiedy już dokonacie wstępnego remanentu zabawek możecie zrobić “to”, czyli…

Pozwolić dziecku wybrać dokładnie te zabawki, jakimi chce się bawić. 

Proste? Tylko pozornie. Musicie bowiem pamiętać, aby w żaden sposób nie narzucać maluchom swoich własnych preferencji czy oczekiwań. A to dość trudne, jeśli przez całe swoje życie mieliście świadomość podziału na dziewczęce lalki i chłopięce autka. 

Warto jednak pokusić się o konsekwencję, bo korzyści płynących z dbałości o demokratyczną zabawę jest mnóstwo — na czele z wyższą samooceną i szerszymi możliwościami rozwoju w przyszłości. 

Najlepsze zabawki? Zabawki dla wszystkich

W zależności od wieku dziecko będzie potrzebowało więcej zachęty, aby sięgnąć po zabawki przeznaczone dla płci przeciwnej. I nie mówimy tu o uczniakach. Stereotypowe poglądy na temat płci potrafią przejawiać już 6-latki. 

Jeśli macie ochotę, sprawdźcie, jak wasze maluchy zareagują na pytanie: kto jest silniejszy: chłopcy czy dziewczynki? Potem zapytajcie, kto jest ładniejszy. Na koniec możecie również sprawdzić, którą płeć wasze dzieci postrzegają jako mądrzejszą. Odpowiedzi mogą was bardzo zaskoczyć. 

Okazuje się bowiem, że dzieci w wieku wczesnoszkolnym mają bardzo mocno ukształtowane przekonania na temat ról, jakie w społeczeństwie pełnią kobiety i mężczyźni. Tak bardzo, że późniejsze wyjście poza ten utarty schemat będzie kosztowało przyszłe kobiety mnóstwo wysiłku. 

Dowodem na to jest choćby statystyka, mówiąc o tym, że dziewczynki często czują się osądzane przez innych. 43 proc. z tych, które wzięły udział w badaniu Grupy LEGO, stwierdziło, że obawia się wyśmiania z powodu używania zabawki przypisywanej stereotypowo płci męskiej. 

Tego rodzaju obawa to poważna bariera ograniczająca kreatywność i swobodę samorozwoju dziecka. Tym bardziej że niektóre zabawki przeznaczone “dla dziewczynek” mogą okazać się mniej ambitne, niż te, które zwyczajowo kierowane są do chłopców. 

Oczywiście trudno tu generalizować, ale pomyślcie tylko o naszym przysłowiowym samochodziku: można go wprawić w ruch, niekiedy rozłożyć na części, wykorzystać do przewożenia innych zabawek, czy “wystawić” w wyścigach. Możliwości wykorzystania takiej zabawki jest mnóstwo, podczas gdy lalka z zasady musi zadowolić się rolą pasażerki…

Do tego dochodzi możliwość zadawania mnóstwa pytań i otrzymywania ciekawych odpowiedzi: a dlaczego samochód jedzie? A dlaczego do środka wlewa się benzynę? A dlaczego niektóre auta jeżdżą na prąd? To tylko przykłady, ale ich liczba pozwala uświadomić sobie, jak duża dawka wiedzy o świecie może skrywać się w tak prozaicznej czynności, jak zabawa.  

Nie zapominajmy też o tym, że zabawa na równych zasadach to świetna lekcja równości i tolerancji. Trudno wyobrazić sobie, aby dziewczynki i chłopcy, którzy bawili się takimi samymi klockami, będą w dorosłym życiu chcieli dzielić swoją przestrzeń zawodową czy rodzinną na żeńską i męską. 

Rodzice chcą równości, marka LEGO pomaga

To, że jako rodzice czujemy silną potrzebę, aby kreować świat, w którym nasze dzieci będą miały równe szanse, jest oczywiste. Jak wynika ze statystyk, aż 83 proc. dorosłych badanych przez Grupę LEGO twierdzi, że firmy mają obowiązek tworzyć takie produkty, które będą zwiększać poziom tolerancji w społeczeństwie. 

Czy produkcja klocków, którymi mogą wspólnie bawić się chłopcy i dziewczynki nie jest tego najlepszym przykładem? Sprawdźcie sami. Wspólna zabawa klockami to kolejny “eksperyment”, którego warto spróbować — i to nie tylko z okazji Międzynarodowego Dnia Dziewczynek.